Przyczynek do spiskowej teorii dziejów – 1

Opublikowano: 21.01.2014 | Kategorie: Gospodarka, Publicystyka

Liczba wyświetleń: 773

„Całe szczęście, że ludzie w tym państwie nie rozumieją naszego systemu bankowego i walutowego, bo jestem pewien, że gdyby go tylko rozumieli, mielibyśmy na ulicach tego kraju rewolucję jeszcze przed jutrzejszym wschodem słońca” – Henry Ford.

W odcinku pierwszym o tym, jak stworzono dług publiczny.

Pojęcie długu publicznego obejmuje szeroki zakres zobowiązań państwa. Niektóre nie mają określonych dat wywiązania się z nich wobec wierzycieli jak np. wypłacanie emerytur, rent, udzielanie pomocy społecznej, zapewnienie obywatelom bezpieczeństwa, dostępu do nauki, leczenia, itd. itp. Jednak część tego długu ma inny charakter i w tym opracowaniu jako dług publiczny przyjąłem węższy jego zakres obejmujący jedynie zobowiązania finansowe powstałe wskutek zaciągnięcia przez rząd pożyczek i kredytów od podmiotów krajowych oraz zagranicznych. Część z tak rozumianego długu publicznego jest skutkiem braku w Skarbie Państwa pieniędzy na wywiązywanie się z poprzednio wspomnianych zobowiązań. Właśnie taki dług publiczny jest ukazywany jako przyczyna konieczności podnoszenia podatków i innych danin społecznych oraz podniesienia wieku emerytalnego.

W szumie propagandowym o długu publicznym i jego wpływie na coraz gorszą sytuację społeczno-ekonomiczną Polski nie ma miejsca na jakąkolwiek wzmiankę o zmianie polityki gospodarczej prowadzonej przez kolejne rządy, ani o fakcie, że dług publiczny przy działaniach rządów zgodnych z Konstytucją RP nie powinien powstać, ale jest efektem celowego działania. Jego zadaniem jest stworzenie warunków do przejęcia polskich zakładów produkcyjnych i naszych bogactw naturalnych oraz przekształcenia Polek i Polaków w niewolników zmuszonych do pracy jedynie za przysłowiową „miskę zupy”.

Wykazanie tej manipulacji prawem i prawdziwości postawionej przeze mnie tezy o celowym działaniu polskiego parlamentu w tym zakresie, wymaga porównania treści zapisów ustawowych. Dlatego z góry Czytelników za te cytaty przepraszam.

PIENIĄDZE

to narzędzie ekonomiczne ułatwiające przepływ surowców i półproduktów w procesie produkcji, a następnie przeprowadzanie transakcji kupno/sprzedaż produktów finalnych w kolejnych etapach dystrybucji towarów/usług od producentów do potrzebujących ich konsumentów.

Pieniądze mają różną wartość oraz siłę nabywczą. Znaczna część społeczeństwa pamięta wprowadzenie w 1995 roku do obiegu nowego złotego o sile nabywczej 10 000 razy większej od tej jaką posiadał poprzedni, funkcjonujący w gospodarce polskiej od 1950 roku. Wzrost podatków i innych danin społecznych wraz z rosnącymi cenami większości towarów/usług są sygnałami, że i ta nowa złotówka nieustannie traci swoją siłę nabywczą. Jednak tylko nieliczni wiedzą, że siła nabywcza 1 złotego w roku 2012 równa była sile nabywczej 34 groszy (0,34 zł) z roku 1995. Przyczyna tego zjawiska jest znana i nie budzi kontrowersji pomiędzy zwolennikami różnych szkół ekonomicznych. Jest nią wprowadzanie do obiegu ilości pieniędzy przekraczających znacznie wartość towarów/usług o jaką zwiększyła się w danym okresie ich produkcja, czyli inflacja. Na ogół przyjmuje się do tych obliczeń okres 1. roku.

Znacznie, ale konkretnie: o ile?

Na to pytanie precyzyjnie odpowiedzieć nie można, gdyż zależy to od wielu czynników, ale przede wszystkim od wysokości wzrostu Produktu Krajowego Brutto (PKB). Z doświadczenia wiemy, że zwiększenie w obrocie gospodarczym ilości pieniędzy o 15-18% PKB, powoduje wzrost poziomu cen o około 3%. Im wzrost PKB jest wyższy, a zwiększenie w obiegu ilości pieniędzy utrzymywane jest w podanych granicach, tym wzrost poziomu cen niższy.

Obserwując wzrost cen w latach 1995-2012 łatwo zauważyć, że w całym tym okresie coroczne zwiększanie w obiegu ilości pieniędzy przeważnie przekraczało granicę 15-18% PKB. Świadczy o tym wzrost, w niektórych latach, poziomu cen o ponad 4-5% pomimo wzrostu PKB nawet o ponad 6%. Oczywiście co roku była to wyższa kwota, bo liczona od wartości PKB w nowym roku i od nowych, wyższych niż w roku poprzednim cen.

Spadek siły nabywczej złotówki doskonale obrazuje porównanie PKB Polski z roku 1995 i prognozy jego wysokości w roku 2013. Otóż w 1995 roku było to 329,6 mld zł, a prognoza na rok 2013 przewiduje jego wzrost o 2,2 % w stosunku do roku 2012 i ma on wynieść 1 bln 642,9 mld zł.

Pieniądze w obrocie gospodarczym nie pojawiają się samoistnie, lecz w jakiś sposób są emitowane i do niego wprowadzane. Prześledźmy zatem jak regulują to przepisy prawne.

W Konstytucji RP będącej aktem prawnym najwyższej rangi, z którym zgodne być muszą wszystkie inne akty prawne obowiązujące na terytorium Rzeczpospolitej Polskiej, jest to unormowane w Artykule 227. którego punkt 1. brzmi: Centralnym bankiem państwa jest Narodowy Bank Polski. Przysługuje mu wyłączne prawo emisji pieniądza oraz ustalania i realizowania polityki pieniężnej. Narodowy Bank Polski odpowiada za wartość polskiego pieniądza.

Teraz zapoznajmy się ze sposobem w jaki uchwalona 29. sierpnia 1997. roku Ustawa o NBP nakazuje naszemu bankowi centralnemu wypełniać nałożone na niego zadania .

Znajdujemy w tej Ustawie artykuł 4. o brzmieniu: NBP przysługuje wyłączne prawo emitowania znaków pieniężnych Rzeczypospolitej Polskiej. Jest w niej również rozdział 5 obejmujący artykuły od 31 do 37 regulujący zasady określania wyglądu znaków pieniężnych, z jakiego stopu mają być robione monety, jak postępować z fałszywymi znakami pieniężnymi itp. sprawy techniczne związane z gospodarowaniem znakami pieniężnymi. Natomiast nie ma w niej ani słowa o emisji pieniędzy i sposobie wprowadzania ich do obrotu gospodarczego. Nawiasem mówiąc ani w Konstytucji, ani w Ustawie o NBP nie ma jednoznacznego zapisu o nazwie polskich pieniędzy. Można się tego jedynie domyślać na podstawie art. 31. Ustawy o NBP mówiącego: Znakami pieniężnymi Rzeczypospolitej Polskiej są banknoty i monety opiewające na złote i grosze.

Lecz znaki pieniężne, inaczej mówiąc: gotówka, stanowią niewielką i systematycznie zmniejszającą się część obrotu pieniężnego w gospodarce.

Potwierdzają to liczby: w obiegu znajduje się około 108,8 mld zł w banknotach i około 3 mld zł w monetach, a tylko w bankach działających na terytorium Polski jest zgromadzone około 520 mld zł oszczędności społeczeństwa oraz dodatkowe 270 mld zł w Otwartych Funduszach Emerytalnych (OFE).

Nic więc dziwnego, że większość stanowi obrót bezgotówkowy w postaci czeków, różnych form przelewów i, coraz częściej, płatności dokonywanych za pomocą „pieniędzy plastikowych” wydawanych jako karty płatnicze i kredytowe. Wypływa z tego logiczny wniosek, że większość pieniędzy istnieje jedynie w formie zapisów księgowych, a obecnie najczęściej w formie impulsów elektronicznych zapisanych na bankowych serwerach.

Jest to usankcjonowane prawnie Ustawą z dnia 19 sierpnia 2011 roku o usługach płatniczych, której art.2 w punkcie 21a) definiuje pojęcie pieniądz elektroniczny – jako wartość pieniężną przechowywaną elektronicznie, w tym magnetycznie, wydawaną, z obowiązkiem jej wykupu, w celu dokonywania transakcji płatniczych, akceptowaną przez podmioty inne niż wyłącznie wydawca pieniądza elektronicznego;

Można utrzymywać, że nieprzekazanie NBP przez ustawodawcę wyłączności, czyli monopolu, na emisję pieniędzy, to tylko zwykłe niechlujstwo prawne cechujące działalność polskiego parlamentu. Podstawę do takiego poglądu daje artykuł 2 punkt 2. Konstytucji RP o treści: Przepisy Konstytucji stosuje się bezpośrednio, chyba że Konstytucja stanowi inaczej. W przypadku emisji pieniędzy Konstytucja inaczej nie stanowi.

Jednak istotną przeszkodą w przyjęciu takiej interpretacji są zapisy art. 12 Ustawy o NBP dotyczący Rady Polityki Pieniężnej, którego punkt 2 podpunkt 2) mówi: [RPP] ustala stopy rezerwy obowiązkowej banków i wysokość jej oprocentowania; a podpunkt 6):[RPP] ustala zasady operacji otwartego rynku oraz art.5 uchwalonej również 29 sierpnia 1997 r. ustawy Prawo Bankowe, który za czynności bankowe uznaje w punkcie 1. podpunkt 3): udzielanie kredytów, a w punkcie 2. podpunkt 1): udzielanie pożyczek pieniężnych.

Po przełożeniu tych prawnych sformułowań z żargonu bankierskiego na język polski otrzymujemy następujące zapisy:

1. Zezwolenie bankom komercyjnym na udzielanie kredytów.

2. Zezwolenie im na utrzymywanie jedynie częściowej rezerwy na wypadek nie wywiązywania się kredytobiorców ze swoich zobowiązań.

3. Wyraźne rozróżnienie pomiędzy pożyczką pieniężną, a kredytem.

Przyjrzyjmy się tym zapisom bliżej, gdyż większość społeczeństwa jest zdania: banki „od zawsze” istniały i jakoś działały, więc co oni będą zawracali sobie głowę dociekaniem jaka jest różnica pomiędzy pożyczką pieniężną, a kredytem?

Skoro ustawa Prawo Bankowe je odróżnia, to znaczy, że różnica jest. Jaka?

Mówiąc najprościej pożyczek pieniężnych banki udzielają z pieniędzy, które są ich własnością lub zostały w nich zdeponowane jako lokaty i depozyty przez osoby fizyczne lub prawne. Natomiast kredyty są udzielane z pieniędzy, których banki nie mają. Brzmi to nieprawdopodobnie, lecz do tego sprowadza się sprytny sposób pozwalający bankom pożyczać te same pieniądze jednocześnie nawet kilkudziesięciu różnym osobom. Umożliwia to zasada rezerwy częściowej i oparty na niej mechanizm kreacji kredytu przez banki komercyjne.

NA CZYM TO POLEGA?

Wyjaśnijmy to pokrótce. Rozpocznijmy od informacji, że w Polsce od 31 października 2003 r. do chwili obecnej (styczeń 2014 r.) obowiązkowa rezerwa jaką bank komercyjny musi odprowadzić do NBP jako zabezpieczenie na wypadek niespłacania kredytu przez podmiot go biorący, wynosi 3,5% liczony od sumy podstawy kredytu, inaczej nazywanego wkładem pierwotnym. Co prawda obecnie rezerwa obowiązkowa służy przede wszystkim krótkotrwałemu zrównoważeniu bilansu banków w przypadku przewyższania wysokości pasywów nad aktywami, ale sama zasada kreacji kredytu nie uległa zmianie.

Według tej zasady jeśli ktoś dokona do banku wpłaty 1000 zł, to bank na tej podstawie udziela potrzebującemu kredytu w wysokości 965 zł i jednocześnie odprowadza do NBP kwotę 35 zł, jako rezerwę obowiązkową. Kredytobiorca kupuje potrzebny mu towar/usługę, a ktoś mu go sprzedający wpłaca otrzymane pieniądze do banku. Ta wpłata staje się nowym wkładem pierwotnym i na jej podstawie bank udziela kolejnego kredytu, ale już nie w wysokości 965 zł, ale 931,22 zł, gdyż 33,78 zł musi odprowadzić jako obowiązkową rezerwę. Następny kredyt oczywiście będzie jeszcze mniejszy i wyniesie 898,63 zł, a rezerwa obowiązkowa również będzie niższa. I tak aż do momentu, gdy nie będzie można podzielić sumy wpłaty na kredyt i jego rezerwę.

Właśnie w taki sposób, na podstawie 1000 zł wpłaconych do banku, system bankowy może w Polsce teoretycznie wyemitować pieniądze na łączną sumę 28571,43 zł, odprowadzając jako rezerwę obowiązkową 1000 zł, czyli udzielić kredytów w wysokości 27571,43 zł.

Bardzo niska dla banku suma 1000 zł została w tym przykładzie użyta dla prostszego przedstawienia mechanizmu emitowania pieniędzy przez banki komercyjne, czyli, jak one to nazywają: kreacji kredytu.

Oczywiście kwoty poniżej 1000 zł występujące w tym przykładzie nie muszą w całości wracać do systemu bankowego. Mogą pozostać w obiegu gotówkowym, albo w kieszeniach ludzi jako zapas „na wszelki wypadek”.

Jednak gdy wkład pierwotny stanowi wielokrotność 1000 zł, to suma teoretycznie możliwego do wykreowania kredytu rośnie w tym samym stopniu, a przecież codziennie do kas banków dokonywanych jest mnóstwo wpłat i to nie raz na kwoty liczone w milionach złotych. Jeśli przypomnimy sobie o wielkości chociażby oszczędności społeczeństwa, nie wspominając o wkładach bankowych przedsiębiorstw, to zrozumiemy, że praktycznie system bankowy może wyemitować ilość pieniędzy wystarczającą do kilkukrotnego kupienia naszego kraju.

Możliwości banków do kreowania kredytu nie są na nasze szczęście całkowicie przez nie wykorzystywane, gdyż banki, oprócz obowiązkowej rezerwy odprowadzanej do NBP, zachowują część pieniędzy dla zapewnienia sobie płynności finansowej, gdyby w jakimś niedługim okresie wpłaty były niższe od koniecznych wypłat. No i sprawa najważniejsza: mniej jest chętnych do otrzymania kredytu i jednocześnie mających odpowiednią zdolność kredytową, niż wynoszą możliwości jego kreowania przez system bankowy.

Powstaje pytanie: czy banki mają rację twierdząc, że „kreacja kredytu” to nie emisja pieniędzy?

Banki do swoich aktywów dopisują jedynie odsetki i prowizje pobierane od kredytobiorców, natomiast pieniądze z wpływających rat umarzają. Jednak do czasu całkowitej spłaty kredytu pieniądze z niego znajdują się w obiegu i chociaż ich ilość po spłaceniu każdej raty się zmniejsza, to w tym samym czasie udzielane są nowe kredyty zwiększające ogólną ilość pieniędzy w gospodarce.

Pieniądze pochodzące z kredytu pozornie nie naruszają monopolu NBP na ich emisję, gdyż istnieją jedynie jako zapisy księgowe lub elektroniczne, lecz nie można ich w żaden sposób odróżnić od tych, które powinien emitować NBP. Nie różnią się od nich nazwą, na terytorium Polski można nimi zapłacić za dowolny towar/usługę oraz uregulować należności wobec instytucji Państwa. Mają zatem na terytorium RP moc umarzania zobowiązań finansowych, a ponieważ można wymienić je na znaki pieniężne NBP w stosunku 1:1, to są tak jak one, prawnym środkiem płatniczym w Polsce.

Wniosek jest jeden: określenie „kreacja kredytu” to pochodząca z żargonu bankierskiego nazwa procesu emisji pieniędzy.

PRZYPOMNIENIE

Podsumujmy zatem skutki tej manipulacji zapisami ustawowymi:

1. Konstytucja zastrzega wyłączność na emisję pieniędzy dla NBP, a ustawą jest ona zawężona jedynie do monopolu na emisję znaków pieniężnych.

2. Bankom komercyjnym, wbrew Konstytucji, przekazano ustawą prawa do emisji pieniędzy poprzez kreację kredytu.

3. Kontrola nad ilością pieniędzy w obiegu gospodarczym, to podstawowa metoda prowadzenia polityki pieniężnej, a ustawa przekazując bankom komercyjnym prawo emisji pieniędzy, pozbawiła NBP tego narzędzia.

4. RPP pozostawiono prawo ustalania wysokości stóp procentowych, ale ich wpływ na ilość pieniędzy w obiegu jest iluzoryczny, gdyż o ilości i warunkach udzielania kredytów decydują banki.

5. Pozostawione NBP prawo do przeprowadzania operacji otwartego rynku pełni dwa zadania: a) pozwala na zadłużanie NBP w bankach komercyjnych poprzez sprzedaż im oprocentowanych bonów bankowych, b) pozwala na sztuczne utrzymywanie zawyżonej wartości złotego w stosunku do walut zagranicznych, co powoduje relatywne podrożenie polskich towarów/usług na rynkach zagranicznych i jednoczesne potanienie w Polsce produktów importowanych. Mówiąc inaczej: polscy producenci za towary eksportowane otrzymują mniej złotówek, a importerzy mniej złotówek płacą za towary sprowadzane.

Przyczynia się to do redukcji produkcji i zatrudnienia w Polsce oraz pogorszenia i tak od lat ujemnego bilansu obrotów bieżących z zagranicą. Jest także czynnikiem zmuszającym do zaciągania pożyczek w walutach obcych w celu finansowania importu.

Uchwalaniu tych pogmatwanych przepisów towarzyszyła „intensywna akcja informacyjna”, której celem było przekonanie społeczeństwa, że albo zgadzamy się na rezygnację z istnienia państwa i przekazujemy jego zadania osobom prywatnym, albo godzimy się na finansowanie działalności państwa z deficytu budżetowego. Czyli i tak i tak z pieniędzy podatników, lecz w obu przypadkach korzystając z pośredników, co znacznie zwiększa koszty tego działania. Jednocześnie wpojono społeczeństwu przekonanie, że pieniędzy nie może emitować NBP, lecz jest to zadaniem banków komercyjnych.

By utrzymać stabilny poziom cen, nominalnemu wzrostowi PKB powinno towarzyszyć równoważące go zwiększenie w obiegu ilości pieniędzy.

Zatem NBP powinien wykonać prostą operację wyemitowania odpowiedniej ilości pieniędzy, równej wzrostowi PKB i przekazać je do dyspozycji rządu na finansowanie jego wydatków. Taka operacja nazywa się monetyzacją wzrostu gospodarczego.

Lecz przy monetyzacji wzrostu gospodarczego przez NBP rząd nie musiałby pożyczać pieniędzy od spekulantów walutowych i nie powstałby dług publiczny, a w związku z tym, zarówno podwyższanie wieku emerytalnego, jak i podatków, nie miałyby uzasadnienia i co oczywiste, bankierzy nie przejmowaliby bogactwa wytwarzanego przez nasz Naród.

UWAGI KOŃCOWE

Słowa użyte jako motto tego artykułu zostały przed 100 laty wypowiedziane przez Henry’ego Forda I, ale, niestety, są prawdziwe nie tylko w odniesieniu do ówczesnego społeczeństwa amerykańskiego, lecz także do współczesnych społeczeństw całego świata. Z polskim społeczeństwem, ponad 20 lat poddanym neoliberalnej propagandzie, włącznie.

Dlatego oprócz suchego wskazania manipulacji zapisami ustawowymi oddającymi kontrolę nad finansami Polski spekulantom walutowym, w tekście znalazły się podstawowe informacje o zasadach działania banków.

Podobnym manipulacjom, uzależniających przedsiębiorstwa od banków, poddano cały szereg innych ustaw regulujących działalność gospodarczą w Polsce.

Opisanie ich wszystkich przekracza ramy tego artykułu, można by zatem go zakończyć, ale tym samym wpisałbym się w grupę wprawdzie widzących ciągle pogarszającą się sytuację finansów publicznych, ale jednocześnie przekonanych, że trzeba bezwolnie podporządkować się dyktatowi bankierów.

By się z tego grona wyróżnić postanowiłem zaproponować rozwiązanie inne, niż propagowany przez neoliberałów sposób „pozbycia się długu publicznego poprzez jego zwiększenie”, ale o tym w drugiej części tego artykułu.

Autor: Czesław Tomasz Szwarc
Nadesłano do “Wolnych Mediów”

ŹRÓDŁA CYTATÓW

Cytaty aktów prawnych pochodzą z Internetowego Systemu Aktów Prawnych Sejmu RP. Teksty ujednolicone. Stan na dzień 13 stycznia 2014 roku.

1. Konstytucja RP Dz.U. 1997 nr 78 poz. 483.

2. Ustawa o NBP Dz.U. 1997 nr 140 poz. 938.

3. Prawo Bankowe Dz.U. 1997 nr 140 poz. 939.

4. Ustawa o usługach płatniczych Dz.U. 2011 nr 199 poz. 1175.


TAGI: , , , ,

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

10 komentarzy

  1. skyhigh 21.01.2014 10:00

    witam, z mottem H. Forda się nie zgadzam, nawet gdyby ktoś podawał ta informacje codziennie w glownym wydaniu wiadomosci nie wydarzyło by się nic prócz niewielkiego szumu, który byłby zapomniany po kolejnych doniesieniach nt. np. mamy Madzi.

  2. W.W. 21.01.2014 10:26

    Niestety, masz racje. Wszak nie po to szkoły uczą głupawki, żeby potem ludzie samodzielnie myśleli.
    Wolni ludzie maja robić co im się każe, nie mysleć i oglądać “rozrywkę” made in TV.
    NWO
    .
    WW

  3. megaatma 21.01.2014 11:53

    Dziękuję autorowi. To kolejny text na łamach WM co nam dolega i dlaczego.
    Szukam osób do skonsultowania propozycji “lekarstwa” na chorobę banksterską, wyrażenia zorganizowanego, oddolnego protestu przeciwko obowiązującym zasadom i opłakanych konsekwencjom lichwiarskiej pożyczki – systemowi zaciągania długu w ramach spłaty długu publicznego. Zapraszam na FB na profil Aktualizacja Systemu Monetarnego.

    Wszak, dłużej nie ma co czekać. Przepraszam za odniesienie, nie łudźmy się jak św pamięci polscy oficerowie, że ktoś im pomoże.

  4. Kot z Cheshire 21.01.2014 14:17

    Piękny artykuł tylko tytuł niewłaściwy. To nie żadna teoria tylko fakty. Nie dajmy się ogłupiać nowomowie.

  5. cetes 21.01.2014 15:15

    @ megaatma

    Dzięki za dobre słowo o artykule.

    Z Twojego zaproszenia na FB nie skorzystam, gdyż nie wchodzę na ten szajs.
    Przed 7-8 laty zaprosili mnie tam koledzy i wszedłem dla sprawdzenia, co i jak tam wygląda.
    Pomimo moich zastrzeżeń, że chcę tylko uczestniczyć w konkretnej grupie dyskusyjnej, do dzisiaj przychodzą mi zaproszenia na randki itp. głupoty, pomimo, że kilkakrotnie likwidowałem swoje konto. Ostatnio jakieś 5 lat temu.

  6. W.W. 21.01.2014 15:18

    “megaatma”
    Protestować możesz sobie do woli. Pokaz mi jedna sprawę, która załatwiły protesty na ulicach.
    Lepeij poczytaj o Bitconie i jak go NWO zwalcza.
    To jest właściwa droga i jedyna.
    Waluta poza kontrola banków.
    .
    WW

  7. qrde blade 21.01.2014 21:37

    Wniosek z tego artykułu skłania do sformułowania tezy, że dopuszczanie do własnego krwio-obiegu bankowego zagranicznych banków jest wprost i bez najmniejszego wysiłku mentalnego oddawaniem własnej suwerenności i zezwoleniem tym obcym jednostkom czy bankowym kartelom na jawny wpływ na wewnętrzną politykę gospodarczą kraju. Jest to równoznaczne z zainstalowaniem kilku niezależnych od siebie rozruszników serca, które swoją pracą spowodują albo jego rujnujący galop, albo wydłużające się okresy rujnującej własny organizm i mózg bezczynności. To jawna durnota i mentalnie chore, niczym nie uzasadnione niewolnictwo, zważywszy, że kreowany bez wysiłku przez kredyty pieniądz może być przecież wytwarzany przez własne, współpracujące wewnętrzne organy. Jednak dzieje się dookoła inaczej, zgodnie z biologicznym, naturalnym prawem, że każdy bezrozumny lecz nadal jeszcze oddychający dawca, utrzymuje ogromną ilość żywiących się na nim w pozornej symbiozie z nim żyjących pasożytów.
    wężykiem, wężykiem

  8. obecny 21.01.2014 22:34

    (Komentarz usunięty – obszerna wklejka. Patrz regulamin. Dobra rada: zamiast wklejek korzystaj z linkowania. Admin)

  9. obecny 22.01.2014 20:36

    To było z książki. 🙂

  10. cetes 23.01.2014 13:53

    Jeśli odczuł Pan moja odpowiedź jako zniewagę, to przepraszam.

    Moja odpowiedź, jak i tytuł artykułu, w zamyśle były prowokacją.

    Chociaż skierowany był głównie do ludzi posiadających mniejszą niż przeciętna /a ta jest nikła/ znajomość zasad działania banków, to miał zmusić ludzi myślących do wnikliwszego przyjrzenia się tematowi pomijanemu we wszelkich dyskusjach o stanie finansów publicznych, prowadzonych zarówno przez polityków, jak i ekonomistów.
    Jakoś wszystkim umyka, że 15.08.1971 roku skończyła się era pieniądza-towaru, a rozpoczęła era pieniądza-narzędzia ekonomicznego.

    W Pańskim poście też przewija się przekonanie, że dług MUSI istnieć, a to nieprawda.
    Już w latach ’30. ub.w. na Uniwersytecie Chicagowskim dyskutowano o potrzebie monetyzacji wzrostu gospodarczego. Te dyskusje nie mogły wówczas doprowadzić do przyjęcia odpowiednich rozwiązań, gdyż wskaźnik PKB w tym samym czasie nie istniał. Był dopiero opracowywany. Dopiero po jego powstaniu można było badać reakcję gospodarki na ilość pieniędzy wprowadzanych do obiegu, bo dopiero wówczas zdano sobie sprawę, że może to być istotnym czynnikiem.

    Jeśli chodzi o to co rozumiem w tym artykule pod pojęciem długu publicznego, to wyjaśniłem na jego początku.
    Natomiast nie zgadzam się z Pańską uwagą **, ale to temat na bardzo długą debatę. Może wyjaśni, chociaż częściowo, mój na to pogląd, II część artykułu, którą dzisiaj wieczorem przedstawię Adminowi do akceptacji.

    pozdrawiam

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.