Liczba wyświetleń: 667
Lekarz ujawnił Infowars.com, że służba zdrowia tuszuje przypadki wirusa ebola w Stanach Zjednoczonych a pacjenci znikają ze szpitali by zatrzymać panikę. Dr James Lawrenzi, który ma dwie kliniki w Garden City i Archie, Missouri, pojawił się na Alex Jones Show, aby ostrzec, że prawdziwa skala sytuacji wokół ebola została celowo zbagatelizowana.
Lawrenzi powiedział, że wkrótce po przybyciu pacjenta zero – Thomasa Erica Duncana – do Stanów Zjednoczonych, został on poinformowany przez lekarza, w Truman Lakewood Medical Center w Kansas City, iż miał on możliwego pacjenta ebola, który miał wysoką gorączkę i krwawił z wszystkich otworów w ciele po tym jak niedawno wrócił z Afryki Zachodniej.
Następnego dnia, Lawrenzi został poinformowany przez lekarza, że pacjent wbrew opinii lekarskiej „zniknął”, jednak nie był on w stanie o własnych siłach opuścić szpitala biorąc pod uwagę jego stan zdrowia.
Dzień po tym jak zniknął pacjent, doktor został wezwany na spotkanie ludzi którzy mięli kontakt z pacjentem. Lekarzom i innym pracownikom medycznym powiedziano, że pacjent miał malarię.
Według Lawrenziego drugi możliwy pacjent ebola został przyjęty następnego dnia do Centrum Badań Medycznych w Kansas City, ale również szybko „zniknął”, gdzie podobnie szefostwo szpitala twierdziło, że miał on tyfus.
„Ci pacjenci znikają, robią coś z pacjentami i Bóg wie dokąd ich zawożą” – powiedział Lawrenzi.
Zapytany, dlaczego władze są zaangażowane w tuszowanie przypadków, Lawrenzi spekulowali, że CDC usiłowało zapobiec histerii, zauważając, że pracownikom w klinikach zakazano używania słowa „ebola”, podobnie jak dyspozytorom 9/11 w Nowym Jorku zakazano używania tego terminu, lub ujawniania jakichkolwiek informacji o możliwych przypadkach ebola.
Lawrenzi ujawnił również, że w tym tygodniu szpital Hospital Corporation of America (HCA), prywatny operator zakładów opieki zdrowotnej, usunął maski i stroje ciśnieniowe z lokalnych szpitali.
„Powiedziano im, że zrobiono to po to by mogli mieć ciągłość opieki dla potencjalnych pacjentów Ebola” – powiedział Lawrenzi, dodając, że prawdziwym powodem było to, że władze nie chcą wywoływać paniki spowodowanej tym, że pracownicy medyczni i lekarze będą chodzili w odzieży ochronnej.
Wzywając by „ludzie trzymali się z dala od miejsc, w których są duże skupiska”, a także szpitali, Lawrenzi powiedział, że sytuacja jest „o wiele bardziej poważna niż o tym mówią”.
„Kiedy rozpocznie się sezon grypowy, ludzie będą przychodzić do szpitala ze względu na grypę lub wirusa ebola, nie będą wiedzieli co mają… i to będzie koszmar, każdy lekarz z którym rozmawiałem o tym jest przerażony” – powiedział Lawrenzi.
„Oni przygotowują się na coś” – dodał, spekulując, że może to być medyczny stan wojenny lub kompletne przejęcie przez administrację Obamy systemu medycznego.
Słowa Lawrenziego, iż pacjenci „znikają” korelują z wypowiedziami 27-letniego weterana służby granicznej Zacha Taylora, który powiedział Infowars, że ewentualne ofiary ebola próbujące przekroczyć granicę są również przechwytywane i potajemnie przetrzymywane.
Według korespondenta medycznego Infowars, dr Edwarda Group, Centrum Kontroli i Prewencji Chorób CDC reaguje jedynie na połowę zgłaszanych przez lekarzy przypadków objawów podobnych do ebola. Dr Group rozmawiał także z innymi informatorami, pracownikami służby zdrowia i straży granicznej, którzy potwierdzili, że potencjalne ofiary ebola “znikają”, co jest próbą zapobiegnięcia paniki.
Autor: Paul Joseph Watson
Źródło oryginalne: PrisonPlanet.com
Źródło polskie: PrisonPlanet.pl
nie wiem w czym niby miało by to szkodzić.
pacjent piszący w sPOsób oznacza się sam niczym człowiek z rogiem na czole, w czym to niby jest szkodliwe ? w dobrym samopoczuciu jakiegoś histeryka ?
@mr_craftsman
W CZYTaNIu!
Tak jak w powyższym przykładzie mózg dostaje czegoś na podobieństwo czkawki.
@Millenium Winter
Wypowiedzi WeeD-a to typowa kwakmowa (za Orwellem – Rok 1984)
„- Istnieje takie słowo w nowomowie – rzekł Syme – którego pewnie jeszcze nie znasz: kwakmowa, czyli mówienie podobne do kwakania kaczki.”
Przykład:
„Zdumiewające, lecz z potoku słów, które facet bezustannie z siebie wylewał, nie można było rozróżnić ani jednego. Raz tylko udało się Winstonowi wyłowić zbitkę „całkowite i ostateczne wyplenienie goldsteinizmu”, wyszczekaną tak szybko, że niemal wyplutą w jednym kawałku, niczym odlany wiersz druku. Reszta była tylko hałasem, kwakaniem, kwa-kwa-kwa. Jednakże mimo kłopotów ze zrozumieniem poszczególnych słów, Winston nie miał żadnych wątpliwości co do ogólnego charakteru wywodu. Może facet potępiał Goldsteina i żądał bardziej zdecydowanych działań przeciwko myślozbrodniarzom i sabotażystom, może oburzał się na zbrodnicze okrucieństwo wojsk eurazjatyckich, może wychwalał Wielkiego Brata albo bohaterów z frontu malabarskiego – nie miało to znaczenia. Cokolwiek mówił, była to najczystsza ortodoksja, najczystszy angsoc. Wpatrzony w bezoką twarz z poruszającą się gwałtownie szczęką, Winston miał dziwne uczucie, że obserwuje nie człowieka, lecz kukłę. Mówił nie mózg mężczyzny, tylko jego krtań. Wydobywające się z niej dźwięki składały się ze słów, ale nie tworzyły prawdziwej mowy; był to bezmyślny hałas, zupełnie jak kwakanie kaczki.
„