Psychopaci w akcji, czyli jak przerobić pokojowe nauki o miłości w maszynerię masowej zagłady

Opublikowano: 16.12.2009 | Kategorie: Społeczeństwo

Liczba wyświetleń: 459

Historia ludzkości to w większości historia zła, a nawet wręcz horroru. W świecie rzadko dzieje się dobrze. Okresy względnego pokoju i praworządności występują jedynie zaraz po najkrwawszych wojnach i po okresach największego bestialstwa, kiedy przerażona tragicznymi wydarzeniami ludzkość podejmuje radykalne działania, aby już nigdy więcej nie dopuścić do powtórzenia się tak strasznych zdarzeń. Jednak wszystko co dobre kończy się zwykle wraz z pamięcią pokolenia, które było naocznym świadkiem tragicznej historii. Następne pokolenia zwykle pławią się w dobrobycie i pokoju i uspokojone harmonią panującą wokół przestają wierzyć, że może im cokolwiek zagrażać. I wszystko znowu się powtarza. Ale nie tak prosto – niestety, za każdym obrotem koła historii robi się coraz groźniej. Postęp naukowy sprawia, że narzędzia zagłady są coraz doskonalsze, a co więcej, pojawiają się rozwiązania techniczne, pozwalające na totalne i nieodwracalne zniewolenie bądź wręcz unicestwienie całej ludzkości.

I właśnie dziś dochodzimy do tego etapu…

Nie od dziś wiadomo, że chociaż są zdecydowaną mniejszością, światem rządzą psychopaci. Nie mają oni dosłownie żadnych hamulców moralnych, które mogłyby powstrzymać ich przed sięgnięciem po władzę i czerpaniem z tego nieograniczonych zysków. Co gorsze: nie mają oni również ludzkich uczuć, a najbardziej pozbawieni są zdolności do współczucia i empatii. Manipulują ludźmi tak, jakby życie było planszą, a ludzie tylko pionkami lub postaciami w grze komputerowej.

Groźny jest nawet pojedynczy psychopata. Kiedy dostanie się on do władz korporacji, zaczyna niszczyć ludzi „dla dobra wyższego” jakim jest ekspansja i wyniki finansowe. Liczą się tylko one, a cel uświęca środki. Jest to patologia, którą początkowo są w stanie rozpoznać tylko nieliczni, ale ci, którym się to udało jako pierwsi padają ofiarą czystek i szykan.

Z psychopatą absolutnie nigdy nie wygrasz, porzuć nadzieję, że w jakichkolwiek okolicznościach uzna on twoje racje lub że dopuści do tego, byś te racje przedstawił szefowi lub na zebraniu. Zanim do tego dojdzie, znajdziesz się na bruku, z wilczym biletem w dłoni i nikt nie będzie chciał cię zatrudnić.

A co się dzieje, gdy psychopaci zewrą szyki i sięgną po władzę w świecie?

Wtedy cała ludzkość znajduje się w poważnych, wręcz śmiertelnych tarapatach.

Jak pisałam wcześniej jedynym celem psychopaty jest totalitarna władza i kontrola. Czym jest pełna władza w choćby nawet największej korporacji w porównaniu z władzą nad całym krajem? Albo wręcz światem?

Kiedyś władza należała do Kościoła Katolickiego i jego licznych „spółek-córek”, czyli kościołów protestanckich. Ale zastanówmy się przez chwilkę – jak to możliwe?

Czy może być jakiś zalążek zła w naukach dobrotliwego Pasterza, prawiącego przed rybakami o miłości i dobroci? Czy ktokolwiek potrafi sobie wyobrazić, że nauki o miłości można zamienić w śmiercionośne narzędzie bezlitosnych prześladowań, tortur i mordu? Normalny człowiek na pewno by na to nie wpadł, ale psychopaci nie takie rzeczy potrafią. Dlatego stworzyli instytucjonalną religię i użyli jej do realizacji swoich celów. Jak Kościół zdobył swą władzę pisać nie będę, bo każdy zna historię świętej inkwizycji i zestaw jej niezawodnie skutecznych „chwytów marketingowych”.

Ponieważ jednak nie od dziś wiadomo, że świat uwielbia przerzucać się z jednej skrajności w drugą, nie jest dla mnie żadnym zaskoczeniem fakt, że dziś po władzę sięgają ci, którzy dawniej byli jedynie paliwem rzucanym na inkwizycyjne stosy, czyli… racjonaliści i wspierająca ich nauka (ale uwaga: nie cała, a tylko te jej dziedziny, które są akurat najbardziej przydatne do osiągania zbrodniczych celów, wytyczonych przez psychopatów).

Kościół przemawiał ustami samego Boga Wszechmogącego, który z racji swej boskości w żadnym razie mylić się nie mógł. Cała racja była po jego stronie, a kto się z tym nie zgadzał kończył na stosie. Ponieważ jednak Bóg nie zdołał wskazać żadnych niezbitych dowodów naukowych potwierdzających jego racje, że o najważniejszym dowodzie, tym na jego istnienie, nawet nie wspomnę, z czasem to nauka wysforowała się na prowadzenie. Tak się składa, że ona akurat dysponuje dowodami i ekspertyzami, wobec których boska nieomylność jawi się wyłącznie jako czysta uzurpacja.

I znowu do akcji wkroczyli psychopaci. Bo tam, gdzie władza, tam nie może zabraknąć ich marketingowego profesjonalizmu.

CIĄG DALSZY NASTĄPI

Autor: Maria Sobolewska
Źródło: Jestem za, a nawet przeciw


Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

18 komentarzy

  1. zalun 16.12.2009 16:56

    Poczatek dobry, ale fobie autorki wyszly w polowie.

  2. Robert Śmietana 16.12.2009 18:12

    Jedna rzecz – arcyważna!

    Owi psychopaci nie biorą się z powietrza. Pojawiają się z czeluści społecznej, jeżeli zaistnieją ku temu odpowiednie warunki w ludzkiej podświadomości. To my (ludzkość) stworzyliśmy Hitlera, ale też stworzyliśmy Jezusa.

    W każdym z nas jest wszystko, cały wszechświat. W każdym z nas jest Hitler i jest Jezus. Diabeł i Bóg. Dysponujemy nieograniczonym potencjałem samowyrażania się. Przy odpowiednich warunkach święty może zachować się jak kanalia, a obwieś, jak szlachetny człowiek. Natura każdego z nas jest taka sama.

    Jak sobie to wyobrażacie – gdyby miliony Żydów nie chciało umrzeć (na poziomie nieświadomym), pojawił by się Hitler? Nie byłoby go! On był odpowiedzią na prośbę Żydów, żeby ich ktoś w końcu zabił. Tak wygląda sprawiedliwość wszechświata. Nie tak, że Hitler jest zły, a Żydzi biedni.

    Może zaistnieć tylko wyłącznie to, co wybierzemy (najczęściej niestety wybieramy na poziomie nieświadomym), dlatego w ostatecznym rozrachunku nie ma kata i ofiary. Jest tylko wybór. Nie ma boskiej kary, ani nagrody. Są tylko konsekwencje wyborów. Nie ma dobra i zła. Jest tylko doświadczenie.

    Zamiast walczyć z psychopatami, lepiej jest tak kształtować młodzież, dzieci, ludzi, aby ich myśli i fobie nie wygenerowały kolejnego Hitlera. Jeden nam w zupełności wystarczy. Wybierzmy nową, lepszą przyszłość. Ona zależy tylko i wyłącznie o nas samych, od nikogo innego.

  3. Szprotek 16.12.2009 20:37

    No, no, koniecznie powinieneś nam więcej przedstawić swoich (bez znaczenia czy zapożyczonych czy nie) teorii – robią wrażenie! W końcu to WOLNE MEDIUM.
    Szkoda, że “WM” nie jest wolne od szaleństwa, złego smaku i elementarnego braku wrażliwości.
    Koniecznie powinieneś zostać prawnikiem łączy Cię z nimi cynizm i uparte przekręcanie prawdy tak, by dowieść, że np. ofiara jest katem itp.
    To nie jest “osobista wycieczka pod Twoim adresem” – przeraża mnie to, co piszesz. Ma to znamiona chorych wypocin szalonego umysłu.
    Co do Hitlera, to można się pokusić o stwierdzenie, że – w tamtym czasie historycznym – jeśli nie on, to byłby kto inny. Jednak nikczemne jest relatywizowanie dobra i zła, które uprawiasz.
    PS. Szczególnie żydowskie dzieci chciały podświadomie umierać. A Hitler “był odpowiedzią na prośbę Żydów, żeby ich ktoś w końcu zabił.” Brawo!! Wielkie brawo!!

  4. Robert Śmietana 16.12.2009 21:07

    Wiesz, Szprotek, to jest tylko moje osobiste zdanie. Nikogo nie namawiam, aby myślał tak samo.

    Tak naprawdę, to trudno przedstawić sprawę w szerszym kontekście na łamach komentarzy do artykułów. To co powyżej pisałem, ściśle związane jest z moją wiarą w reinkarnację i nauki pokrewne. W świetle tej filozofii to co piszę, nie jest już takie przerażające.

  5. Szprotek 16.12.2009 22:01

    Robercie, mam prośbę. Napisz, czy to jest Twoja filozofia i z czego ewentualnie czerpałeś inspirację, albo czy można z tym się gdzieś zaznajomić i jest to ujęte w jakieś ramy.
    Czy to ma coś wspólnego z magią chaosu?

  6. Robert Śmietana 17.12.2009 07:54

    Szprotek, daruj sobie. Nie będzie wielkiej dyskusji o sensowności lub nie mojej filozofii, bo nie chce mi się za bardzo. Gdybyś był bardziej obiektywnie nastawiony do tematu, to kto wie 🙂 , natomiast szarpanina zaszkodzi tylko nam obu.

    Z magią chaosu moja filozofia ma tyle wspólnego, co Ty masz wspólnego z homoseksualistami.

    W ramy, to wszystko jest ujęte w mojej głowie, bo to jest moja osobista filozofia, niepowtarzalna, jedyna. I do tego też cały czas namawiam innych – aby porzucili gotowe, acz śmierdzące i beznadziejne rozwiązania, które serwują im religie, a sami zaś poszukali w sobie samym odpowiedzi na ważne pytania.

  7. Robert Śmietana 17.12.2009 13:32

    To jedź dalej na swoich wrażeniach, Wyspiarz, to z pewnością daleko zajedziesz 😉

    Przyzwyczaiłem się już do tego, że większość ludzi nie ma nawet szans mnie zrozumieć, bo… nie mają odpowiedniego aparatu poznawczego (na który składa się dobrej jakości intelekt, otwarty umysł, wyobraźnia i samodzielność). Czasami odnoszę wrażenie, jakbym żył na planecie baranów / owiec. Normalnie nie ma się do kogo odezwać czasami. Tak, duchowa samotność z pewnością mi doskwiera. Czuję się tak, jakbym urodził się z 800 lat za wcześnie. Sorry, że tak niedyplomatycznie i szczerze, ale jak już tak sobie opowiadamy co nam na sercu leży, to też dołożę swoje 3 grosze…

    I widzisz… Ty też należysz do stada.

  8. Dodi 17.12.2009 14:13

    @ Robert Smietana

    Dobrze, ze twoje wypowiedzi to osobiste twoje zdania i nie namawiasz nikogo aby myslal tak samo. Ulzylo mi ! Bo juz mysl mnie naszla, ze pod przykrywka troski o wychowanie i ksztaltowanie jakies psychopatyczne dazenia kielkuja.
    Zgadza sie, ze nie zawsze musisz byc zrozumiany, twoje cele i mysli nie zawsze sa zgodne z innymi. I dobrze, ze potrafisz to dostrzec, pomimo ze czujesz sie lepszy, wartosciowszy….taki ktos, komu nic i nikt nie moze podskoczyc 🙂

  9. Robert Śmietana 17.12.2009 15:46

    Lepszy, gorszy.

    Każdy czuje się w czymś gorszy i w czymś lepszy. I nie inaczej jest u mnie. I nie inaczej jest u Ciebie, Dodi. Nie pamiętasz już jak się puszyłaś, że za mały dla Ciebie jestem? Że jesteś coś tam wielka sercem i duszą? Hehe, jak zwykle uprawiasz hipokryzję, to u Ciebie cecha charakterystyczna (albo też masz silną sklerozę – tego dokładnie nie wiem) i mierzi Cię u innych to, co sama robisz. Ty możesz. Inni nie.

    Powiedz sama, jak byś się czuła na moim miejscu, kiedy już od lat przedszkolnych aż do teraz, nie miałabyś prawie że z nikim wspólnego języka i dokładnie wiedziałabyś że to dlatego, że Twoje konstrukcje umysłowe są dla rozmówców zbyt skomplikowane? Że otoczenie bardziej interesuje się tym, co robi sąsiad, kto kogo zdradził, jakie są wyniki meczu, kiedy będzie następna impreza i kto więcej zarabia. A kiedy zaczynasz mówić o fraktalach, matematyce, fizyce, filozofii, socjologii, duchowości, abstrakcji – natychmiast spod ziemi wynurza się jakiś Wyspiarz i stuka się w głowę. Bo ja to przeżywam już od prawie 30 lat. I naprawdę trudno mi jest nie poczuć się czasami dziwnie. Czuję się nie na miejscu, jakbym był naprawdę z innej planety. Czasami nie wiem, co ja tu robię? Co ja tutaj robię? Dlaczego wcieliłem się na tak zaściankowej i prymitywnej planecie płaskogłowych troglodytów? Jakaś “kara” to była, czy też może zwykła ciekawość mnie tu sprowadziła albo nawet próba, jak w tak ciężkich warunkach sobie poradzę? A może to jest tak, że wszyscy są normalni, a ja jestem wariatem? Czasami sam już nie wiem. Jeżeli z zewnątrz przychodzą prawie że same takie sygnały, siła ich przebicia może być przemożna.

  10. Dodi 17.12.2009 16:10

    Ta dluzsza czesc Twojej wypowiedzi przeczytalam jednym tchem !!!! No w koncu ! 🙂 Szanuje to co wlasnie napisales. Jak ja bym sie czula??? dokladnie tak samo jak ty Robercie…..i tak tez sie czuje. Istnieja jednak jeszcze innego rodzaju roznice pomiedzy ludzmi, ktorych uwieraja maski ziemskie, ktore upodobali sobie ludzie zakladac je. Mozemy sie w wielu kwestiach nie zgadzac, mozemy nawet sie posprzeczac ale ludzie, ktorzy czuja cos wiecej niz przecietny tubylec ziemski, predzej czy pozniej znajduja wspolne ogniwo i porozumienie. Problemem jest nie tylko srodowisko lecz rowniez roznego rodzaju programy , ktore od pieluch przerabiamy. Z kazdej strony jakies wplywy i ” autorytety” wieksze lub pomniejsze gdzie za samodzielna mysl, doznanie jest sie nie tylko wysmianym, ponizonym i odepchnietym ale i zakwalifikowanym jako niegrozny swir.
    Nie dziw sie mnie, nie dziw sie tez innym….kazdy z nas ma rozne programy , od ktorych nie jest latwo sie uwolnic. Czasem myslimy, ze to sie juz dokonalo…..blad! przychodzi moment, gdzie zauwazasz , iz one nadal jeszcze sobie drzemia. To jest wlasnie szkola zycia tu na Ziemi, gdzie nie mamy przerabiac lekcji, mysli, reakcji uczuc, doswiadczen innych osob lecz tylko wlasne. Wcieliles sie jak i ja na pieknej Planecie, gdzie roznorodnosc jest tak przeogromna i przebogata, ze az czasem przytlacza. Jedyna Planeta Ziemia 🙂 Przyjdzie czas, ze kazdy z nas dobiegnie do mety zycia i wowczas najwazniejsze bedzie to…..co sam z ogromnym wysilkiem doswiadczyl , z jaka swiadomoscia i jakimi uczuciami przekraczy ta linie.

    Skorupy przeciwbolowe istnieja i kazdy z nas sie w nie zamyka. Zwlaszcza gdy sie rani uczucia i pomniejsza wartosc czlowieka.

  11. Robert Śmietana 17.12.2009 16:48

    No, a to widzisz teraz mnie zadziwiłaś, Dodi. Bo styl Twojego posta jest tak różny od poprzednich, które dane było mi czytać. Oczywiście w bardzo pozytywnym sensie. Aż mnie nieco “zbiłaś z tropu”…

  12. Dodi 17.12.2009 22:57

    Zainspirowales mnie , do …….wydobycia stylu z “glebi “:) Dobrze jest gdy inni pozwola by zadrgaly te wrazliwe struny, ktore sa w nas najwartosciowsze. Prowadzi to do wiekszego zrozumienia i glebszej mysli.

  13. Szprotek 18.12.2009 00:23

    Choć Twój post, Robercie, z 17.12.2009 15:46 nie jest adresowany do mnie, to też Ci za niego dziękuję.
    Zacznę od końca. Owszem i mnie się wydawałeś/wydajesz(?) wariatem, przykro mi [Twoje teorie są czasem b. “przegięte” – wierz mi]. Jednak Pamiętaj, że zdanie większości nie ma nic wspólnego z tzw. prawdą.
    Musiałeś mieć pecha do ludzi, bo czasem, nawet mieszkając na straszny zadupiu również można spotkać człowieka, który interesuje się “czymś więcej”.
    Nasza Ziemia kochana… Dla mnie cudowna, aż przyprawia mnie o dreszcze czasami. Choć pewnie do końca nie będę mógł pojąć, jak mistyczny cud, czyste piękno i harmonia oraz bezgraniczna dobroć i empatia może się mieszać z arcy potwornością, dzikim rozwydrzeniem i ulubieniem brudu i plugawości. Dlatego śmiem twierdzić, że nie tylko znajdziesz tu płaskogłowych troglodytów… Jeżeli umiesz szukać, to znajdziesz. Więc czasami nie popadaj w megalomanię, bo w ostatecznym rozrachunku nie umysł jest ważny a serce…
    No i żeby Ci się chciało chcieć, bo warto. Kiedyś chciałem mieć szalone życie i dostałem to, com chciał w nadmiarze, natomiast lenistwo drogo kosztuje – mnie będzie chyba do końca srogo kosztować.
    Na koniec powinien bym zapytać, czy te manipulacje, których się tu, w komentarzach dopuszczasz są z lenistwa czy z braku szacunku do adwersarza (no wiesz, zakładasz, że to pewnie baran…)?
    Pozdrawiam

  14. Robert Śmietana 18.12.2009 08:02

    No tak, macie rację, że sama Planeta jest ok i piękna. I nie mieszkają tu same barany oczywiście. Tak się nieco rozgalopowałem. Muszę Wam powiedzieć, że spotkałem też tutaj bardzo mądrych ludzi, mądrych sercem. Jest ich jednak rozbójniczo mało.

    Inną sprawą jest fakt, że przez całe życie tak mocno wierzyłem w to że nie da się tutaj nikogo sensownego spotkać, że z pewnością sam częściowo generuję tę moją “intelektualno-duchową samotność”, hehe…

  15. Robert Śmietana 18.12.2009 08:11

    Co do moich komentarzy, Szprotek, to różnie z tym bywa: czasami trochę prowokuję, czasami piszę z serca, czasami zwyczajnie się emocjonuję, czasami Was badam, ale najczęściej chcę ustalić prawdę. Prawdę, a nie rację, dlatego przyznaję czasami rację innym. A czasami nie 🙂

    Ale jestem ciekawy o co Ci chodziło z tym szalonym życiem oraz lenistwem, bo przecież to pojęcia ze przeciwległych stron świata.

  16. Szprotek 18.12.2009 22:27

    Robercie, co do lenistwa i szalonego życia, to się trochę zagalopowałem, bo Ciebie to może rzeczywiście nie dotyczy. Ot i wszystko. Oburzałem się na to, co pisujesz, bo ogarnęło mnie poczucie misji. Wierzę, że każdy jest odpowiedzialny za swoje słowa w wymiarze przekraczającym nasze wyobrażenia. Do tego bywam zbyt serio i zdarza mi się stracić dystans.
    Natomiast na tym portalu z początku zapałałem euforyczną nadzieją, że to właśnie jest to miejsce, gdzie należy głosić potrzebę jednoczenia się na różnych poziomach ludzi szukających przyczyn i niezgadzających się na to, co się dzieje, gdyż nie ma czasu do stracenia.

  17. Raptor 22.12.2009 21:12

    Psychopata to prawdopodobnie dość istotny element społeczeństwa, wymuszający zrównoważony i aktywny rozwój. Choć nieliczny (podobno ok 5% 🙂 ), to jednak doskonale spełnia swoją rolę. Uciekając się do analogii, pierwszym (i być może najdokładniejszym) porównaniem jest wirus. Taki przyczajony wirus, tylko że w skali makro. Kiedy pojawia się osłabienie organizmu (społeczeństwa), wirus-psychopata wkracza do akcji i zaczyna siać zamęt, cierpienie i zniszczenie, uświadamiając tym samym organizmowi jego dysfunkcję i potrzebę powzięcia natychmiastowych działań w celu wyeliminowania przyczyn takiego stanu. Bierne społeczeństwo jest jednak doskonałą pożywką pozwalającą psychopatom namnażać się (aktywować i wzmagać ich działalność?), doprowadzając tym samym do powolnego wyniszczania chorej konstrukcji. Co ciekawe, to wyniszczanie jest realizowane za pośrednictwem zmyślnych struktur organizacyjnych, których siłą roboczą jest samo społeczeństwo (póki jest nieświadome i nie dostrzega symptomów choroby), wirus-psychopata jest tylko inicjatorem i kontrolerem tej autodestrukcji.

    Być może pewne elementy teorii ewolucji objawiają się w różnej skali funkcjonowania rzeczywistości. Szanujmy więc psychopatów, jako że są ważnym czynnikiem sygnalizującym nabyte wcześniej patologie, czyli motywującym do działania (a przez to przyczyniającym się do procesu leczenia) …pomimo tego, że jawi się to zupełnie odwrotnie 😉

    Tyle moich natchnionych rozważań w tym temacie 🙂 Można by tę myśl jeszcze rozwijać, ale chyba w miarę czytelnie przedstawiłem koncepcję.

    Pozdro.

  18. Robert Śmietana 22.12.2009 22:11

    Dobre, Raptor, bardzo ciekawa koncepcja i porównanie!

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.