Liczba wyświetleń: 1531
Dlaczego władza żąda od obywateli przestrzegania prawa, którego nie znają i którego nie dostarczono obywatelom do rąk własnych, by mogli się z nim zapoznać (o zrozumieniu już nie wspominam)?
Nieznajomość prawa nie zwalnia z odpowiedzialności
Zaraz, zaraz, ale właściwie dlaczego? Bo tak się przyjęło? Bo tak wymyślili politycy i prawnicy? Slogan ten jest tak głęboko wbity w nasze głowy, że wciąż bierzemy go za dobrą monetę i podporządkowujemy się mu.
Gdyby przepisy prawa były uchwalane raz na dziesięć lat, no, choćby raz do roku i przesyłane w formie ulotki wszystkim obywatelom, to jeszcze można by zrozumieć.
Ale w czasie każdego posiedzenia sejmu produkuje się kilkanaście nowych aktów prawnych, ich tony zalegają „Dzienniki Ustaw”, nie wspominając o przepisach lokalnych, branżowych i innych. Gdyby człowiek miał czytać wszystkie ustawy, uchwały i rozporządzenia, nie miałby czasu na nic innego. Dodatkowo są one celowo zawikłane, napisane językiem niezrozumiałym dla przeciętnego odbiorcy, ułożonym w prawnicze labirynty. Często też różne akty prawne na różnych poziomach tworzą sieć wzajemnych zależności – galimatias, a raczej specyficzny porządek, służący do lawirowania przez sprawnych prawników czy stróżów prawa.
W okresie izolacji zmiana przepisów prawa – i to istotnych dla codziennego funkcjonowania – następowała z dnia na dzień. Celem było doprowadzenie do takiej sytuacji, w której dorosły człowiek zostaje sprowadzony do roli dziecka pytającego o pozwolenie na każdą czynność. Odebrano człowiekowi podmiotowość. Największym problemem codzienności stało się pytanie, co dziś jest dozwolone, a co nie, i niemożność kierowania się własnym systemem wartości.
Nieznajomość prawa nie zwalnia z odpowiedzialności
Można z czystym sumieniem stwierdzić, że nie ma na świecie osoby, która znałaby wszystkie przepisy prawa obowiązujące w danym kraju. A na pewno nie ma takiej osoby w Polsce. Ludzie poznają zmiany w prawie za pomocą mediów. Te ostatnie są w rękach polityków i korporacji, nagłaśniają więc te zmiany, które im służą, wyciszając decyzje niepopularne.
„Nieznajomość prawa nie zwalnia z odpowiedzialności” – to slogan, który każe trzymać rękę na pulsie, oglądać wiadomości, czytać strony rządowe. Przyszpila człowieka do trucizny sączącej się z ekranu i monitora, bo przecież „trzeba wiedzieć, co się na świecie dzieje” (tak jakby media pokazywały, co się na świecie dzieje). W ten sposób zwykły człowiek zostaje zmuszony do zaangażowania w sprawy odległe, które go oddzielają od intymności i prawdziwości spraw prywatnych.
„Nieznajomość prawa nie zwalnia z odpowiedzialności” – można by wszak to hasło zinterpretować tak, żeby działało na korzyść zwykłego człowieka. Możesz nie znać prawa, ale masz być odpowiedzialny za swoje czyny, czyli postępować zgodnie z kodeksem etycznym.
Tylko że oni inaczej rozumieją „odpowiedzialność”. Chodzi im o karę.
Wnioski
Nieznajomość prawa nie zwalnia z odpowiedzialności.
Tworzenie prawa – niestety – tak.
Autorstwo: Gochaha
Źródło: WolneMedia.net
Nieznajomość prawa powinna zwalniać z odpowiedzialności a brak dostarczenia przez urzędnika informacji powinien być karany jeśli ten urzędnik wszczyna postępowanie karne .
Obecnie jest tego trochę mniej rocznie, ale w 2015 roku sejm uchwalił 25000 stron maszynopisu nowego prawa. Dodatku do jakiś 200 – 300 tysięcy stron prawa obowiązującego.
Do tego dochodzi prawo unijne, uchwalane równie płodnie i ochoczo.
https://grantthornton.pl/wp-content/uploads/2016/02/BarometrPrawa_GT_luty2016.pdf
Żądanie przez Państwo znajomości i przestrzegania tego wszystkiego przez przeciętnego obywatela to absurd i rzecz karygodna. Ja czytam sporo. Ale wymaganie ode mnie przeczytania
25000/365=70 stron dziennie i nauczenia się tego na pamięć przez cały rok przez 40 lat jest wymaganiem szaleńców.
Prawo sprawiedliwe, to prawo krótkie i łatwe do poznania i przestrzegania.
Dajcie mi człowieka a znajdę na niego paragraf… Czy nie o to właśnie chodzi, żeby ten paragraf zawsze był na podorędziu? Jakikolwiek. Inaczej prawnicy byliby bezrobotni.