Liczba wyświetleń: 753
Według raportu firmy McKinsey, 3 tysiące ze wszystkich 19 tysięcy kilometrów torów w Polsce przewidziano do zamknięcia, a przez to do likwidacji. Po tzw. transformacji ustrojowej w 1989 roku kolej znajduje się w stanie permanentnej zapaści.
Zlikwidowano fizycznie wiele tysięcy kilometrów linii kolejowych, następne tysiące są zamknięte. Istniejące połączenia są eksploatowane przy użyciu przestarzałego taboru, a jakakolwiek modernizacja została zastosowana tylko do kilku najważniejszych linii w Polsce. Prędkość pociągów jest często niższa niż w PRL-u, a nawet przed wojną. Taki stan rzeczy pozbawił rzeszę ludzi możliwości transportu kolejowego, relatywnie szybkiego i taniego, a zarazem ekologicznego.
Szczególnie odczuwalne jest to w rejonach kraju oddalonych od metropolii, gdzie kolej była głównym środkiem transportu. Chodzi tu m.in. o województwa zachodnie i północne, gdzie kiedyś obecna w każdym mieście kolej została niemal całkowicie wyrugowana. Oprócz pasażerów cierpią na tym użytkownicy dróg, w końcu większość transportu ładunków masowych mogłaby przemieszczać się koleją, nie niszcząc i nie tamując ruchu drogowego.
Najnowszy plan likwidacji linii kolejowych jest o tyle groźny, iż do zamknięcia wytypowano linie, które niedawno zostały zmodernizowane i po których jest prowadzony stosunkowo liczny ruch pociągów. Można tu wymienić choćby linie: Piła – Ulikowo, Lublin – Lubartów (modernizacja za 50 mln zł), czy Olsztyn – Szczytno (modernizacja za 188 mln zł), a także linie do baz PGNiGe w Barnówku i Rejowcu, kopalni węgla w Bełchatowie czy zakładów chemicznych w Policach.
Zakusy firmy McKinsey (zewnętrznego audytora) i tak zostały nieco pohamowane, gdyż pierwotnie proponowano zmniejszenie szlaków kolejowych o 8 tysięcy kilometrów.
Regres polskiej kolei jest zjawiskiem bardzo smutnym i niebezpiecznym. Decydenci nie patrzą na względy społeczne czy gospodarcze, ważny jest tylko rachunek ekonomiczny, a ten dla wielu zorientowanych w temacie często polega na “uwalaniu” dobrze prosperującej linii w ciągu jednego roku, poprzez karygodne ułożenie zupełnie nieżyciowego rozkładu. Pojawiające się od lat pomysły uzdrowienia tej sytuacji, choćby w postaci akcji “Tiry na tory”, są konsekwentnie odrzucane przez beton obecny w ministerstwach i samej PKP.
N podstawie: drogi.inzynieria.com
Źródło: Autonom
„Jednym z newralgicznych elementów infrastruktury kolejowej, o których modernizacji wciąż się mówi, są tory i tzw. osprzęt torowy jak rozjazdy. Według ekspertów RBF, aby nie dopuścić do degradacji linii kolejowych, PKP PLK powinna rocznie wymieniać 1,5 tys. km torów i 2,5 tys. rozjazdów. W rzeczywistości torów wymienianych jest rocznie 500-600 km. Z rozjazdami jest jeszcze gorzej. Średnio rocznie wymienianych jest 400-450 km. Eksperci uważają, że wobec tego cykl pełnej wymiany torów, czyli od zainstalowania odcinka szyn do momentu pełnej jego wymiany na nowy, wynosi 175 lat. Z rozjazdami jest jeszcze gorzej – cykl ich pełnej wymiany wynosi 286 lat!”
Z reguły opowiada się ludziom bajki, że jakaś linia jest nierentowna ze względu na bardzo małą liczbę pasażerów. Ale rozkłady jazdy tak się ustawia żeby nikomu nie pasowały; ani ludziom dojeżdżającym do pracy do większych ośrodków ani młodzieży do szkół. No to są nierentowne i jest pretekst do zamknięcia. O tym piszą lokalne gazety.
kudlaty72
„W rzeczywistości torów wymienianych jest rocznie 500-600 km. Z rozjazdami jest jeszcze gorzej. Średnio rocznie wymienianych jest 400-450 km.”
W podanym cytacie jest błąd rzeczowy. Rozjazdów nie liczy się kilometrach tylko w sztukach. Ja nie obawiałbym się ilości wymienianych rozjazdów gdyż wymiana jest droga i PKP nie może sobie na nią pozwolić. Jednak rozjazdy (konkretnie chodzi o krzyżownice) są w Polsce regenerowane i dzięki temu odzyskują odpowiednie parametry. Wymiana następuje głównie z powodu pęknięć dyskwalifikujących do regeneracji. Może ci „eksperci” uważają że tylko wymiana zapewnia utrzymanie infrastruktury.
@sapi dzięki za sprostowanie
pomijając niegospodarność w zarządzaniu koleją i różne wały jakie na kolei odchodzą, nie myślicie że kolej to jest tak na prawdę już przeżytek, wszędzie można dojechać drogami, drogi w budowie i eksploatacji są podejrzewam tańsze
Ja bym wolał saniami ciągniętymi przez konie.