Liczba wyświetleń: 2791
Krzysztof Kowalewski zmarł w wieku 83 lat. Był aktorem wszechstronnym. W swoim dorobku miał przeszło 120 ról. Występował w teatrze, telewizji, kinie, a także brał udział w słuchowiskach radiowych. Wystąpił w ponad 600, a popularność przyniósł mu cykl pt. „Kocham pana, panie Sułku”.
Ponadprzeciętny aktor urodził się 20 marca 1937 w Warszawie, a zmarł 6 lutego 2021 roku. W 1960 roku ukończył Państwową Wyższą Szkołę Teatralną w Warszawie (dziś Akademia Teatralna im. Aleksandra Zelwerowicza w Warszawie). Na srebrnym ekranie zadebiutował w 1960 roku. Grał wówczas w filmie Aleksandra Forda „Krzyżacy”. Rola otworzyła mu drzwi do dalszej kariery. W sumie wystąpił w około 120 filmach i serialach telewizyjnych. Co więcej, zagrał ponad tysiąc ról w Teatrze Polskiego Radia. Swoim doświadczeniem dzielił się ze studentami warszawskiej Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej.
„Jako człowiek o wyjątkowym usposobieniu, pogodzie ducha, otwartości i charyzmie, był Mistrzem we wszystkich wymiarach sztuki aktorskiej. Niezrównany w rolach komediowych, które wznosił do arcydzieł tego gatunku” – zaznaczają przedstawiciele ministerstwa kultury i dziedzictwa narodowego.
Głos zabrał także prezydent Warszawy, Rafał Trzaskowski, pisząc: „W życiu miałem zaszczyt poznać wielu przyjaciół rodziców. Krzysztof Kowalewski był najcieplejszym, najzabawniejszym, a przede wszystkim tak nieprawdopodobnie mądrym. Archetyp Zagłoby, Fallstafa, Tobiasza Czkawki. Grał nasze ukochane szekspirowskie role – Montana, Mercucia, grabarza w Hamlecie – dające nam prawdziwy oddech w tragedii. Role, których nigdy nie zapomnę. Byłem wtedy młodym chłopcem z wypiekami na twarzy – do Współczesnego oglądać Cziczikowa w „Martwych Duszach” biegałem co miesiąc. Krzysztof to była prawdziwa magia teatru. Stworzył dziesiątki kreacji filmowych, teatralnych, telewizyjnych i radiowych. Mistrz Słowa. Kochany przez Polki i Polaków – na scenie… i w życiu. Nie zapomnimy Twojego sarmackiego czaru. Będzie nam Ciebie bardzo brakowało”.
Autorstwo: Magdalena Mikrut-Majeranek
Na podstawie: RMF24.pl, TVN24.pl
Źródło: Histmag.org
Licencja: CC BY-SA 3.0
Tak sobie rozumuję, iż skoro nie ma żadnej konkretnej informacji w tym , trzeba to tak nazwać – obwieszczeniu, o tym jaka była przyczyna zgonu denata, znaczy albo natychmiastowy zgon po wstrzyknięciu bliżej nieznanego biologicznego środka eksperymentalnego, zwanego dla niepoznaki szczepionką, lub zgon z przyczyn zgoła odmiennych ale równocześnie trudnych do zakwalifikowania jako pokurvovirusany, co będzie wymagało sprokurowania dowodów w/g jedynie słusznej linii.
Zauważyłem, że w ciągu ostatnich 5 lat zmarła śmietanka ludzi epoki PRL i III RP do naszych czasów. I to nie tylko stare dziadki w wieku 70-100 lat, ale także młodsi seniorzy – 50-70. Wygląda to jakby się „zmówili”, aby umrzeć tuż przed Wielkim Resetem. Pasuje to do teorii reinkarnacji, mieli żyć w konkretnej epoce historycznej a nie w kolejnych. Dobrze byłoby sprawdzić, czy tuż przed nowymi epokami historycznymi (np. tuż przed wybuchem I i II wojny światowej) również były takie masowe fale naturalnych zgonów „ikon epok” nie związane bezpośrednio z wojnami.
Może stres koronkowy ich wykończył?
Zaczęli hurtowo umierać od ok. 5 lat przed koronawirusem.