Liczba wyświetleń: 721
Emeryci mieszkający w Niemczech wysyłani są ostatnio do domów opieki w Europie Wschodniej, w ramach kampanii, która przez lokalne media została nazwana „brutalnymi deportacjami”. Rośnie liczba seniorów i osób niepełnosprawnych wysyłanych za granicę na dłuższy czas, aby uzyskać niezbędną opiekę i leczenie.
Dzieje się tak głównie dlatego, że w ich kraju koszty usług społecznych osiągnęły zawrotne ceny. Niektóre prywatne firmy, które zapewniają opiekę i leczenie, rozpoczęły nawet budowę wyspecjalizowanych instytucji za granicą. Na inicjatywę outsourcingu staruszków bardzo przychylnym okiem patrzą niemieckie władze, które dzięki temu oszczędzają spore pieniądze.
Według ekspertów, rośnie liczba ludzi, którzy są w stanie zapłacić za pobyt staruszków w domach opieki. W 2011 roku, w domach opieki na Węgrzech mieszkało 7146 emerytów z Niemiec. W Czechach było ich około 3000, a na Słowacji ponad 600 osób. Niemców pełne są też domy opieki w Hiszpanii, Grecji na Ukrainie, a także w Tajlandii i na Filipiny. Ilość pensjonariuszy w tych krajach jest trudna do ustalenia.
Według Federalnego Urzędu Statystycznego w Niemczech, ponad 400 000 osób w podeszłym wieku nie było w stanie zapłacić za swój pobyt w domu opieki w Niemczech, a ich liczba rośnie o 5% rocznie. Powodem tego jest przede wszystkim fakt, że długość życia wzrosła a emerytury pozostają bez zmian. W efekcie niemiecki NFZ, już teraz świadczy opiekę zdrowotną w domach opieki za granicą. Niemców pełny jest cały Dolny Śląsk a w niektórych miasteczkach uzdrowiskowych częściej słyszy się niemiecki niż polski.
Na podstawie: inosmi.ru
Źródło: Zmiany na Ziemi
Normalny mechanizm rynkowy. My to się wręcz powinniśmy cieszyć bo jest więcej miejc pracy w Polsce.
Problemem to tu jest upadek tradycyjnych wartości rodzinnych, społeczności przez co starsi ludzie zostają sami. Przynajmniej teoretycznie dobrze by było jakby się opiekowały nimi rodzinny czy inne formy lokalnych społeczności, w zamian młodzi mogliby korzystać z ich mądrości no i sami mogliby się w przyszłości takiej opieki spodziewać. Problem polega na tym, że system skutecznie rozbija takie formy więzów społecznych i jeszcze robi na ten biznes. Właściwie na tym opiera się biznes ubezpieczeniowy. Gdyby takie więzy obowiązywały ten cały sektor by upadł. Wnioskuje to z tego co można zaobserwować np u Amiszów. Gdy komuś tam spłonie stodoła zbierą się sąsiedzi i wspólnie ją naprawią, gdy komuś gorzej pójdzie z plonem inni się z nim podzielą. Ludzie starzy mogą liczyć na opiękę dzieci. Warto zauważyć że to nie jest żadna utopia to realnie istnieje pośród całego obecnego systemu.
http://www.youtube.com/watch?v=0J11B74QnXs