NATO? Na co?

Opublikowano: 04.03.2024 | Kategorie: Polityka, Publicystyka

Liczba wyświetleń: 1488

W jednym ze swoich ostatnich wpisów miliarder Elon Musk odniósł się do Sojuszu Północnoatlantyckiego. „Zawsze zastanawiałem się, dlaczego NATO nadal istnieje, mimo że jego największy wróg i powód powstania, Układ Warszawski, został rozwiązany” – napisał na profilu „X”. Poniżej analiza Mateusza Piskorskiego:

Od dłuższego czasu jesteśmy świadkami paradoksalnego braku logiki w sprawie celowości istnienia Sojuszu Północnoatlantyckiego. Zgodnie z zasadami racjonalnego myślenia, organizacja ta powinna przejść do historii wraz z odejściem w niebyt Układu Warszawskiego. Zamiast tego, przez ostatnie ćwierćwiecze dokonywała ona ekspansji, obejmując kraje, które – według ustaleń podjętych jeszcze przed rozpadem Związku Radzieckiego – nigdy nie miały się w niej znaleźć. Jest jeszcze paradoks bardziej nam współczesny, a przez to grożący całkiem już realnym niebezpieczeństwem: NATO dozbrajane i rozbudowywane jest w obliczu zagrożenia rosyjskiego, które przecież samo wygenerowało. To strażak, który wznieca kolejne pożary, by następnie przekonywać o swej niezbędności i niezastępowalności.

Problem w tym, że północnoatlantycki piroman gotów jest podpalać domy swych najbliższych sąsiadów (Ukraina). A pożar w tak bliskiej odległości łatwo może się przenieść i na nasze domostwo. Oczywiście, piroman, kohorty jego wyznawców i legiony propagandystów przekonywać będą wówczas – jak robią to i dziś – że złowrogi podpalacz przychodzi z mitycznego archetypu geopolitycznego zła – Wschodu. Choć z drugiej strony spory te niewielkie będą już miały znaczenie w sytuacji, w której z fundamentów naszego domu pozostaną ruiny i zgliszcza.

Wywołanie pożaru płonącego obecnie na Ukrainie potrzebne było właśnie po to, byśmy nadal wierzyli w potrzebę istnienia bohaterskiego strażaka / wuja Sama, starszego / wielkiego brata, który zagubionej i zdezorientowanej Europie zapewniać będzie (jak podkreśla szczerze Donald Trump – nie za darmo) sprzęt gaśniczy własnej produkcji, podobno najlepszy, a na pewno najdroższy na świecie.

NATO jest zatem źródłem problemów w sferze bezpieczeństwa, a nie ich rozwiązaniem. Praprzyczyną realnego zagrożenia, a nie środkiem przed nim zabezpieczającym. Sposobów likwidacji tego zapalnika wojennej pożogi może być co najmniej kilka. Pierwszy to zmiana polityczna w mocarstwie – jądrze całego sojuszu, czyli – rzecz jasna – w Stanach Zjednoczonych. Wielu właśnie na to liczy, i to już w najbliższych wyborach. Nie przekreślając ich nadziei, dodajmy do nich łyżkę gorzkiego sceptycyzmu: realne działania ewentualnej administracji Donalda Trumpa mogą być dość odległe od programu politycznego trumpizmu, który umożliwił i być może znów umożliwi jego prezydencką elekcję. Tak może być i tym razem.

Sposób drugi to przejęcie kontroli nad naszą częścią NATO przez struktury europejskie, kontynentalne. Niby właśnie w ten sposób traktować można niektóre oświadczenia przywódców trójkąta weimarskiego, szczególnie Niemiec i Francji, z ostatniego okresu. Emancypacja Europy to jednak cel wyjątkowo ambitny i przez to być może bardziej odległy, a czasu najwyraźniej jest – wcale nie ulegając tu katastroficznym i apokaliptycznym prognozom – niezwykle mało.

Sposób trzeci jest najprostszy, choć na pierwszy rzut oka najmniej realistyczny i najbardziej radykalny. Trzeba po prostu pożegnać wspomnianego piromana, opuszczając szeregi NATO, i to wbrew modzie na wstępowanie do niego. Dziś wydaje się to niemożliwe. Warto jednak przypomnieć w tym kontekście przypisywane Ernesto Guevarze słowa „bądźmy realistami, żądajmy tego, co niemożliwe”. Opowiadanie się dziś za pozostawaniem w szeregach sojuszu to nie tylko głos za zmniejszeniem poziomu naszego własnego bezpieczeństwa, ale również wyraz wiary w opowiadane przez propagandystów NATO i ich lokalne pudła rezonansowe bajki o rzekomo odwiecznym, strasznym i przeraźliwym zagrożeniu rosyjskim, chińskim, irańskim, północnokoreańskim i innym. Pozostając poza NATO, poczujemy się zdecydowanie bezpieczniej, choćby z tej prostej przyczyny, że usuniemy jedyną potencjalną przyczynę konfrontacji z wrogami owego NATO, państwami nie bez racji odczuwającymi z jego strony ciągłe i narastające zagrożenie: samą obecność infrastruktury wojskowej dowodzonego przez Anglosasów agresywnego sojuszu. W odróżnieniu od niektórych państw naszego regionu żadnych realnych sporów z mocarstwem atomowym ze wschodu nie mamy. Wystąpienie z NATO to zatem realistyczny postulat polityki bezpieczeństwa, który powinien być dyskutowany i analizowany, nawet przez tych, którzy nie są na ten moment przekonani o możliwości jego natychmiastowego urzeczywistnienia.

Autorstwo: Mateusz Piskorski
Źródło: MyslPolska.info


TAGI:

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.