Tłuc, czy wychowywać bezstresowo?

Opublikowano: 08.08.2014 | Kategorie: Edukacja, Publicystyka

Liczba wyświetleń: 1206

Data publikacji: 15.04.2014

Za każdym razem, gdy tylko ktoś wspomni w towarzystwie lub na forum dyskusyjnym o wychowaniu bez bicia i przemocy, natychmiast jakiś inny ktoś z ironią rzuca hasło „bezstresowe wychowanie, hahaha” i już po chwili wybucha straszna awantura. Wrogowie „bezstresowego wychowania”, którzy, co oczywiste, są zwolennikami domowej przemocy, wpadają w istny amok, stając się głusi jak pień na wszelkie argumenty, a najbardziej na ten, że jest jeszcze trzecia opcja do wyboru.

Tytułowe pytanie jest tak samo „mądre”, jak to, czy lepiej być wierzącym czy ateistą. Na oba odpowiadam tak samo: obie opcje są błędne, ponieważ reprezentują przeciwstawne skrajności.

“Wszystko jest podwójne; wszystko ma swoje bieguny; wszystko tworzy parę ze swoim przeciwieństwem; podobne i niepodobne są tym samym; przeciwieństwa są identyczne w swojej naturze, lecz różne w stopniu; skrajności się spotykają; wszystkie prawdy są jedynie półprawdami; wszystkie paradoksy da się pogodzić.” (IV Prawo Hermetyzmu, Kybalion)

Każde z tych wychowawczych przeciwieństw wydaje takie same owoce: zarówno dzieci bite, jak i wychowywane bezstresowo są nieprzystosowane do życia, zalęknione i pozbawione poczucia własnej wartości.

Przeglądając w Internecie różne opinie na temat wychowania łatwo zauważyć, że poglądy autora zależą od jego światopoglądu. Katolicy nawołują do trzymania się tradycji, do kształtowania dzieci na obywateli szanujących hierarchię społeczną i autorytety, potępiają relatywizm i uważają, że dziecko należy do rodziców, którzy mają wszelkie prawa, żeby traktować je tak, jakby było ich własnością. Wszelką ingerencję ze strony państwa czy prawa uważają za skandaliczny zamach na ich prywatność i rodzinę jako taką.

Ateiści przejawiają zdecydowanie więcej empatii i otwartości, uważając, że dziecko należy traktować po partnersku i przyjacielsku, wyjaśniając mu, dlaczego powinno zachowywać się w określony sposób.

O biciu i idącym w ślad za nim braku emocji, współczucia i serdeczności (wychowanie autorytarne) już pisałam, więc wyliczę tylko w skrócie, jakie są jego skutki. Co otrzymaliśmy i czego nauczyliśmy się w domu rodzinnym, to przekazujemy później światu jako ludzie dorośli. Ci, którzy doświadczyli rodzicielskiej wściekłości i bicia, sami stają się wściekli i agresywni i co oczywiste – gotowi są bić każdego, kto się im sprzeciwi. Ci, którzy mieli rodziców tyranów i równie bezwzględnych nauczycieli czują się najpewniej, gdy sami są tyranami i podporządkowują sobie innych. Tacy ludzie wierzą w prawo pięści, w tradycyjną hierarchię, a przede wszystkim w to, że świat można naprawić tylko żelazną dyscypliną, pruskimi szkołami, drakońskimi karami (np. karą śmierci) i krwawymi wojnami. To właśnie ci ludzie zostają bezwzględnymi, wymyślającymi „oś zła” politykami i to właśnie przez nich wojny nigdy się nie kończą.

Czasem się zdarza, że ci, którzy doznali brutalnej przemocy ze strony rodziców zaczynają rozumieć, jak wielkie zło im wyrządzono. Nie chcą krzywdzić własnych dzieci, więc postanawiają, że sami będą wychowywać swoje pociechy zupełnie inaczej. Bez bicia, tresury, krzyków ani innej brutalności (leseferyzm). Problem w tym, że ci ludzie nie wynieśli z rodzinnego domu żadnych wzorców, na których mogli się uczyć właściwego postępowania z dziećmi. Z tego powodu czują się, jakby zawiśli w próżni. Tak bardzo boją się brutalności, że przeginają w przeciwną stronę. Każdy rodzaj dyscypliny kojarzy im się z tresurą, brutalnym terrorem lub okrucieństwem, więc postrzegają go jako niebezpieczny i zły. To prowadzi do zupełnego braku jakichkolwiek reguł, obowiązujących ich dzieci. I w ten sposób wpadają z deszczu pod rynnę, w pułapkę bezstresowego wychowania, które kończy się równie fatalnie jak drakońska tresura.

Wygląda na to, że legendarne „bezstresowe wychowanie” jest jakimś rodzajem samowoli wychowawczej, do której nie przyznaje się żadna szkoła pedagogiczna. Jest to idea, która pojawiła się już dawno temu. Zalecał ją np. J. J. Rousseau, który pisał, że „człowiek jest z natury dobry, ale wypacza go cywilizacja”. Z innych znanych ludzi podobne poglądy głosił Lew Tołstoj oraz twórcy psychologii humanistycznej, A. Maslow i C. Rogers. Późniejszy autorytet pedagogiczny, dr Benjamin Spock, któremu przypisywano autorstwo tej idei zdecydowanie się od niej odciął.

Dlaczego bezstresowe wychowanie jest pomyłką?

Bezstresowe wychowanie nie jest przejawem miłości. Co gorsze – sprawia, że dzieci wychowywane w ten sposób nie mają poczucia bezpieczeństwa i są niedojrzałe. Dowodem na to jest ich zachowanie. Często można odnieść wrażenie, że prowokują one swoich opiekunów do zdecydowanego powiedzenia „dość!”, a nawet można odnieść wręcz wrażenie, jakby chciały dostać po pupie. Kiedy rodzic nie podejmuje żadnych działań, dziecko zachowuje się coraz gorzej, aż w końcu staje się tak nieznośne, że nikt nie chce takiej rodziny gościć w swoim domu ani przebywać z nią na wakacjach.

Dziecko musi przestrzegać pewnej umiarkowanej i rozsądnej dyscypliny (autorytatywny styl wychowania). Czuje się ono dobrze tylko wtedy, gdy reguły są jasno określone, kiedy każdy dzień ma swój rozkład, a ono ma konkretne obowiązki do wypełnienia. W pracy wychowawczej lepiej sprawdzają się zachęty i nagrody niż kary, ale i bez kar żyć się nie da. Z dziećmi tak już jest, że czasem ich zachowanie wymyka się spod kontroli i należy przywołać je do porządku. Zapewniam państwa, że to „przywoływanie do porządku” wcale nie musi oznaczać przemocy fizycznej. Dziecko, które kocha i szanuje swojego rodzica czuje się podle, że zawiodło jego zaufanie, a to już może być wystarczająca kara. Wystarczy więc „wezwać je na dywanik” i patrząc mu głęboko w oczy spytać, co dane zachowanie miało znaczyć i co ma na swoje usprawiedliwienie. Jeśli się wstydzi i obiecuje, że to już nigdy więcej nie powtórzy, sprawa powinna być uznana za zakończoną.

Jeśli wykroczenie jest poważniejsze, wtedy zupełnie dobrze sprawdza się metoda „rachunku sumienia”, które kończy się samodzielnym wskazaniem rodzaju kary, jaką trzeba ponieść. Musi to być kara dość dotkliwa, ale nie okrutna. Zwykle rodzic i dziecko są w stanie wynegocjować jakiś rozsądny kompromis.

Ci wszyscy, którzy zostali wychowani przez wymagających, konsekwentnych, ale jednocześnie kochających i sprawiedliwych rodziców w naturalny i spontaniczny sposób odnoszą się do bliźnich z miłością i szacunkiem. Tacy ludzie nie cierpią na zaskakujące ataki furii ani nie potrzebują zaglądać do dekalogu, żeby kontrolować swoje zachowanie, ponieważ i bez tego miłują bliźniego z całego serca, a wszelka przemoc i mordowanie, również na wojnie, jest im wstrętne. Takie dzieci w dorosłym życiu w naturalny sposób tworzą zdrowe związki partnerskie, cieszą się satysfakcjonującym pożyciem małżeńskim i wychowują swoje dzieci na łagodnych, nastawionych pokojowo ludzi.

Na zakończenie, jako ilustrację, zamieszczam tu tabelkę ze strony Wychowawca:

Autor: Maria Sobolewska
Źródło: AstroMaria


TAGI:

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

11 komentarzy

  1. siristru 15.04.2009 08:13

    Prawda zawsze leży gdzieś po środku. Dlaczego osoby przeciwne “bezstresowemu wychowaniu” to od razu “zwolennicy przemocy w rodzinie”. Co to ma być? Zasada “kto nie z anmi ten przeciwko nam”? Sam jestem zwolennikiem autorytatywnego wychowania bo sam tak byłem wychowany. Dziecku należy dać sowbodę ale nie za nadto. Przywoływać do porządku ale i rozmawiać. Klaps czy kąt nie są pastwieniem się. A po i przed karą zawsze powinna być rozmowa.Konsekwencja w działaniu ale nie dryl. Nawet jeśli jedno z rodziców w danej chwili jest impulsywne to drugie zawsze łagodzi zapędy pierwszego. tak jest w mojej rodzinie i sądzę, że tworzymy ja dobrze. Diecko jest śamiałe i kontaktowe, towarzyskie.

  2. Gregor 15.04.2009 09:11

    Artykuł super! Ta z pozoru drobna różnica w sposobie wychowywania naszych dzieci, ‘trzecia droga”, ma głęboki sens. To co wlejesz w naczynie, to z niego wyciągniesz. Agresja zrodzi agresję, bezwzględność, szczękościsk i brak miłości. Jako rozwinięcie sensu wypowiedzi autorki, poleciłbym wszystkim zainteresowanym tematem osobom, przeczytanie krótkiej ale treściwej książki Ross Cambell – Sztuka Zrozumienia, czyli jak naprawdę kochać swoje dziecko. Zaproponowano tam wersję budowania właściwych relacji wychowawczych opartych na fundamencie bezwarunkowej miłości oraz stałego napełniania “zbiornika emocjonalnego” u dziecka. W jaki sposób to napełnianie następuje, poprzez: 1. Kontakt wzrokowy (patrząc prosto w oczy dziecka, dajemy sygnał że dziecko jest bezwarunkowo i szczerze kochane – przekazujemy mu uśmiech, miły wyraz twarzy, miłe słowa / wybałuszone oczy rodzica, wbite w dziecko podczas wydawania poleceń, strofowania i krytyki, to katastrofalny błąd wychowawczy) 2. Kontakt fizyczny (obejmowanie, przytulanie, poklepywanie, całowanie, itd. – dziecka – na co dzień oraz szczególnie gdy tego potrzebuje) 3. Ukierunkowaną uwagę (znajdowanie codziennie chociaż pół godziny czasu na spędzenie go wyłącznie rodzica z dzieckiem – robienie czegoś tylko razem z nim, chociażby czytanie mu książki) 4. Właściwą miłość (w odróżnieniu od niewłaściwej – uczucia przenoszonego na dziecko, utrudniającego jego rozwój emocjonalny, przykłady to: zaborczość, uwodzenie, substytucja i odwrócenie ról) 5. Pełna miłości dyscyplina (wymagania, polecenia, nagrody i kary). Gdy dziecko stwarza trudności wychowawcze, objawiając to swoim nieposłuszeństwem i irracjonalnym zachowaniem, to zachowanie powinno być dla rodzica sygnałem, że ZBIORNIK EMOCJONALNY U DZIECKA JEST PUSTY I TRZEBA GO NAPEŁNIĆ!!!, a nie zacząć bić, krzyczeć i poniżać naszego potomka, odzierając go z godności ludzkiej. Ważna jest zmiana u rodziców podświadomie zakodowanych niewłaściwych zachowań wobec dzieci – zamiast bić dziecko, przytul je, wysłuchaj, spędź z nim trochę czasu, pozwól mu opowiedzieć o swoich problemach, wysłuchaj, nie krytykuj. Kochaj swoje dziecko!

  3. Raptor 15.04.2009 09:51

    Dokładnie o to właśnie chodzi, co napisał Gregor.

  4. Fenix 15.04.2009 10:47

    Gregor podpisuję sie pod tym co napisałeś . Agresa zawsze rodzi agresie !Gdy my tego nauczymy nasze dzieci, one wychowywać będą tak ,swoje > I na tym ten cały” wic “polega. 🙂 Szkoda ze tak pózno na to wpadli ,ale lepiej póżno niż wcale ! Ale najpierw musimy zacząć ,od nas samych !Moze skończmy z wojnami , i wyscigami szczurów ;to jest podstawa! Kazde dziecko i dorosły zasługuje na miłość .Chciejmy siebie pokochać, i zrozumieć , by pokochać dzieci i je zrozumiec ! Bo pisac i mówić można duzo ,ale od czegoś trzeba zacząc, zacznijmy od siebie samych ..A wtedy się uda ,to pewne .

  5. Fenix 15.04.2009 10:50

    Nie na darmo nauczyciel i uczeń.

  6. edek 15.04.2009 22:50

    Mam wrażenie że dla niektórych osób przeciwstawiających się “biciu” dzieci to “nie bicie” jest jakimś dogmatem. Zgadzam się, że wychowanie nie powinno polegać na tyranizowaniu dziecka. Ale uważam że nie ma to nic wspólnego z ukaraniem dziecka klapsem. Akurat jestem rodzicem i kwestie wychowania dziecka znam z własnej praktyki, a nie z teorii. I wiem że niestety teoria z praktyką ma jak zwykle niewiele wspólnego. Nie zawsze ma się czas i chęci żeby dziecku po raz enty próbować coś wytłumaczyć… A poza tym nie każdy rodzic jest psychologiem. Widziałem niejednokrotnie sytuacje, gdy dziecko, powiedzmy 3-letnie, okłada mamusię, a ta oczywiście próbuje mu tłumaczyć i się na nie obraża 🙂 Co w takim przypadku można zrobić? Albo taka sytuacja. Tłumaczy się dziecku wielokrotnie, że nie wolno wbiegać na jezdnię bo może zostać przejechane przez samochód. Brzdąc jednak pomimo tłumaczeń wyrywa się z ręki i wbiega na jezdnię. Myślę że większość rodziców spotkała się z takimi sytuacjami w pewnym wieku swoich dzieci. Wybierając wówczas mniejsze zło jest się zmuszonym użyć “mocniejszych argumentów”. I jeszcze jedno. Myślę że kochający rodzic zawsze z wielkim bólem wymierza tego klapsa. I nie ma to nic wspólnego ze znęcaniem się czy zastraszaniem. A jeśli tak się dzieje to trzeba sobie zadać pytanie czy problem nie leży gdzie indziej. Po prostu brak jest uczucia między rodzicami a dzieckiem. W takiej rodzinie dziecko bite jak i wychowywane bez “klapsa” będzie czuć się niechciane. Niestety. Ze wszelkimi tego następstwami.

  7. Gregor 15.04.2009 23:25

    Dzięki, że to napisałeś – dla równowagi niech bedzie to kropka nad “i”. Ja mam 3 córki i temat ten jest dla mnie bardzo aktualny. Czasami jako kara jest i potrzebny i klaps, jednak powinien być on dopełniony miłością. Niestety mam jednak wrażenie, że coś za bardzo korci nas do rozdawania tych klapsów. Być może to wynika z ukrytego atawizmu, albo niechlubnego bagażu pokoleń: dziadek bił, tato bił, to ja też będę bił (najważniejsze żeby był dobry powód …).

  8. edek 16.04.2009 08:10

    Jeszcze taka refleksja n.t. agresji. Dzieci nie muszą uczyć się agresji od rodziców. Wokół jest jej tyle, że bez problemu dziecko może sobie “przyswoić” odpowiednie zachowania.
    Nie wiem czy ktoś już poruszał na tej stronie problem (ja uważam że jest to problem) kanałów dla dzieci pełnych przemocy. Przoduje w tym szczególnie Cartoon Network, choć np. Jetix niewiele jest lepszy. Popdobno w kilku krajach stacja ta ma zakaz emisji (Szwecja). Mam syna 6-letniego i jakieś dwa lata temu jeszcze miałem ustawione w telewizorze te 2 kanały. Jednak jak zacząłem je trochę z dzieckiem oglądać to stwierdziłem że to zupełna paranoja. I je wyłączyłem. Jacyś psychopaci wymyślają co niektóre bajki. To jest, nie przymierzając, granie na najniższych instynktach. Dzieci…
    Co wy na to?

  9. Fenix 16.04.2009 09:10

    @edek ,a kto ma ,wpływ na ten świat ,pełen przemocy ?Wojny rozpaczy głodu bezdomności agresji , biedy itd.. Dzieci czy dorośli?

  10. edek 16.04.2009 21:32

    No cóż… Czasami mocno wątpię czy tym światem rządzą naprawdę dorośli ludzie.
    Nie, ja to wiem że oni nie dorośli.

  11. mumin11215 08.08.2014 22:45

    Większych bzdur nie czytałem ale nic mnie już nie zdziwi bo świat z chodzi na psy.
    Prawda jest taka że rodzic który nie zapanuje panuje nad dzieciakiem twardą ręką to dziecko w przyszłości zapanuje nad rodzicem ale wtedy już jest za późno.Znam kilka takich przypadków i ci rodzice nawet mnie pouczali a po kilku latach okazało się niestety że ja miałem rację.W żadnym wypadku nie twierdzę że są takie wszystkie dzieci,to nie tak.Są też takie dzieci że człowiek drapie się po głowie i zastanawia”matko jakie jest spokojne,coś z nim jest nie tak przecież dziecko musi czasami poszaleć to przecież dzieciak!”No ale też jest pewna grupa artystów która potrafi życie uprzykrzyć tak?czy się mylę?

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.