Liczba wyświetleń: 1073
Strona rządowa dotąd w milczeniu przyglądała się konfliktowi w PLL LOT. W końcu głos zabrał wiceminister infrastruktury Mikołaj Wild. Jego słowa nie pozostawiają wątpliwości – władza w tej rozgrywce gra w jednej drużynie z zarządem spółki, nie z pracownikami.
Mikołaj Wild to wiceszef resortu infrastruktury odpowiedzialny za projekt budowy Centralnego Portu Komunikacyjnego, jak również za funkcjonowanie lotnisk na terenie naszego kraju i publicznego przewoźnika lotniczego. Polityk był gościem Radia Zet. Rozmowa dotyczyła starć pomiędzy związkowcami reprezentującymi personel pokładowy i pilotów LOT, a władzami spółki z prezesem Rafałem Milczarskim na czele.
Przypomnijmy, że 1 maja pracownicy mieli zastrajkować. Do akcji jednak nie doszło, gdyż w ostatniej chwili poparcie wycofały trzy związki zawodowe, w tym komisja NSZZ „Solidarność”. Personel ograniczył się do pikiety pod siedzibą LOT, zapowiadając strajk w drugiej połowie miesiąca, w przypadku niespełnienie postulatów. Prezes Milczarski i jego ludzie są oskarżani przez związkowców o zastraszanie i utrudnianie działalności związkowej.
Mikołaj Wild w swoim występie zaprezentował pełne poparcie dla polityki władz spółki. Stanowczo odrzucił możliwość zdymisjonowania prezesa Milczarskiego, do czego nawołują związkowcy z OPZZ. Piotr Szumlewicz, przewodniczący mazowieckich struktur związku wysłał kilka dni temu list do premiera Morawieckiego, w którym domaga się odejścia szefa spółki. Wild wygłosił hagiografię na część Milczarskiego. Określił go „jednym z architektów sukcesu” LOT, a jego zwolnienie nazwał „rażącą niesprawiedliwością”
„LOT w momencie, w którym obejmowaliśmy nadzór nad tą firmą, był w naprawdę poważnych tarapatach. Obecnie jest najagresywniejszą linią lotniczą w Europie” – tłumaczył obrazowo wspomniany sukces wiceminister.
Zapowiedział również weryfikacje strat, wynikłych z zapowiedzi strajku w ostatnich dniach kwietnia, a także rozliczenie winnych, czyli związkowców. „Trzeba się pochylić nad szkodami, które LOT poniósł, w wyniku nawoływania do bezprawnych działań” – mówił Wild. Wypowiedź ta wskazuje, że wiceminister nie jest szczególnie biegłym znawcą ustawy o związkach zawodowych i regulacji określających zasady sporów zbiorowych. Według obowiązujących przepisów, nie ma możliwości ukarania pracowników za działania nagłaśniające warunki zatrudnienia, czy informowanie opinii publicznej o nadchodzącym strajku.
Autorstwo: PN
Źródło: Strajk.eu
Rząd chwali się jakże wspaniałymi wynikami Lot-u, a z Mielczarskiego chcą zrobić cudotwórcę. Inaczej premia w wysokości 2,5 mln złotych byłaby nie na miejscu. Wystarczyło tylko zaprzestać celowych działań na niekorzyść linii lotniczych, a spółka zaczęła przynosić zyski. Gdzie tutaj jest ta woda zamieniona w wino?
Pistolet mi się sam przeładowuje na samą myśl o tym. Dla kolegi wypłacić 2,5 banki to żaden kłopot. Dla zwykłych ludzi kilkaset złotych podwyżki to już przesada. No ale jak ma być dobrze skoro rządzeni jesteśmy przez ludzi których garnitur jest droższy niż roczna pensja przeciętnego Polaka. Gdzie jest ta granica kiedy ludziom poprostu skończy się cierpliwość i powiedzą dość ?