Liczba wyświetleń: 938
Władze stołecznych dzielnic konsekwentnie tną budżety bibliotek. Warszawscy bibliotekarze szukają oszczędności. Problem polega na tym, że w większości placówek, nawet bez cięć, pieniędzy brakuje już od dawna.
– Mamy 13 filii. Aby je utrzymać, potrzeba nam ok. 5 mln zł rocznie – mówi „Życiu Warszawy” dyrektor biblioteki Praga-Północ, Janina Masłowska. Na nowości placówka potrzebuje ok. 500 tys. zł rocznie. Przy planowanych oszczędnościach na nowe książki mogłoby nie wystarczyć w ogóle, podczas gdy jak zgodnie twierdzą kierownicy placówek, to właśnie bez świeżych tytułów biblioteka traci najwięcej.
Drastyczny spadek liczby nowości zanotowała też biblioteka na Pradze-Południe. – Zapotrzebowanie jest, ale pieniędzy nie ma – mówi dyrektor placówki Mirosława Majewska. – W zeszłym roku kupiliśmy ok. 20 tys. woluminów, w tym – 3 tys.
Mimo obciętych budżetów biblioteki starają się uzupełniać księgozbiory. Pracownicy sami szukają nowych, najlepiej darmowych rozwiązań na poszerzenie oferty. Przykładowo wypożyczalnie na Woli i Pradze-Południe wprowadziły w pierwszym półroczu możliwość darmowego ściągania e-booków w bibliotece z zasobów Światowej Biblioteki E-booków. Biblioteka na Woli ma również podpisane umowy z niektórymi wydawnictwami. Na ich podstawie dostaje darmowe egzemplarze drukowanych przez nie książek. Coraz częściej sponsorami bibliotek zostają również sami czytelnicy, przekazując książki bądź darowizny.
Źródło: Nowy Obywatel
Wolę iść do biblioteki i wypożyczyć tam książki, niż co miesiąć wydawać średnio 45zł na nową książkę. Niestety, chcąc mieć naród głupszy, nie oczytany, pozbawiony wyobraxni, trzeba ciąć budżety bibliotek, podnosić ceny książek w księgarniach itd.
Już sprzedane miejscówki przez popis trzeba teraz likwidować w ramach oszczędności naturalnie.
Biblioteki byly wczoraj. Dzisiaj jest TVN, GW i Facebook. Przykre.
masakra.
Ale i tak w miastach jeszcze jest w miarę okej. Najgorsza jest na wsiach, gdzie polikwidowano wiele szkol, czyli zarazem bibliotek i świetlic. Kiedyś było kino objazdowe (jak widzę i biblioteki) teraz jedyne co ta młodzież ma do roboty to iść pic przed sklepem albo w kiepskiej dyskotece.