Unijna demokracja

Opublikowano: 06.11.2011 | Kategorie: Gospodarka, Polityka

Liczba wyświetleń: 787

Od momentu ogłoszenia przez Premiera Grecji Jorjosa Papandreu konieczności przeprowadzenia referendum w sprawie II pakietu pomocowego dla tego kraju, mamy pokaz specyficznej „unijnej demokracji”.

Wiodącą rolę w uzmysławianiu nam jak wyglądają prawdziwe relacje pomiędzy dwoma czołowymi krajami UE Niemcami i Francją, a pozostałą 25-tką, widać od wczoraj jak na dłoni.

Premier Grecji (przecież wolnego i demokratycznego europejskiego kraju) został wezwany (nie zaproszony) w ciągu kilkunastu godzin do francuskiego miasta Cannes i tam poddany intensywnej obróbce, podczas której nie wyrzekł się wprawdzie pomysłu o przeprowadzeniu referendum ale przystał na skrócenie terminu w jakim ma się ono odbyć.

Zamiast terminu styczniowego, który wcześniej ogłosił, wyznaczono Grekom termin 4-5 grudnia, bo Niemcy i Francja nie chcą czekać aż 2 miesiące na decyzję greckiego społeczeństwa.

Jednocześnie wstrzymano przekazanie Grecji kolejnej już 6-tej transzy pomocy w wysokości 8 mld euro z I pakietu pomocowego opiewającego na 109 mld euro (do tej pory przekazano temu krajowi 65 mld euro), o którego wysokości i terminach zdecydowano przecież ponad 2 lata temu.

Wczoraj okazało się, że rząd grecki jest przymuszany do zrezygnowania z referendum i z tego rodzaju inicjatywą, wyszli politycy pochodzący z partii Premiera Papandreu wzywając go jednocześnie do podania się do dymisji.

Trzeba zdawać sobie sprawę, że moment ogłoszenia pomysłu referendalnego jest szczególnie niewygodny dla liderów strefy euro Kanclerz Angeli Merkel i Prezydenta Nicolasa Sarkozy, ponieważ właśnie we francuskim Cannes odbywa się szczyt krajów G-20, a szefowie rządów Niemiec i Francji mieli się na nim pojawić jako twórcy sukcesu w postaci zażegnania kryzysu w strefie euro.

Teraz oboje są w defensywie, będą musieli wysłuchać gorzkich pouczeń i od Prezydenta USA Baraka Obamy ale także przywódców Chin, Rosji, Brazylii i pozostałych krajów uczestniczących w posiedzeniu grupy G-20. Wszyscy oni wręcz żądają uporządkowania spraw w strefie euro, ponieważ kłopoty tej strefy, wpływają negatywnie na światową gospodarkę.

Premier Papandreu chyba nie miał innego wyjścia. Mając tylko 3 głosy przewagi nad opozycją w Parlamencie uznał, że kolejne drastyczne oszczędności , obniżki wynagrodzeń w sferze budżetowej, a także świadczeń emerytalno-rentowych i podwyżki podatków w zamian za II pakiet pomocowy dla Grecji tym razem w wysokości 130 mld euro i redukcję długu o 100 mld euro, powinny być przegłosowane przez wszystkich dorosłych Greków.

Tyle tylko, że po kilkunastu miesiącach protestów i strajków, czasami tak gwałtownych, że powodowały ofiary śmiertelne, trudno wręcz sobie wyobrazić, że Grecy będą w stanie pozytywnie odpowiedzieć na pytanie referendalne, niezależnie od tego jak ostatecznie zostanie sformułowane.

Zresztą badania opinii publicznej przeprowadzone w ostatnim czasie nie pozostawiają złudzeń. Zaledwie 13% Greków pozytywnie ocenia ustalenia ostatniego szczytu UE i koncesje które uzyskała na nim ten kraj..

Ale nawet przyjmując taki jak wyżej przedstawiony rozwój wypadków, czy w wolnej Europie do przyjęcia są takie pohukiwania na wybranych w demokratycznych wyborach przywódców jakiegokolwiek kraju, którzy w dramatycznej sytuacji ,chcą doprowadzić do tego aby w sprawie przyszłości kraju, wypowiedział się cały naród?

Czy czołowi przywódcy UE odmieniający przez wszystkie przypadki słowa demokracja i solidarność muszą aż tak ostentacyjnie pokazywać swoje niezadowolenie z decyzji wolnego i demokratycznego kraju?

Czy jednocześnie musiały uruchomić karę finansową, chociaż doskonale wiedzą, że Grecja jest nieobecna na pierwotnym rynku obligacji już od kilkunastu miesięcy i odłączenie jej od kroplówki finansowej, stawia ten kraj w sytuacji „proszalnego dziada”.

I wreszcie gdzie ta specyficzna „unijna demokracja” zaprowadzi ponoć zjednoczoną Europę?

Na te wszystkie pytania powinniśmy sobie odpowiedzieć także w Polsce, zanim opowiemy się za kolejnym pogłębieniem unijnej integracji, wyrażonej w już przygotowywanych zmianach traktatowych.

Autor: Zbigniew Kuźmiuk
Źródło: Niezależny Serwis Informacyjny


TAGI: , , , , ,

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

5 komentarzy

  1. Foltynowicz Włodzimierz 06.11.2011 12:10

    @Zbigniew Kuźmiuk
    “Czy czołowi przywódcy UE odmieniający przez wszystkie przypadki słowa demokracja i solidarność muszą aż tak ostentacyjnie pokazywać swoje niezadowolenie z decyzji wolnego i demokratycznego kraju?”

    Aż dziw bierze, że ktoś takim jak Pan, znający się na ekonomii, omija sedno problemów Grecji przez nią samą zawinionych (o czym powszechnie wiadomo), a skupia się na demokracji, która nie ma nic do rzeczy w przyczynach i skutkach greckiego kryzysu. Proszę Pana, jeżeli ktoś narobił długów to musi je spłacić, a nie zastawiać się demokracją polegającą w Grecji na tym, że naród ani myśli te długi spłacać. Czy wierzyciele mają więc rezygnować ze swoich należności (banki niemieckie i francuskie)w imię greckiej demokracji?

  2. che 06.11.2011 14:00

    Nie oszukujmy się, ostatnio w tej całej demokracji jest coraz mniej demokracji. Zanikają referenda, obywatelskie projekty legislacyjne , prawa człowieka. Wszystko przez katastrofe finansową do jakiej doszło budując sielankę dostatniego życia – na kredyt. Teraz by to wszystko mogło ruszyć to państwa “zachodnie” muszą stanąć do rywalizacji z tanimi kosztami produkcji jakie narzuciły państwa bardziej odległe geograficznie jak i politycznie.

  3. ManiekII 06.11.2011 15:25

    @Foltynowicz Włodzimierz Czy może mi pan powiedzieć dlaczego obligacje różnych państw mają inne odsetki, np.obligacje włoskie 6.3% a niemieckie 3% i czym to jest spowodowane.

  4. Foltynowicz Włodzimierz 06.11.2011 20:14

    @ManiekII
    “Czy może mi pan powiedzieć dlaczego obligacje różnych państw mają inne odsetki, np.obligacje włoskie 6.3% a niemieckie 3% i czym to jest spowodowane.”

    Mogę, bo zróżnicowanie wysokości oprocentowania obligacji państwowych (taj jak w obrocie bankowym pożyczek) wynika ze stosowanej polityki zbywania obligacji. Bardziej potrzebujący pożyczanych pieniędzy ofiarują wyższe stopy procentowe żeby znaleźć więcej nabywców. Tak zrobili Włosi i tak zresztą robi Polska. Niemcy nie są widać aż w takiej potrzebie, więc dają nabywcą swoich obligacji mniej zarobić
    Problem zaś w tym dlaczego Włochy, Grecja i inne państwa budowali swój dobrobyt na kredyt?

  5. Foltynowicz Włodzimierz 06.11.2011 20:28

    @realista
    “…w zasadzie skoro cała zapaść finansowa jest winą źle skonstruowanego systemu monetarnego, którego beneficjentem i motorem jest bankowość, to w zasadzie nic dziwnego że lud, ofiara systemu, nie zamierza być lojalna w stosunku do banków… .”

    To problem skomplikowany przemieszany z populistyczna polityką demokracji socjalnych i nie miejsce tu na wyczerpujące wyjaśnianie.
    Niemniej zasadnicza wina leży po stronie polityków, którzy “ofiarowany” wyborcom dobrobyt kupowali na kredyt licząc, że te zadłużenia będą spłacać następne pokolenia. Niesolidni bankowcy “tylko” pomagali politykom swoją kreatywnością spekulacji na rynku finansowym łowiąc tym kredytobiorców (kredyty hipoteczne w USA) i sprzedażą emitowanych lekkomyślnie przez państwa obligacji skarbowych przyczyną lawinowo narastającym długiem publicznym.
    Polska także zbliża się do tego scenariusza. Populizm to w konsekwencji polityka, za którą ostatecznie zapłacą niegdysiejsi beneficjenci szczodrości kasy państwowej.

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.