Po trzykroć zarobiony

Opublikowano: 26.02.2023 | Kategorie: Opowiadania, Publikacje WM

Liczba wyświetleń: 1381

Moje miasto od jakiegoś czasu pokochali potomkowie Indian zamieszkujących jeden z krajów Ameryki Północnej, którzy słusznie garną się do Przemyśla, bo podobno podczas prac archeologicznych w Rynku odkopano tomahawk, którym nieostrożny pracownik budowlany w czasach Austro-Węgier, przybijał gwoździe do drewnianego rusztowania, a gdy złamał mu się trzonek, obuch wpadł do wykopu i tyle go widziano. Kierując się naszym doskonałym porządkiem prawnym, dziś miałby postawione poważne zarzuty o naruszenie obronności państwa.

Na szczęście potomkowie Indian dbają o swoje interesy, stąd te częste tranzytowe wizyty w Przemyślu, które wynikają z troski o pozostawione w tym kraju zabytkowe narzędzia.

Niedawno, późnym popołudniem wódz jednego z dwóch najstarszych plemion w Ameryce Północnej, w przebraniu staruszka, ukrywając kolor skóry przy pomocy mąki wrocławskiej 750, by nie robić sensacji, przybył do Przemyśla i prosto z pociągu pobiegł do pobliskiego baru obok dworca PKP, by zdążyć przed jego zamknięciem, bo miał ochotę zjeść placki ziemniaczane, jak to mają w zwyczaju Indianie.

Wychodząc z lokalu i ocierając z tłuszczu usta, będąc bardzo zadowolony, wydawał wielokrotnie indiańskie okrzyki, które jedni zrozumieli zbyt dosłownie, bo rzekomo miał popierać polskich fanów Indian opierających swą wiedzę na literaturze Karola Maya. Inni natomiast wizytę wodza Indian odebrali zupełnie inaczej.

– Przywiozłem wam pokój — odgrażał się dosadnie przybysz zza Atlantyku, który w enigmatycznym skrócie widocznie zdradził zamiary Indian zamierzających budować w naszym kraju mieszkania na wynajem.

A ja, nie tracąc swoich walorów w szeroko rozumianym kontekście medycznym, czyli zdrowotnym, bez wsparcia wiodących portali, dla których stopień pozbawienia bielizny przez sezonowe gwiazdy i celebrytów przekłada się na stan ich konta, jakoś daję radę, choć trudno pogodzić się z naukowymi tezami, że im wyższy stopień odkrywania ciała, tym poziom inteligencji wzrasta.

W czasie ostatnich, słusznych obostrzeń sanitarnych odwiedzał mój gabinet pewien leśnik spod Przemyśla, którego nazwiska nie mogę zdradzić, ale miał takie anielskie imię i nie chodzi mi pewnego Rafała, który nie chciał zakładać maseczki covidowej podczas wizyt w moim gabinecie, ignorując zarazem zalecenia doktora Grzegorzewskiego, który dając znakomity przykład nieuświadomionym masom ludzkim, nosił je nawet w domu.

Mój pacjent, przystojny brunet, często skarżył się, że go coś swędzi, oczywiście za każdym razem w innym miejscu. Pomimo diagnozy i zaleceń farmakologicznych, nadal domagał się wizyt. Kiedy wchodził do mojego gabinetu, roztaczał zapach lasu i sosnowej żywicy, oraz woń mchu z runa leśnego i malin dojrzewających w słońcu. Będąc oczarowana, nie mogłam mu odmówić kolejnej porady medycznej.

Musiałam jednak zakończyć ten spektakl, bo któregoś dnia, wchodząc do mojego gabinetu, pachniał wędzoną karkówką z dzika, czego nie mogłam zaakceptować. A gdy wyjął zza pazuchy żywą wiewiórkę, to z urzędu wyrejestrowałam go z mojej przychodni.

Zamykałam już swoją przychodnię, gdy nagle wpadł do mnie człowiek, który oznajmił na wstępie, żebym się go nie bała i że on musi z tym żyć, bo medycyna jest bezsilna w jego sytuacji. Przypominał mi pewną postać z horroru z lat 1930. o pewnym doktorze, który eksperymentował z ludzkim ciałem, ale nie takich dziwolągów widziałam jako stosunkowo młoda, ale posiadająca bogate doświadczenie lekarka.

– No dobrze, ale o co panu chodzi? – rzekłam delikatnie, nie chcąc go wypłoszyć z mojej lecznicy.

– Pani doktór, pracuję na kilku etatach i mam propozycję zatrudnienia w kolejnej spółce, ale ja nie daję już rady – wyżalił się mój pacjent.

– Musisz być pan wybitnym fachowcem, skoro masz pan tyle propozycji — rzekłam. – Uważam, że powinien pan jednak przyjąć propozycję kolejnej pracy. Będziesz pan siedział w jednym miejscu, a pobierał wynagrodzenie ze wszystkich źródeł. Niech pan tylko zleci wydruk takich postaci z kartonu z pana wizerunkiem, które kiwają głową i postawi je w każdym miejscu pracy za biurkiem. Nikt nawet nie zauważy, że pana nie ma w pracy. A daję głowę, że wszyscy pracownicy będą bardzo zadowoleni z pana pomysłu. A przy tym, jaką reklamę i szacunek pan zdobędzie. Winien pan pomyśleć o starcie w wyborach na prezydenta miasta Przemyśla. Temu miasto trzeba tęgiej głowy, by ogarnąć tyle problemów, a pan ma potencjał i niech się pan tak nie przejmuje wyglądem – wyjaśniłam pacjentowi jego sytuację, zapisując mu zarazem podwójną dawkę środków na przeczyszczenie organizmu, co go uspokoi na jakiś czas. No i dodałam, żeby zmienił skarpetki, bo te z bałwankami nie są już passe.

Nie pytałam go już o szczepienia, bo pewnie przyjął wszystkie dawki i czeka na kolejne. Wiadomo, klasa człowiek.

Autorstwo: Młoda przemyska lekarka
Zdjęcie: voltamax (CC0)
Źródło: WolneMedia.net


TAGI:

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.