Liczba wyświetleń: 1048
Od 1 września na Węgrzech obowiązuje tzw. podatek chipsowy od żywności i napojów o wysokiej zawartości cukru, soli, węglowodanów oraz kofeiny. Łódzki magistrat również wypowiada wojnę niezdrowym przekąskom w szkołach. Najwyższy czas na zmianę nawyków żywieniowych – apelują specjaliści i przyklaskują legislacyjnym rozwiązaniom.
Krzysztof Piątkowski, wiceprezydent Łodzi odpowiedzialny za edukację, już dwa lata temu napisał projekt uchwały, która miała ograniczyć w szkołach dostęp uczniów do ”niezdrowych słodyczy, barwionych napojów gazowanych oraz przekąsek ziemniaczanych jak chipsy„. Podparł się opinią prof. Marka Naruszewicza z Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego. Niestety, został oskarżony o zamach na swobodę gospodarczą i uchwała przepadła. Wtedy Piątkowski był radnym PiS, dziś jest wiceprezydentem firmującym rządy PO, dlatego swoje szanse w starciu z chipsami ocenia lepiej.
Reperkusjami gospodarczymi wprowadzenia podatku w wysokości 5 forintów od litra słodzonego napoju, 250 forintów od litra napoju energetyzującego i 100-200 forintów od kilograma herbatników i ciast, straszą również węgierscy eksperci. Według czwartkowego wydania dziennika gospodarczego „Vilaggazdasad” niemiecki właściciel zakładów Chio-chips może wycofać się z decyzji budowy na Węgrzech swojej nowej fabryki produkującej popcorn i przekąski. Gazeta pisze, że podobnie może postąpić producent napojów energetyzujących Hell.
Nowy podatek nie dotyczy wielu tradycyjnych produktów węgierskich takich jak salami, kiełbaski, kiszka, czy słonina, w których zawartość chemicznych środków konserwujących czy aromatyzujących jest dużo niższa niż w ”syntetycznych przekąskach”, serwowanych na każdym kroku.
Źródło: Nowy Obywatel
Moim zdaniem jest to tylko szukanie powodu zebrania większej ilości pieniędzy z podatków. producenci obłożeni takimi podatkami mogą uciekać od soli i cukru do produktów syntetycznych jak słodziki, które niejednokrotnie są o wiele bardziej szkodliwe od naturalnego produktu. Zmian w nawykach żywnościowych (które są niezbędne w naszym kraju również) nie można wymuszać zakazami czy tym bardziej nowymi podatkami. Tylko odpowiednia edukacja i propagowanie zdrowszej żywności może w miare skutecznie pomóc.
Najlepszym zakazem produkcji śmieci, jest brak popytu na nie. Gdyby te podatki były przeznaczone na rzetelne badania i kampanię edukacyjną w tej kwestii, bo może byłby sens.
Jak wspomniał przedmówca, producenci mogą próbować obchodzić przepisy poprzez zmianę składu produktów na jeszcze bardziej niekorzystny. Prawo jest zawsze tak skonstruowane, żeby dawać furtkę dla kombinatorów… jakby celowo.
Dla Twojego dobra zbudujemy Tobie złotą klatkę ale musisz za nią zapłacić.