Liczba wyświetleń: 784
Tragedia wydarzyła się w Świdnicy podczas próby przeniesienia zadłużonej lokatorki do lokalu socjalnego. Komornik weszła do mieszkania i zobaczyła wiszącą kobietę. Egzekutorka uciekła z miejsca zdarzenia, nie sprawdzając nawet czy lokatorka żyje. Sprawą zajmie się prokuratura i Izba Komornicza.
Sprawę opisała „Gazeta Wyborcza”. Do dramatu doszło 5 kwietnia na świdnickim Osiedlu Młodych. Komornik przybyła na miejsce wraz z pracownikami firmy transportowej, którzy mieli zabrać dobytek 48 -letniej lokatorki do lokalu socjalnego. Obecni byli również przedstawiciele Miejskiego Zarządu Nieruchomości. „Drzwi mieszkania były zamknięte na klucz, ale w drzwiach klucz tkwił od zewnątrz” – mówi w rozmowie z „GW” prokurator Marek Rusin ze Świdnicy. Okazało się, że kobieta powiesiła się na rurze ciepłowniczej, najprawdopodobniej konieczność wyprowadzki z lokalu była dla niej upokorzeniem, którego nie potrafiła udźwignąć.
Komornik nie tylko nie udzieliła lokatorce pomocy, ale również opuściła budynek. Przedstawiciele Izby Komorniczej z Wrocławia przypuszczają, że ich koleżankę przerosła sytuacja. Komornik zostanie pociągnięta do odpowiedzialności. Policja bada również czy nie doszło do przekroczenia uprawnień podczas wykonywania eksmisji oraz próbuje ustalić, czy w momencie targnięcia na życie w mieszkaniu znajdowały się osoby trzecie. Wiadomo, że kobieta pozostawiła list pożegnalny.
Sprawę prześwietli również Izba Komornicza we Wrocławiu. „Podjęliśmy działania zmierzające do wyjaśnienia sytuacji” – mówi dla „GW” Tomasz Kinastowski, rzecznik Izby. „Czekamy też na ustalenia i rozstrzygnięcia śledczych. To sytuacja dość skomplikowana, nie mieści się w ramach przepisów kodeksu cywilnego. Dziś trudno odpowiedzieć na pytanie, czy można się było w tej sytuacji zachować inaczej” – zastanawia się kolega zbiegłej komornik.
Kobieta, która targnęła się na swoje życie, przeżyła. Jej stan jest ciężki, ale stabilny. Przebywa na OIOM-ie w szpitalu Latawiec w Świdnicy.
Autorstwo: PN
Źródło: Strajk.eu
Aktor Prewencja (o. Dyrektorze): Telewizorek niczym lusterko ze świętymi obrazkami
To podchodzi pod świadome nieudzielenie pomocy osobie, której życie jest zagrożone. Za to, z tego co pamiętam, grozi kara pozbawienia wolności do lat trzech. Nie wnikając w szczegóły celowo pokrętnego prawa, zwróćmy szczególną uwagę na zawarte w nim zwroty: „grozi do” i „kara w zawieszeniu” – przeznaczone zwykle dla wybrańców i funkcjonariuszy bohaterów… Naturalnie, wobec funkcjonariusza publicznego jakim jest komornik, tego „paragrafu” – mówiącego o nie udzieleniu pomocy – ani policja ani prokuratura już nie zauważy. Służby publiczne w tym kraju, mimo zapowiadanych rzekomych reform, w dalszym ciągu, zamiast kontrolować siebie nawzajem, pilnować jedna drugą, nawzajem siebie chronią i tuszują wszelkie niegodziwości. Albo, gdy trzeba przerzucają jedna na drugą obowiązki – jak w przypadku prokuratury, policji i straży gminnej. Przekonałem się o tym na własnej skórze, gdy do prokuratury zgłosiłem możliwość popełnienia przestępstwa przez policję, polegającego na niereagowaniu, działaniu z niebezpieczną dla porządku publicznego, zdrowia i życia mieszkańców, zwłoką; ignorowaniu przez funkcjonariuszy policji monitów o zagrożeniu… A konkretnie chodziło o niedopilnowane psy które goniły mnie po ulicach i chodnikach gdy jechałem na rowerze w mojej miejscowości, do której niekiedy nie mogłem nawet wjechać, czekając w oddali na polu aż pieski sobie pójdą.
Bronić samemu siebie nie można, bo pociągną Ciebie Polaku do odpowiedzialności za nie współmierne użycie siły albo nie daj Boże coś gorszego. I co tu robić? Za PO załamywałem w bezradności ręce. Dziś ja naiwny pomyślałem że może już jest lepiej że coś jednak się poprawiło.
Teraz śle listy aż do samych ministerstwa, adresując je nawet bezpośrednio do Ministra Ziobro i Błaszczaka; do biur poselski PiS – do ministra Ziobry, Patryka Jakiego, Mariusza Błaszczaka, p. poseł Wasserman. I co? I nic. Listy, po kolei, kierowane są z powrotem o każdy szczebel niżej. Mimo zaistniałego zagrożenia dla zdrowia i życia mieszkańców (po tych chodnikach chodzą również i jeżdżą na rowerkach małe dzieci). Prokuratura podtrzymuje wcześniejszą decyzję, o braku podstaw do wszczęcia śledztwa, nie sprawdzając nawet czy między policją a mieszkańcami niedopilnowującymi psy nie było kumoterstwa (przestępstwa podobnego do łapówkarstwa), i po raz kolejny umarza śledztwo.
Umarza je kilka dni po tym, jak minister Mariusz Błaszczak (źródło – Informacje dnia TV Trwam 20 marca 2017) nagradza medalem za bohaterski czyn policjanta, za uratowanie życia dziecka pogryzionego przez psa.
Moi drodzy czytelnicy, to co widzimy i słyszymy we Wiadomościach TVP i Informacjach TV Trwam, czytamy w gazetach podobnych do „Gazety Polskiej” to jest jedno, a to co spotyka nas w życiu, to jest drugie – dwie odwrócone o 180 o – przeciwstawne do siebie rzeczywistości: jedna idzie w jedną stronę, druga idzie w drugą stronę.
polski bezmiar sprawiedliwości.