Liczba wyświetleń: 2284
Adam Niedzielski w rozmowie z RMF FM odniósł się do pomysłu powrotu uczniów do edukacji zdalnej w związku z rosnącą liczbą zakażeń koronawirusem w Polsce. Minister zdrowia zaznaczył, że szkoły są miejscem szczególnie narażonym na transmisję koronawirusa.
Na pytanie, czy rząd przewiduje wprowadzenie ostrzejszych obostrzeń koronawirusowych w szkołach, czyli m.in. powrotu do edukacji zdalnej, Niedzielski odpowiedział, że trzeba rozważyć różne aspekty. „Z jednej strony oczywiście jest ograniczenie transmisji wirusa, ale z drugiej strony mamy stosunkowo małą zakaźność i szkodliwość dla dzieci koronawirusa, ale mamy ewidentnie doświadczenie, że niechodzenie dzieci do szkoły, ten tryb hybrydowy ma bardzo poważne konsekwencje” – powiedział. Dodał, że koszt przejścia na naukę zdalną, który miał miejsce w poprzednich falach epidemii „objawia się teraz ze zdwojoną mocą”. – Mam w tej chwili ogromny problem dotyczący psychiatrii dzieci. Izby przyjęć są pełne dzieci, które mają problem z readaptacją po tak długim okresie nauki zdalnej – stwierdził Niedzielski.
A co z lockdownem? W czasie wizyty w szpitalu tymczasowym we Wrocławiu szef rządu zapewnił, że Polsce nie grozi lockdown lub zaostrzenie obostrzeń w związku z czwartą falą epidemii koronawirusa. Mateusz Morawiecki zwrócił uwagę, że restrykcje nakładane na zachodzie Europy nie przyniosły oczekiwanych efektów. „Widzieliśmy, jak fala protestów przewinęła się przez te kraje. I jak mocno to wpłynęło na wzrost zachorowań. Chociażby w Niemczech, dzisiaj, w tych dniach, liczba zachorowań sięga 40 tysięcy. Także w innych krajach są to rekordowe, absolutnie rekordowej liczby” – powiedział. Zdaniem premiera protesty społeczne mają wpływ i przełożenie na liczbę zachorowań. „W związku z tym, staramy się wypośrodkować, staramy się znaleźć (…) najlepsze możliwe rozwiązania” – wyjaśnił.
Źródło: pl.SputnikNews.com [1] [2]
Kompilacja 2 wiadomości: WolneMedia.net
Tłumaczenie na polski: Na chwilę obecną zmutowana sezonowa grypa dopiero się rozkręca, ale nie pękamy. Szczególnie, że dzieciaki przechodzą ją całkiem dobrze. „Zachodni” trochę na nas naciskają, żebyśmy znowu zamknęli gospodarkę, bo ich koncernom maleje sprzedaż „szczepionek”. My nie możemy tego zrobić, bo nie mamy kasy, w dodatku zachodni nam przykręcili kurek za wprowadzenie dyktatury. Dlatego na razie ich bajerujemy „liczbą zakażeń”. Tę mamy niską, bo testujemy wyłącznie „niezaszczepionych”. Gdybyśmy testowali wszystkich, to wyszło by diabli wiedzą co, bo te testy też są tak wiarygodne, jak projekcja inflacji NBP.
Więc lockdawnów to nie wprowadzimy. Ale idzie wielka bieda, bo rozkręciliśmy hiperinflację, dodatkowo wzmacnianą przez czynniki zewnętrzne. Ludzie będą wkurzeni, a jak jeszcze zobaczą, jak ich okradliśmy, wprowadzając nasz program „polski dziad”, to już w ogóle wyjdą na ulicę. My się wtedy nie damy. Bo przed Kancelarią Premiera i domem dyktatora zrobiliśmy już teraz takie zasieki, że musieliby wjechać czołgami, żeby to rozwalić. Do tego właśnie trąbimy, że to protesty najbardziej roznoszą „pandemię”, więc jak ludzie zaczną protestować, to my ich, dla naszego wspólnego bezpieczeństwa, rozpędzimy na cztery wiatry. I jeszcze przywalimy takie mandaty, że będą woleli wyemigrować.
Generalnie to mogliby jeszcze jednego lokdałna wprowadzić – będzie dofinansowanie dla firm, okazje zakupowe bo kredyciarze zaczną się w popłochu wyzbywać majątku, można się będzie trochę obłowić. Mnie pasuje.