Ofiary Pegasusa dowiedzą się, że były inwigilowane

Opublikowano: 17.04.2024 | Kategorie: Polityka, Prawo, Wiadomości z kraju

Liczba wyświetleń: 1198

578 osób mogło być inwigilowanych nielegalnym oprogramowaniem szpiegującym Pegasus lub podobnym. 578 ofiar, 578 przestępstw, 578 zawiadomień od prokuratury. Inne osoby – tysiące inwigilowanych co roku przez służby za pomocą legalnych narzędzi – wciąż nie dowiedzą się, że były przedmiotem ich zainteresowania. Afera z Pegasusem to dobra okazja, żeby to zmienić. Systemowo.

Coraz więcej wiemy o tym, jak polskie służby korzystały z Pegasusa. Dzięki działaniom Fundacji Panoptykon i Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka opinia publiczna zna też skalę inwigilacji z wykorzystaniem innych, legalnych w rękach służb technik. Od 2011 r. publikowane są statystyki dotyczące kontroli operacyjnej, a od 2016 r. – te dotyczące sięgania przez służby po dane telekomunikacyjne (czyli m.in. billingi czy dane o lokalizacji).

Prokurator Generalny co roku, do końca czerwca, prezentuje w Sejmie i Senacie sprawozdanie dotyczące aktywności służb w zakresie kontroli operacyjnej. Sprawozdania te są dostępne dla wszystkich zainteresowanych. Adam Bodnar nie czekał na ostateczny termin i już przesłał do Sejmu i Senatu raport za 2023 r. Dodatkowo (za zgodą ministra-koordynatora służb specjalnych Tomasza Siemoniaka) zawarł w nim informację na temat stosowania Pegasusa i podobnych w latach 2017-2022. Dowiadujemy się z niego, że z 578 osób objętych inwigilacją tego typu oprogramowaniem w latach 2017-2022, najwięcej, bo 162, zostało jej poddanych w 2021 r.

Prokuratura kontaktuje się też bezpośrednio z osobami, które zostały poddane inwigilacji z wykorzystaniem Pegasusa. Informuje je o statusie świadka „w sprawie przekroczenia uprawnień i niedopełnienia obowiązków przez funkcjonariuszy publicznych, podczas stosowania w ramach czynności operacyjno-rozpoznawczych oprogramowania określanego jako Pegasus”. Taką informację dostał np. Krzysztof Brejza.

Przeanalizowano też pozostałe informacje, jakie Adam Bodnar przedstawił parlamentowi. Okazuje się, że 2023 r. nie był wyjątkowy pod kątem liczby osób, które zostały objęte kontrolą operacyjną. Nie był też wyjątkowy pod kątem tego, że sądy bezkrytycznie akceptowały wnioski służb o zarządzenie kontroli operacyjnej. W informacji dotyczącej 2023 r. (czyli długo po ujawnieniu afery z wykorzystaniem Pegasusa) uderzające jest, że Sąd Okręgowy w Warszawie zaakceptował wszystkie wnioski, jakie trafiły do niego z CBA.

Wiedza na temat skali działań służb to element kontroli społecznej nad służbami specjalnymi i policyjnymi. Kontroli bardzo ułomnej, która nie chroni nas przed nadużyciami.

W polskim systemie prawnym – wbrew wyrokom europejskich trybunałów – osoby poddane inwigilacji nie mają możliwości dowiedzieć się o tym fakcie. Minister Sprawiedliwości – Prokurator Generalny Adam Bodnar wykorzystuje istniejące narzędzia prawne, żeby poinformować o inwigilacji przynajmniej ofiary nadużyć z wykorzystaniem Pegasusa.

Potrzebujemy jednak systemowej zmiany, dzięki której osoby poddane kontroli operacyjnej (np. podsłuchiwane) i takie, po których dane telekomunikacyjne (np. billingi) sięgały służby, czyli sprawdzane z wykorzystaniem legalnych (w przeciwieństwie do Pegasusa) narzędzi, również otrzymają informację. Według koncepcji przygotowanej przez Panoptykon we współpracy z m.in. Rzecznikiem Praw Obywatelskich takie zawiadomienie mogłoby być rozsyłane 12 miesięcy po zakończeniu sprawy.

Żeby kontrola była pełna, powinna też powstać niezależna, apolityczna instytucja z uprawnieniami do kontrolowania służb. Mogłyby poskarżyć się do niej osoby, które uważają, że inwigilacja wobec nich była nieuzasadniona – ta zaś mogłaby to sprawdzić.

Te dwa fundamenty kontroli nad służbami – informowanie osób inwigilowanych i niezależna instytucja kontrolna – zawarliśmy w naszej propozycji społecznej ustawy o kontroli nad służbami.

Partie tworzące większość parlamentarną w umowie koalicyjnej zobowiązały się do wprowadzenia kontroli nad służbami (punkt 15). Z coraz większą niecierpliwością czytamy o postępach w śledztwie w sprawie Pegasusa i czekamy na systemowe rozwiązania.

Autorstwo: Anna Obem
Współpraca: Wojciech Klicki
Źródło: Panoptykon.org


TAGI: , ,

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

3 komentarze

  1. RisaA 18.04.2024 08:53

    Co mnie interesuje jakiś Pegasus, którym «inwigilowani» są politycy? Przecież w naszym interesie jest by to co robią politycy było jawne. Te osoby nie mają nic do ukrycia i nigdy mieć nie powinny, skoro nie uczestniczą w korupcji i działają jedynie dla naszego dobra.

    Interesuje mnie za to, dlaczego ja i 38 milionów innych Polaków nie mamy prawa do prywatności u lekarza. U lekarza leży smartfon i słucha wszystkiego co jest mówione, bo zdaniem google tak jest lepiej (do google wpisz «google podsłuchuje bo tak jest lepiej spiders web» oraz «afera podsłuchowa google i przyjaciele spiders web»).

    Dlaczego również u prywatnych dentystów (nie dotyczy państwowych) nie mam prawa do bycia niefilmowaną w czasie wykonywania zabiegów dentystycznych? Dlaczego w gabinetach USG nie mam prawa do bycia niefilmowaną w gabinecie zabiegowym? Dlaczego o wszystkim co mnie dotyczy ma wiedzieć Google i Microsoft? Dlaczego moja historia choroby jest wysyłana do firmy Microsoft na systemie operacyjnym Windows, mimo, że lekarze mogą używać Linuxa gwarantującego prywatność? Nawet oprogramowanie dostarczane na płytach z RTG, tomografiami itp. bezproblemowo uruchamia się w Wine na Linuxie. Oprogramoanie do prowadzenia gabinetu elektronicznie dostępne jest przez www toteż nie potrzebuje Windowsa…

    DLACZEGO PROBLEMEM JEST TYLKO PODSŁUCHIWANIE POLITYKÓW A NIE MNIE???!!! GDZIE JEST MOJE PRAWO DO PRYWATNOŚCI?!

  2. Fenix 18.04.2024 09:33

    Brawo jw. Dużymi literami. Dlaczego oni a nie my, dlaczego podsłuchują nas,? Podatek od podsłuchiwanych nałożyć na Microsoft niech płacą niebotyczne kary . Te prgasusy i im podobni.Al w ataku , jak to człowiek kręci sobie bat na samego siebie?

  3. RisaA 20.04.2024 13:14

    @Fenix. Problem już tak daleko zaszedł, że lekarz uprzedzony przed wizytą (np. lekarz Paweł Cichosz), że żądam wyłączenia wszystkich smartfonów w gabinecie z powodów prywatności zapytany po wejściu do gabinetu czy smartfony w gabinecie są wyłączone odpowiada pytaniem. Unika odpowiedzi, czy są smartfony i czy są wyłączone mimo wielokrotnego zadania tego pytania. Potem mimo, że na kartce napisałam z czym przychodze on to przeczytał na głos karmiąc tymi danymi Google. Zapytał się jeszcze czy przyszłam rozmawiać o «Guglu» czy o stanie zdrowia. Doskonale więc wiedział o co chodzi. Takie mamy prawo do prywatności i do tego by przy udzielaniu świadczenia medycznego nikt postronny nie słuchał wywiadu. Za taką kupę jaką mi zafundował (czułam się gorzej niż gdyby mnie badano na ulicy zamiast w gabinecie) policzył sobie ponad 2 stówy za usługę po którą nie przyszłam (możliwe, że błąd popełniła rejestratorka – dzień wcześniej pomyliła całkowicie specjalizację lekarza). Płatności oczywiście odmówiłam i złożyłam skargę. Jednak z pisaniem jaka to była placówka wstrzymam się do czasu rozpatrzenia reklamacji.

    Władza nic nie robi, by ustawowo zakazać wnoszenia smartfonów do gabinetów przez personel medyczny. Zapewne «Rzecznik Praw Pacjenta» też będzie to miał w rzyci.

    BTW. podane imię i nazwisko należy do osoby wykonującej zawód zaufania publicznego. Opis podany tutaj dotyczy zdarzenia dotyczącego mnie, które zostało udokumentowane poprzez nagranie (nie mylić z podsłuchem, mój dyktafon nie ma łączności z Google ani Microsoftem – nagrywam po to by pamiętać zalecenia oraz do celów dowodowych – głównie tam, gdzie muszę później płacić).

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.