Liczba wyświetleń: 660
Vladimir Petrilák – dziennikarz, publicysta z Czech – informuje, że nasz południowy sąsiad również przeżywa suszę. Obejmuje ona aż 80% terytorium Czech, w tym nawet tereny górskie, co się dotychczas nie zdarzało. Rząd wprowadza w tym roku wcześniej niż w zeszłym regulacje przeciwko marnowaniu wody i sugeruje, aby ludzie racjonalnie ją spożytkowali. „Jest mnóstwo gmin, w których woda przestała płynąć i trzeba dowozić wodę mieszkańcom”.
Dobry przykład Czechów – należy być ostrożnym, gdy zbyt duża władza idzie w jedne ręce. Susza ta czy inna, w dużej mierze pochodzi od niegospodarności danego zarządcy terenu, czy wręcz kraju. Mieliśmy przykład z Biebrzańskiego Parku Narodowego, gdy spłonęło niemal 15% całej jego powierzchni. Do tego prawdopodobnie by nie doszło, gdyby łąki i nieużytki były regularnie koszone, lub gdy pozwoliłoby się lokalnym rolnikom na wypas bydła. Niestety lokalni rolnicy zawsze przegrywają z kretesem wszystkie przetargi, które wygrywa spółka z Warszawy. Działania jej polegają głównie na braniu dopłat z UE na program „wodniczka” – płacą jednocześnie za dzierżawę ułamek tej kwoty dofinansowania – więc interes się kręci. Tego typu działania do tego prowadzą. Gdzie są zbiorniki retencyjne w Polsce, które miały być budowane najpierw po wielkich powodziach, które np. nawiedziły Dolny Śląsk a teraz aby przeciwdziałać suszy? Gdzie? Są tylko te wybudowane za tzw. „komuny”. Dlaczego gminy nie oferują zmniejszenia podatków od gruntów czy budynków – gdy postawi się zbiornik do łapania deszczówki? Nie dla dopłat – tak dla ulg podatkowych. Rzucenie gołej gotówki w rynek – spowoduje wzrost cen tych urządzeń i zbiorników, które obecnie nie są tanie. Myśleć, myśleć, myśleć ….
https://www.money.pl/gospodarka/mala-retencja-minister-rozczarowany-niewielka-liczba-wnioskow-o-doplaty-6505025055664257a.html?amp=1