Liczba wyświetleń: 2078
Lekarze ze Stanów Zjednoczonych pomyślnie zakończyli pierwszą fazę testów leczenia raka mózgu i płuc za pomocą wysokich doz witaminy C, przewyższających dzienną normę o około tysiąc razy – głosi artykuł opublikowany w piśmie „Cancer Cell”.
„Większość chorych na raka, z którymi w tej chwili pracujemy, z zadowoleniem wzięło udział w eksperymentach, które mogą uratować życie innym pacjentom. Na daną chwilę wyniki są obiecujące, jednak na razie nie wiemy, czy witamina C podwyższy efektywność chemioterapii. To pokaże druga faza badań klinicznych” – powiedział kierownik eksperymentów z Uniwersytetu Iowa Bryan Allen.
Zainteresowanie witaminą C jako środkiem na raka pojawiło się około 30 lat temu dzięki laureatowi Nagrody Nobla Linusowi Paulingowi, kiedy seria badań pokazała ewentualne korzyści z zastosowania jej przy nowotworach. Stosunkowo niedawno, w 2009 roku Mark Levin z Narodowych Instytutów Zdrowia USA (NIH) oraz jego zespół wyjaśnili, że witamina C jest zdolna do walki z rakiem tylko przy zwiększeniu koncentracji do ekstremalnie wysokich wskaźników.
Dwa lata temu inna grupa naukowców potwierdziła ten wniosek, niszcząc „niepokonane” guzy rakowe w organizmie myszy za pomocą dużych dawek witaminy C, analogicznych liczbie kwasu askorbinowego, która zawarta jest w około 200 pomarańczach. Przenikanie witaminy C do komórek rakowych prowadziło do pojawienia się większej liczby molekuł nadtlenku wodoru wewnątrz ich mitochondrii, co okazuje się fatalnym dla „zbuntowanych komórek”.
Allen i jego zespół potwierdzili te wnioski podczas testów klinicznych na 11 ochotnikach cierpiących na skutek ciężkich form raka płuc i mózgu. Przed rozpoczęciem kursu chemioterapii naukowcy porcjami wprowadzali w ich organizmy gigantyczne dozy witaminy C, stopniowo podwyższając jej koncentrację we krwi do znaczeń, przewyższających normę o 300 razy.
Po tym rozpoczął się zwykły kurs chemioterapii, w którym pacjenci kontynuowali przyjmowanie witaminy C w ciągu siedmiu miesięcy trwania eksperymentu. Bez względu na bardzo częste przyjmowanie kwasu i wysokie dozy, pacjenci dobrze znieśli leczenie i nie cierpieli na poważne efekty poboczne. Jak zauważają naukowcy, te doświadczenia pokazały, że witamina C jest bezpieczna dla zdrowych komórek i nie wywołuje w nich żadnych skutków pobocznych, zbiżonych do tego, co dzieje się wewnątrz nowotworu.
Jak pokazały eksperymenty, witaminy we wszystkich wypadkach zatrzymują wzrost nowotworu, albo znacząco go spowalniają, przedłużając pacjentom życie o 4-6 miesięcy, nawet w razie rozwoju najbardziej złośliwych form raka mózgu. Po ustaleniu diagnozy, ci ludzie żyli średnio 37-40% dłużej, niż inni chorzy z taką diagnozą.
Jeśli druga faza badań klinicznych zakończy się pomyślnie, to witamina C, jak zauważa Allen, nie tylko pozwoli przedłużyć życie pacjentów i poprawić jego jakość, ale i znacznie zmniejszy wydatki na leczenie, ponieważ cały 9-miesięczny kurs przyjmowania kwasu askorbinowego kosztuje mniej, niż jedna doza chemio- lub immunoterapii.
Zdjęcie: Tomasz_Mikolajczyk (CC0)
Źródło: pl.SputnikNews.com
A może by tak nie łaczyć witaminy C z chemią tylko ograniczyć się do wlewów z gigantycznych dawek askorbinianu sodu czyli soli kwasu askorbinowego. Chemioterapia zabija sama w sobie szybciej niż sam nowitwór, za to wit C je ratuje. Nie ma sensu tego łączyć. I jeszcze jedno. W przypadku witamin nie ma żadnych dawek dziennych ani ujemnych skutków przedawkowania.
BrutulloF1@
Spróbuj poprowadzić takie badania nie zaznaczając że to tylko „wspomaganie” chemioterapii a szybko środowisko lekarskie i przemysł farmaceutyczny cię zdepcze, zmiażdży i odetnie ci fundusze a badacze gdzieś w „dziwnych” okolicznościach znikną lub też nagle okażą się „oszustami i szarlatanami… Mówienie o tym że chemioterapia nie leczy a zabija to wciąż jak mówienie o tym że słońce nie krąży wokół ziemi w czasach Kopernika.
Witamina C nie ma wspomagać chemioterapii, tylko sama ma stanowić terapię, której celem jest całkowite wyleczenie z nowotworu złośliwego, a nie żadne tam przedłużenie życia o kilka miesięcy. Niestety w dzisiejszym zdegenerowanym świecie nie decyduje ratowanie życia człowieka, lecz wielo bilionowe zyski ludobójczych koncernów farmaceutycznych, które fundują milionom ludzi powolne konanie w męczarniach za pomocą swoich „cudownych” chemioterapii i zarabiają przy tym biliony!!!
Nie podniecajcie się …DEA pracuje nad zdelegalizowanie wlewów dożylnych , jak i nad wprowadzeniem wit.C dostępnej tylko na receptę.
A ja słyszałem, że w ogóle zbrodniarze i depopulatorzy mają się wziąć za witaminy, zioła itp.
Lekarz feudalny spoglądając wstecz: Lepiej zrobić na złość niż…
https://wolnemedia.net/orzel-do-zmiany-ale-po-co/#comment-208858
Zanim p. minister Radziwiłł – Naczelny Lekarz Świętej Inkwizycji pozwoli na wdrożenie tej metody w polskich placówkach medycznych, Polska będzie po raz kolejny: „z tył – za murzynami”.
Pan minister – Naczelny Lekarz Świętej Inkwizycji, dobrze wie, że ta metoda jest skuteczna. Po tylu pozytywnych doświadczeniach, które są faktami, tylko idiota mógłby dojść do przeciwnych wniosków. Procedury to pretekst, a nie pozwoli mu się do tego przyznać, tylko jego poprawność polityczna, której brak, przysporzyło by jemu ostracyzmu ze strony jego środowiska. Ta odwaga, to zapewne rekolekcje z katolickiej miłości do życia…
Jak więcej ludzi się dowie, ile do tej pory farmacja zabiła z premedytacją ludzi, to może się w końcu reszta niedowiarków obudzi, a metod na raka jest tak wiele jak dróg do Krakowa:)
Od olejów po różne inne antyoksydanty i wystarczy że ktoś chce żyć, oraz zastosuje jedną w wielu metod i wyjdzie z każdej choroby, o ile zdąży odbudować równowagę w organizmie po truciznach od farmacji i zmieni dietę oraz nawyki które powoli zabijają…oczywiście potrzeba wolnej woli, ruchu i pozytywnego myślenia:)
pudson 02.04.2017 13:04
Kłamiesz!
W przypadku witamin problematyczność niedoboru/nadmiaru jest skrajnie asymetryczna. To znaczy niedobór jest sprawą krytyczną zaś nadmiar zaledwie problematyczny (zwykle bardzo mało problematyczny). Wynika to już z definicji witaminy – terminu wprowadzanego przez polskiego biochemika Kazimierza Funka – witamina to substancja NIEZBĘDNA dla życia choć potrzebna tylko w małych dawkach.
Gdyby witaminy były ambiwalentnie toksynami lub substancjami korzystnymi dla życia w zależności od dawki to zostały by najpierw odkryte jako toksyny (jak np. selen, który nie jest witaminą a mikrominerałem) a dopiero później jak substancje korzystne. W warunach kontrolowanych bowiem łatwiej dać coś za dużo niż wyeliminować wszelkie możliwe źródła.
W praktyce nie notuje się przypadków śmiertelnych po zażyciu witamin w przeciwinestwie do leków, również tych bardzo popularnych bez recepty.