Liczba wyświetleń: 728
ETIOPIA. Organizacje pozarządowe oraz niezależni publicyści alarmują przed coraz bardziej ciężką sytuacją w regionie doliny dolnego biegu rzeki Omo w południowo-zachodniej Etiopii. Te rozległe obszary są domem dla ponad 200 tysięcy rdzennych mieszkańców z szeregu odrębnych plemion, podtrzymujących tradycyjną gospodarkę opartą na uprawie, hodowli bydła, niektóre także na połowie ryb.
Etiopski rząd ignorując prawa niezależnych plemion wydzierżawił prawie 300 tysięcy hektarów gruntów w Omo i Parku Narodowym Mago na rzecz rozwoju masowych plantacji cukru. Program wspierany przez zagranicznych inwestorów z Indii, ma na celu zwiększenie ogólnej produkcji cukru w Etiopii do 2,3 mln ton w 2015 roku, i osiągnięcie 2,5 % globalnego udziału w rynku do 2017 roku. Oprócz tego z pomocą chińskich instytucji finansowych i włoskiej firmy Salini Constructori, na rzece Omo powstaje najwyższa hydroelektrownia w Afryce – grozi to kolejnym zachwianiem ekosystemu: zaburzeniem naturalnych wylewów rzeki, ważnych dla tradycyjnych upraw oraz redukcją zasobów flory i fauny.
W 2011 roku premier Etiopii, Meles Zenawi, opisując znaczenie projektów cukrowych dla swojego rządu powiedział o Dolinie Omo: „W ciągu najbliższych pięciu lat będzie realizowany bardzo duży projekt związany z nawadnianiem i rozwojem rolnictwa w tej strefie. Chociaż obszar ten znany jest jako uwsteczniony w odniesieniu do cywilizacji, stanie się przykładem szybkiego rozwoju”.
Od kilku miesięcy konsekwencje tej wizjonerskiej, a w rzeczywistości apodyktycznej wizji, ponoszą rdzenni mieszkańcy obszaru. Całe wsie są otaczane i zastraszane a oponenci aresztowani i bici. Buldożery niszczą ziemię w pobliżu miejsc wpisanych na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO. Tradycyjne wioski, budowane ze słomy i kryte strzechą, są niszczone. Rządowi agenci zmuszają autochtonicznych mieszkańców do porzucania własnego trybu życia i dziedzictwa.
Najnowsze raporty z 2012 roku mówią o systematycznym nasilaniu się aparatu represji: pojawiają się przypadki bójek, gwałtów dokonywanych na kobietach i dzieciach przez etiopskich żołnierzy oraz dalszych aresztowań członków plemion mieszkających wzdłuż rzeki Omo. Tylko w styczniu trzech członków ludu Bodi zostało pobitych w więzieniu ze skutkiem śmiertelnym. Szacuje się, że aresztowano dotąd łącznie kilkuset członków ludów Bodi, Mursi i Suri. Rząd namawia ponadto rdzenną ludność do sprzedaży bydła. Członek plemienia Mursi lamentuje: „rząd buduje plantacje trzciny cukrowej na mojej ziemi. Kiedy to zobaczysz będziesz płakał”. Dwa organy reprezentujące ONZ poprosiły Etiopię o przedstawienie dowodów, iż bieżące wydarzenia nie dokonują się kosztem niszczenia obszaru dziedzictwa kulturowego i naturalnego. Jak przekonuje jednak organizacja Survival International: „takie telefony są ignorowane”.
Survival International przestrzega także, że według licznych źródeł, etiopscy notable zamierzają wdrożyć w Dolinie Omo proces stłaczania przesiedlonych plemion w jednym obszarze. Będzie to przypominać podobny program rozpoczęty w Gambella, w zachodniej Etiopii, gdzie członkowie ludów Nuer i Anuak również są wysiedlani na rzecz indyjskich i saudyjskich inwestorów. Relacja członka plemienia Mursi zdaje się potwierdzać te informacje: „Rząd przyszedł, wziął naszą ziemię i powiedział nam, że chce przenieść wszystkich ludzi z Doliny Omo i ulokować w jednym miejscu, w obozie”.
Niezależny dziennikarz i filmowiec, Dominic Brown relacjonuje obawy lokalnego obrońcy praw człowieka: „Wiele plemion mówi, że będzie walczyć zamiast dać się przenieść poza swoje tradycyjne terytoria, by zrobić miejsce dla tych plantacji. Żyją w strachu, ale czują, że nie mają nic do stracenia”. Ochroniarze przynajmniej jednej plantacji już zostali wyposażeni w karabiny maszynowe. Każda taka konfrontacja grozi masakrą.
Opracowanie: Damian Żuchowski
Na podstawie: survivalinternational.org, hrw.org, Dominic Brown „Ethiopia’s tribe cry for help”
Dla „Wolnych Mediów”