Liczba wyświetleń: 891
Siły specjalne policji OMON w nocy z piątku na sobotę wzięły szturmem biuro niezależnego Ruchu Praw Człowieka w Moskwie. Wszystkich pracowników wyrzucono na ulicę. Co najmniej siedem osób doznało obrażeń.
Poturbowany został m.in. lider tej jednej z najbardziej zasłużonych organizacji pozarządowych w Rosji 72-letni Lew Ponomariow, którego zepchnięto ze schodów. Wśród poszkodowanych jest też przywódca demokratycznej partii Jabłoko Siergiej Mitrochin.
Świadkowie relacjonowali, że w operacji specjalnej przeciwko Ruchowi Praw Człowieka uczestniczyli też funkcjonariusze Federalnej Służby Bezpieczeństwa (FSB). Całą akcję filmowała prokremlowska telewizja NTV. Operacja rozpoczęła się w piątek po południu, kiedy to do biura organizacji wkroczyli prokuratorzy pod osłoną policjantów. Zażądali od jego pracowników, by ci natychmiast je opuścili. Następnie wymienili zamki w drzwiach wejściowych, a także odcięli prąd i wodę.
Pomieszczenia zajmowane przez organizację należą do moskiewskiego departamentu ds. majątku miejskiego. Struktura ta twierdzi, że w połowie lutego wypowiedziała umowę, o czym przez pocztę zawiadomiła Ruch Praw Człowieka. Ten ripostuje, że żadnego listu w tej sprawie nie otrzymał.
Wieczorem na miejsce przyjechał rzecznik praw obywatelskich Władimir Łukin, jednak policjanci nie wpuścili go do budynku, w którym mieści się biuro Ruchu Praw Człowieka. Wkrótce po jego odjeździe OMON przystąpił do szturmu.
W sobotę Główny Urząd Spraw Wewnętrznych w Moskwie zaprzeczył, jakoby to policja szturmowała lokal organizacji. Urząd oświadczył, że biuro zajęli pracownicy prywatnej firmy ochroniarskiej, a policja jedynie pilnowała porządku.
Na początku roku niezidentyfikowani sprawcy czerwoną farbą namalowali na drzwiach biura napis „Zagraniczny agent”. Wcześniej Ruch Praw Człowieka odmówił zarejestrowania się w Ministerstwie Sprawiedliwości w charakterze „zagranicznego agenta”.
Ruch Praw Człowieka – podobnie jak inne niezależne od Kremla organizacje pozarządowe – odmawia zarejestrowania się w takim charakterze, argumentując, że nie prowadzi działalności politycznej. W Rosji słowo „agent” jednoznacznie kojarzy się ze zdradą państwa.
Ruch Praw Człowieka powstał w 1997 roku. W 2012 roku w jego skład wchodziło 120 organizacji broniących praw człowieka z większości regionów Rosji. Niezmiennym przywódcą Ruchu jest Ponomariow. W 2010 roku za wybitne zasługi w obronie praw człowieka i upowszechnianiu swobód obywatelskich Ponomariow został uhonorowany przez prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego Krzyżem Komandorskim Orderu Zasługi RP.
Autor: JW
Na podstawie: PAP
Źródło: Niezależna.pl
Niezależny od Kremla, a zależny od USraela. Dobrze, że wykopali tę zagraniczną agenturę. Putin nie taki głupi.
zostal uhonorowany przez kaczynskiego he
brat Jarek mysle ze jeszcze szybciej uhonoruje kogos, dla niego wystarczy cos powiedziec przeciwko rosji : ))) dlatego kto ma ochote , prosze bardzo dla kazdego cos sie znajdzie
ciekawe kiedy pan Obama dostanie, moze zaraz po tym jak sciagnie nam wizy do stanow o ktore tak walecznie walczymy w afganistanie i iraku
pozdrawiam
VascoDaGam
zgadzam sie z Toba w 100% kiedy dizeje sie cos przeciwko zydom to bezprawie ale kiedy Oni tak postepuja to zawsze jest uzasadnienie, widac na palestynie
Rosjanie bronią suwerenności.
To przecież ich agent ładnie wyłożył filozofię i strategię niewidzialnej wojny, którą prowadzą na całym świecie nie tylko Rosjanie.Połapali się trochę późno, ale zadziałali właściwie i chwała im za to, chociaż oni próbują się bronić.
Nasz kraj jest za słaby, żeby się przed tą wojną bronić i mamy sprzedajnych politykierów, dlatego tak szybko to postępuje.
(dla nie obeznanych z niewidzialną wojną polecam http://www.youtube.com/watch?v=Md-H10WtgB8 – trochę trwa, ale warto)
Siedem osób zostało (podobno) rannych w wyniku nocnego oczyszczenia przez służby porządkowe moskiewskiego biura Ruchu „Za Prawa Człowieka”. Przewodniczący organizacji, Lew Ponomariow, określił ich akcję mianem „zajazdu”.
Wszystko zaczęło się po wejściu w Rosji w życie przepisów prawnych, na mocy których „organizacje pozarządowe” otrzymujące na działalność pieniądze spoza kraju mają obowiązek rejestrować się w oficjalnym wykazie „agentów zagranicy”. Prokuratura przeprowadziła następnie masowe kontrole przestrzegania tych przepisów przez rosyjskie stowarzyszenia. Ponomariow odmówił jednak udostępnienia prokuratorom dokumentów swojej organizacji i zaapelował do innych stowarzyszeń, by uczyniły to samo.
W rezultacie Ruch „Za Prawa Człowieka” otrzymał niedawno zawiadomienie o wygaśnięciu umowy na wynajem od miasta pomieszczenia przy Małym Kisłowskim Zaułku w centrum Moskwy i grożącej mu eksmisji. „Obrońcy praw człowieka” nie opuścili jednak lokalu we wskazanym terminie. 21 czerwca po południu urzędnicy miejscy, milicjanci i funkcjonariusze Federalnej Służby Bezpieczeństwa przyszli do biura organizacji, by zmienić zamki w drzwiach i opieczętować wejścia. Na miejsce przyjechał Władimir Łukin, rosyjski rzecznik „praw człowieka”, ale nie został wpuszczony do zablokowanego pomieszczenia. W nocy funkcjonariusze usunęli siłą z lokalu aktywistów, którzy odmówili jego opuszczenia.
– W tym momencie w biurze było osiem osób. Wpadł OMON i brutalnie się z nami rozprawił. Mundurowi ciągnęli mnie w dół po schodach, a ludzie po cywilnemu kopali nogami. Nie cackali się z nikim, także z Siergiejem Mitrochinem, przewodniczącym partii Jabłoko, kandydatem na mera Moskwy. Jest ranny w nogę, krwawi. (…). Jeśli my, obrońcy praw człowieka, pokornie będziemy się godzić z niesprawiedliwością, to jaki przykład damy prostym ludziom? – żali się Ponomariow.
Niby to samo a wydźwięk inny