Liczba wyświetleń: 1085
Posłowie z centroprawicowego ugrupowania Fidesz przegłosowali ustawę o podatku od rozmów telefonicznych, której projekt przedstawił rząd w ramach swych działań na rzecz zmniejszenia deficytu budżetowego. Opozycja głosowała przeciw temu projektowi.
Zgodnie z ustawą od 1 sierpnia spółki telekomunikacyjne za każdą rozpoczętą minutę rozmowy w telefonii przewodowej lub komórkowej będą musiały odprowadzić podatek w wysokości 2 forintów (3 groszy). W przypadku klientów indywidualnych nie zostanie opodatkowane pierwsze dziesięć minut rozmowy w miesiącu, a maksymalny podatek nie może przekroczyć 700 forintów (10 złotych) miesięcznie. Natomiast podatek dla firm nie może być wyższy niż 2,5 tysiąca forintów (około 35 złotych).
Węgierskie Ministerstwo Gospodarki zakłada, że wpływy państwa z podatku telefonicznego wyniosą 44 mld forintów rocznie czyli kilkaset milionów polskich złotych. Węgierski minister zapowiedział również, że Węgry zamierzają także wprowadzić od przyszłego roku podatek od transakcji finansowych. Transakcje giełdowe i transakcje na rynku obligacji zostaną obciążone stawką 0,1 procent.
Podatek ten miałby zapewnić partycypowanie sektora finansowego w kosztach walki z kryzysem. Pomógłby również utrzymać przyszłoroczny deficyt budżetowy na poziomie poniżej 3 proc. produktu krajowego brutto, co jest jednym z warunków wznowienia negocjacji z Unią Europejską i Międzynarodowym Funduszem Walutowym w sprawie pomocy kredytowej dla Węgier.
Źródło: Władza Rad
Wzrośnie popularność rozmów przez Internet…
teoretycznie Węgry mają gorzej od nas – środkowy palec który Orban pokazał korporacjom zaowocował mafijnymi sankcjami.
ceny są droższe, zarobki niższe…
niemniej – spacerując po Budapeszcie – praktycznie co 5 metrów napotykamy inny mały biznes – a to specjalistyczny sklep, a to zakład usługowy.
rzecz się ma nie tylko w centrum – ale praktycznie w każdej dzielnicy.
tych małych biznesów jest tak dużo, że odnosi się wrażenie, że tradycyjne szkodniki gentryfikacji – banki i sieciówki – praktycznie tam nie istnieją.
w Budapeszcie mamy kilka galerii handlowych, ale praktycznie przy każdej jest nowoczesny, wielopiętrowy kryty targ – gdzie znajdziemy nawet handlujących na szczękach.
w centrum – w galeriach – zauważcie – można kupić produkty bezpośrednio od rolnika z prowincji.
o ile pamiętam ostatni spacer po Warszawie, to centrum to prawie wyłącznie duże sieci, galerie, banki, a im dalej od centrum tym bardziej widać śmierć i rozkład przedsiębiorczości – pustynia po prostu.
idąc po dowolnej mieszkalnej dzielnicy Budapesztu – widać, że miasto żyje.
idąc po dowolnej mieszkalnej dzielnicy Warszawy – widać, że to tylko sypialnia.
co jak co – ale wolę drogę węgierską. przynajmniej wiedziałbym, że przedsiębiorca który dostanie pieniądze opłaci podatki w kraju i większość tych pieniędzy zostanie w kraju.
protekcjonizm to droga która doprowadziła Chiny to statusu potęgi gospodarczej.
Noo, tylko patrzeć kiedy u nas taki podatek wprowadzą, a co.
Bravo…u nas nie realne ,za bardzo umaczane polityczne psy w korporacjach.
@mr_craftsman
„protekcjonizm to droga która doprowadziła Chiny to statusu potęgi gospodarczej”
to nie państwo zbudowało tą potęgę, tylko zagraniczny kapitał