Liczba wyświetleń: 2631
Wcześniej oficer marynarki, jeszcze kilka dni temu oficer policji, właśnie rozstał się z pracą. Powodem rezygnacji był szantaż przyjęcia preparatu profilaktycznego.
Sierżant David Gutierrez z kalifornijskiej jednostki policji w Palo Alto postanowił zrezygnować ze służby, kiedy dowiedział się, że warunkiem zachowania stanowiska jest zgoda na wstrzyknięcie preparatu. Wprawdzie nabył już prawa emerytalne, ale, jak twierdzi, emerytura wystarczała mu ledwie na zapłacenie bieżących rachunków, więc dodatkowo zatrudnił się w policji. Po 30 latach pracy dokonał świadomego wyboru i oddał odznakę.
Ten gest pozwolił swobodnie wypowiedzieć się o tym fakcie w mediach. Inni nie mogą tego zrobić w obawie o utratę podstawowego miejsca pracy. Jak argumentuje – wyszedł ze strefy komfortu, kiedy wszystkim zakomunikowano mailem o „możliwości” poddania się szczepieniu obwarowanym konkretną datą oraz konsekwencjami dyscyplinarnymi w przypadku niewykorzystania zalecenia. Wszyscy odczytali tak sformułowaną możliwość jako groźbę. Nie mając w planie poddania się zabiegowi, sierżant Gutierrez oddał policyjną odznakę odchodząc z jednostki, choć decyzja była bardzo trudna po wielu latach pracy mundurowego.
Okazuje się, że nie jest osamotniony, bo co najmniej kilkuset innych funkcjonariuszy gotowych jest oddać odznakę, żeby uniknąć szczepienia. Wszyscy to ludzie wyszkoleni, więc z pewnością policja straci personel doświadczony. Wiele osób już wcześniej miało serdecznie dosyć cotygodniowego testowania się. Starali się tolerować, natomiast zdecydowanie po wprowadzeniu przymusu przyszedł sprzeciw. Burmistrz tłumaczył, że obowiązek początkowo dotyczący samych testów wprowadzono w trosce o pracodawców i ogół obywateli. Rzecz w tym, że testom nie poddawano ludzi zaszczepionych.
Powszechnie wiadomo, że zaszczepieni chorują i roznoszą wirus nawet nieświadomi tego, zgodnie z narracją tak zwanych ekspertów. Argument burmistrza był nielogiczny. Jeżeli strategia zakłada uwarunkowanie prawa do życia przyjęciem szczepionki, to strategia jest zła.
Mieszkańcy, po gremialnym odejściu policjantów, dzwoniąc pod numer 911 nie doczekają się pomocy. Trudno, burmistrz przesądził. Dla byłego policjanta mniej istotna jest kwestia spadku dochodów niż poddanie się przymusowi, choćby z pobudek religijnych. Niezależnie od osobistej sytuacji, taką decyzję podejmują nie tylko funkcjonariusze, ale i pracownicy zaopatrzenia, dyspozytorzy w bardzo wielu miastach. Rozsądek nakazywałby uszanować ich doświadczenie i wyszkolenie, bowiem decyzja przymusu będzie oznaczać wielkie straty w systemie bezpieczeństwa obywateli.
Sierżant Gutierrez sam nie ma poczucia rejterady, gdyż chodzi o zachowanie racjonalne. Myśląc o ewentualnym innym źródle zarobku, przyznaje on, że czas, kiedy jest wiele ważnych rzeczy do zrobienia, odsuwa sprawę pieniędzy na plan dalszy. Mimo wykonywania pracy jaką lubił, kontaktów z mieszkańcami, wykorzystywania umiejętności rozmowy i wykrywania sprawców przestępstw nie można było pozostać w niej za wszelką cenę.
Pozornie wydaje się spełniać zamiar rządzących o likwidacji policji w ogóle poprzez wstrzymanie jej finansowania. Z drugiej strony, doświadczeni praktyką policjanci mogą stanowić znakomity zaczyn alternatywnej formacji samoobrony społecznej działającej na rzecz społeczeństwa wolnego od przymusu. Jak nie odpowie telefon 911, to może ustanowią 119, który odezwie się błyskawicznie. To tylko kwestia zaradności organizacyjnej. Broń jest nadal w ich posiadaniu, chętnych do współdziałania także jest wielu.
Z kręgów prawniczych USA przypomniano, że zarówno prezydent jak również rząd nie mają prawa wprowadzać obowiązku sprzecznego z konstytucją. Coraz częściej i głośniej słychać o chęci rozdziału wielkiego obszaru USA na niezależne od siebie stany czerwone i niebieskie. Niech tam. Oni nigdy z nikim nie umieją dogadać się. Jakie to klasyczne echo rewolucyjnej fazy dwuwładzy.
Opracowanie: Jola
Na podstawie: YouTube.com
Źródło: WolneMedia.net
Poznaj plan rządu!
