Liczba wyświetleń: 836
Każdy, kto wychował się na serialu „Czterej pancerni i pies” pamięta czołg T-34. Pamiętamy też jego nowszego kuzyna T-72. Okazuje się, że te ostatnie mają zostać zostać odkurzone i wrócić do użycia. Tak zreformowano polskie wojsko, że musi brać czołgi z lat 1970.
W sklepie z rzeczami używanymi, tak zwanym lumpeksie, dostać można nie tylko odzież, ale też buty, torby, zabawki, parasole… ale że również wyposażenie dla armii 40-milionowego kraju w środku Europy — tego nikt się nie spodziewał.
Okazuje się, że wyprodukowane w latach 70. radzieckie czołgi T-72 na dobre wrócą do służby — tyle że po gruntownej renowacji. Można oglądać je m.in. w Muzeum Broni Pancernej w Poznaniu. Żeby było śmieszniej, okazuje się, że około 170 z nich jest jeszcze w użyciu. Kilka kolejnych miało zostać wyprowadzone z magazynów, odnowione i odsprzedane Jordanii, ale… Polacy rozmyślili się i postanowili zatrzymać je dla siebie.
Oczywiście, świadczy to o jakości radzieckiego sprzętu, który pomimo 50 lat trzyma się na tyle dobrze, aby stanowić skuteczną obronę przeciwpancerną. Ale niestety świadczy to również o dramatycznym niedoinwestowaniu polskiego Ministerstwa Obrony.
Wojciech Łuczak, specjalista do spraw obronności, powiedział „Rzeczpospolitej”, że powrót T-72 na poligon to jedyne wyjście, aby szybko doposażyć nową ciężką dywizję na wschodniej flance kraju.
„W tej chwili nie mamy innej możliwości, aby szybko i względnie tanio wyposażyć w czołgi dwie tworzone wkrótce brygady pancerne” — powiedział specjalista. A potwierdził szef Agencji Mienia Wojskowego Krzysztof Falkowski: „Odpowiadamy na potrzeby Sił Zbrojnych.”
Ten manewr ma związek z nową polityką Agencji. Okazuje się, że o ile wcześniej AMW zachęcała armię do pozbywania się starego sprzętu i nierentownych nieruchomości, teraz na wyraźne życzenie MON zmieniła kurs. Zamiast premiować wyprzedaże i pieniądze z nich przekazywać do Sił Zbrojnych oraz MSW (przez 20 lat przekazała prawie 2 mld zł), będzie stawiać na swoisty recycling.
Bo nie tylko czołgi przechodzą lifting. Przechodzą go całe koszary. Na przykład lotnisko w Nowym Mieście nad Pilicą, które zaniedbywane na przestrzeni lat po prostu zarosło, teraz ma zmienić się niskim kosztem w bazę szkoleniową dla początkujących pilotów i ośrodek szkoleniowy dla Wojsk Obrony Terytorialnej.
Co więcej, inne opuszczone powojskowe tereny zarządzane przez AMW są atrakcyjne dla samorządów, które zamierzają zainwestować w program Mieszkanie Plus. Jednak nowe zalecenia są takie, aby ziemi się nie pozbywać — a już na pewno nie takiej, która mogłaby się jednak jeszcze przydać naszej armii.
Piotr Jastrzębski, wiceprezes AMW, nadzorujący m.in. pion sprzedaży mienia ruchomego twierdzi, że odkąd po wyborach wzrosły nastroje patriotyczne, w demobilach nie brakuje chętnych na używany sprzęt, broń czy ubrania. Jak widać nie tylko hobbyści i miłośnicy militariów kupują starocie. Do tego samego jest zmuszone nasze dowództwo.
Pytanie, co na to wszystko IPN. Renowacja czołgów T-72 to przecież nic innego jak propaganda komunistyczna w czystej postaci.
Autorstwo: Dawid Blum
Zdjęcie: mtajmr (CC0)
Źródło: pl.SputnikNews.com
ale na plan wywalenia kilkudziesieciu miliardow na jakies samoloty MIELI
Idealny sprzęt dla polskiego mięsa armatniego. Pogratulować pomysłu!
Obecnie, po utworzeniu obrony terytorialnej, powinnismy się wystarać sprzętu oraz technologii do produkcji własnych wersji ręcznych wyrzutni rakiet zarówno ziemia ziemia, jak i ziemia powietrze. Tak, by te grupki fanów obronnego zabijania kałachami, były wyposażone i wyszkolone również w ich urzywaniu, i stanowieniu realnego zagrożenia na dzisiejszym polu walki. Obrona terytorialna to powinny być drużyny wyposażone w wyrzutnię, kilka rakiet, i snajper do ochrony każda. Plus ćwiczenie koordynacji działań. Tak by dywizje pancerne bały się zapuszczać na nasze tereny, a śmigłowce szturmowe bały tu latać, jak w Afganistanie. To plus nowoczesne systemy przeciwlotnicze i rakietowe może stanowić jakiś sposób na w miarę tanią obronę.
Nie znam się to się wypowiem, tak jak i autor artykułu. Nie ma na rynku dostępnych od ręki nowych MBT, zwłaszcza takich które spełniają warunki współczesnego pola walki. Czekamy aż Francja z Niemcami wymodzą następcę Leclerka i Leosia. Mamy 240 Leosiów w różnych wersjach i gdybyśmy mieszkali sobie gdzieś z dala od Rosji to by wystarczyło z naddatkiem. Jednak potrzebujemy 4 dywizji pancernych więc nawet drugie tyle dobrych tanków jest nam na gwałt potrzebne. To co najgorsze to nie mamy BWP. I tu T72 ma swój udział: robi u nas za BWP. Nikt nie będzie ich wysyłał do boju z wrogimi czołgami, ale do osłony piechoty w miarę ujdą.