Liczba wyświetleń: 724
Naczelnik państwa powiedział „dość” szkodliwej ustawie dotyczącej wycinki drzew i obiecał rychłą zmianę. Minister środowiska jest niepocieszony.
Wygląda jednak na to, że próba stawania okoniem na nic się zda. Jarosław Kaczyński skrytykował przedwczoraj lex Szyszko i kategorycznie zapowiedział, że zostaną one zmienione. Prezes jak zwykle był oszczędny w słowach. Nie powiedział nic ponad jedno zdanie. O powodach nagłej zmiany stanowiska można jedynie spekulować. Najnowszy przeciek z Nowogrodzkiej sugeruje, że prezes zobaczył w zapisach ustawy Szyszki „prawie lobbing”.
Sam minister usiłuje jeszcze rozpaczliwie bronić swojego prawa. „Popieram i popierałem ten projekt, który jest bardzo dobry z punktu widzenia przestrzegania prawa własności” – powiedział w programie „Minęła 20” w TVP Info. Podkreślił również, że „co nieco zna się na ekologii” i na jego oko, teraz nasadzonych zostanie więcej drzew na prywatnych działkach, ponieważ ich właściciele będą realizować własną wizję architektury zieleni, nie chcąc pozostawić jej przypadkowi.
To oczywiście tłumaczenia karkołomne. Należy zwrócić uwagę na fakt, że minister środowiska nie był tak odważny i nie zabrał głosu na przedwczorajszym spotkaniu prezesa PiS z warszawskimi samorządowcami, na którym był obecny.
W końcu jednak powiedział: „Ja myślę, że pan premier Kaczyński jest na pewno człowiekiem, który dokładnie rozważa wszelkiego rodzaju ustawy i na pewno rozważa tak, aby ustawy były sprawiedliwe, dobre (…) i równocześnie nie budziły jakichkolwiek wątpliwości również i korupcyjnych.”
Autorstwo: WK
Źródło: Strajk.eu
Chciałem Wam pokazać jak zwyczajna ludzka solidarność, ODWAGA i chęć do wprowadzenia w naszej smutnej rzeczywistości zmian, potrafi drążyć SKAŁĘ, która słowami TOTALNIE zatrwożonego i zaskoczonego OJCA dyrektora jest nawet łaskawie chwalona i gorąco polecana jako warta naśladownictwa !
ZATEM w związku z DOBREM nas wszystkich PODAJCIE DALEJ !
https://youtu.be/9Zu9CoyK4Mk
Posadziłem 1000 drzew na własnym klepisku. Bez zgody, bez pieniędzy, bez niczyjej pomocy. Własnym sumptem i staraniem. Nikt mi nie pomagał w ich ochronie i pielęgnacji. Wprost przeciwnie – praktyka RDOŚ doprowadza do powolnego unicestwienia.
Dziś, gdy zadrzewienia wymagają pielęgnacji i przecinki – okazuje się, że to już nie moja sprawa, ale troska państwa i wójta!
Jakim prawem!
Z kolei w Warszawie, gdzie na stałe mieszkam, z przestrzeni publicznej znikają kolejne zadrzewienia, betonuje się niecki po usuwanych drzewach. W MAJESTACIE PRAWA znikają drzewa z przestrzeni publicznej. Rada Warszawy, do której trafia skarga w tej sprawie, przegłosowuje wszystkimi klubami (PO, SLD, PiS), że skarżący jest warchołem – nawet nie sprawdzając na miejscu stanu faktycznego (Międzyborska 119-Międzyborska 115).
Dziś, gdy zwrócono bezprawnie zabraną wolność właścicielom gruntów i działek (w sprawie możliwej samodzielnej regulacji stanu drzew i krzewów) podnoszona jest histeria. – Ale nie w tym kierunku co trzeba – a trzeba realnej opieki nad zielenią w przestrzeni publicznej – nakazującej pełnej rekompensaty strat w postaci nowych przestrzeni zieleni (obligujących do tego władze miasta oraz budownictwo masowe).
Prywatni właściciele w większości przypadków robią bardzo dużo dla zieleni niskiej i wysokiej. Nie ich trzeba ścigać tylko tych, którzy zarządzają przestrzenią publiczną. Jednak żadna poliklika tego nie zrobi. Będzie się poświęcać ściganiu chłopa i właściciela ogródka przydomowego. Manipulując opinią w społeczeństwie.
Muszą zbastować bo niedługo nie będzie lasów dla powstańców pana M. Będą musieli chować się po Biedronkach.
@qrde blade
Zgadza się. Mówiąc bardziej po „naukowemu”. Wszelka zieloność oprócz tlenu generuje dobroczynne jony ujemne, korzystnie wpływające na samopoczucie. Te same, które generują w większych ilościach wodospad, brzeg morza i fontanna.