Liczba wyświetleń: 967
Egipskie organizacje praw człowieka są zaniepokojone głosami pojawiającymi się w nowo wybranym parlamencie, które wzywają do zniesienia zakazu obrzezywania kobiet.
Ta okrutna praktyka (klitoridektomia), polegająca na pełnym lub częściowym usunięciu zewnętrznych narządów płciowych, została zakazana w 2007 r. przez reżim Hosniego Mubaraka. Główną rzeczniczką zakazu była Suzanne Mubarak, żona obalonego dyktatora, która obecnie jest traktowana w Egipcie jako persona non grata. Po upadku Mubaraka w nowym parlamencie, zdominowanym przez ugrupowania odwołujące się do islamu coraz głośniej mówi się o zalegalizowaniu drastycznego procederu.
Ostatnio deputowany Nasser al-Szaker z partii Al-Nour („Partia Światła”), wywodzącej się z radykalnego ruchu salafitów, zaapelował, aby przywrócić praktykę obrzezywania kobiet, gdyż jego zdaniem jest ona zgodna z tradycją i prawem muzułmańskim. Al-Nour zdobyła w wyborach prawie 28 proc. głosów.
Również wśród utworzonej przez Bractwo Muzułmańskie islamskiej Partii Wolności i Sprawiedliwości (największe ugrupowanie w parlamencie) pojawiły się głosy zachęcające do legalizacji procederu. Według lokalnych mediów i serwisów społecznościowych po prowincji al-Minja jeździ konwój z przedstawicielami Bractwa, który przeprowadza zabiegi i dystrybuuje materiały propagandowe propagujące obrzezanie kobiet. Przedstawiciele partii odrzucają jednak te oskarżenia.
Klitoridektomia jest powszechnie praktykowana w niektórych regionach Afryki, zarówno wśród muzułmanów, jak i chrześcijan. Wielu komentatorów zwraca uwagę, że wśród muzułmanów nie ma konsensusu co do zasadności klitoridektomii, a generalnie w świecie arabskim jest ona rzadko spotykana. Szacuje się, że w Egipcie obrzezaniu poddanych zostaje nawet 90 proc. kobiet. Zwolennicy rytuału widzą w nim sposób na kontrolowanie seksualności kobiet – dochowania dziewictwa do ślubu i utrzymywanie wierności małżeńskiej po nim.
Organizacje praw człowieka zapowiadają kampanie mające na celu walkę ze zbrodniczym procederem i próbami jego legalizacji.
Opracowanie: Piotr Szumlewicz
Źródło: Lewica
@Fenix: jest na to sposób. Gdzieś w połowie uciąć siekierką i się załatwi popęd. Siusiać nadal można, ze sterowaniem.
Ciekawe jaki będzie następny krok? Usunięcie połowy palców, aby kontrolować kradzieże? Albo najlepiej całe ręce.
Biedne te kobiety, a w zasadzie dziewczynki, bo to dotyczy w większości dzieci. Tu i ówdzie chłopców też lubą obrzezywać, choć w nieporównanie mniej okrutny sposób. Tradycja i obyczaj to jednak straszne mechanizmy, skoro są w stanie doprowadzić rodziców do okaleczania własnych dzieci („dla ich dobra”, zapewne…).
A najgorsze, że tu działa rodzaj fali – okaleczone kobiety robią to potem swoim córkom. Jak żołnierze, których kiedyś kopano, a teraz sami kopią następnych. Okropne to wszystko.
Swoją drogą, kwestie kulturowe warto widzieć w szerszym kontekście. Zachodnia nauka też lubiła ingerować w „niezdrowy” seks, czyli wykraczający poza akceptowaną w danym czasie normę. Jeszcze na początku XX w. zdarzały się operacyjne okrucieństwa wobec kobiet, które „grzeszyły” nadmierną seksualnością, a „zły seks” bywa „leczony” (ograniczany) różnymi paskudnymi metodami do dziś. W ogólnym sensie rozumowanie jest zawsze takie samo: życie seksualne jednostki musi być „przycięte” do społecznie (czytaj: większościowo) uznanej normy. Im luźniejsze normy, im większa tolerancja, tym mniej ingerencji.
Edukacja, edukacja, edukacja i… empatia.
PS.
@shuang: nawet jak utniesz cały, to nie „załatwisz popędu”, a tylko utrudnisz jego zaspokojenie. Popęd wzrośnie 😉
@Minimus: Zawsze w ostateczności można klienta zdekapitować i się popęd załatwi.