Liczba wyświetleń: 1367
Najnowsze badanie przedstawia wyjątkowe historie dziesięciu dzieci żyjących z ciężką padaczką, którym przepisano terapię opartą na konopiach indyjskich. Imponujące wyniki leczenia wskazują, że nie tylko kannabidiole w zatwierdzonych preparatach, ale także inne związki roślinne prawdopodobnie przyniosą znaczące korzyści terapeutyczne.
W 2018 roku w Stanach Zjednoczonych zatwierdzono pierwszy lek z konopi indyjskich do leczenia ciężkiej padaczki dziecięcej. Tymczasem przeciwdrgawkowe właściwości tej rośliny znane są od ponad wieku, a kannabidiole są dziś uważane za główne związki dające pozytywny efekt. Z drugiej strony nie wszystkim pacjentom udaje się osiągnąć poprawę, dlatego naukowcy nadal badają różnicę między związkami i ich kombinacjami w całych produktach z konopi.
Nowe badanie ujawnia dziesięć wyjątkowych przypadków klinicznych dzieci z ciężką padaczką, które spożywały różne ekstrakty na bazie konopi, takie jak olej.
Każdy produkt zawierał różne stężenia kannabidiolu (CBD) i tetrahydrokannabinolu (THC). Obecnie dostępnych jest niewiele danych na temat chemii tego preparatu (innych niż stężenia CBD i THC), więc nie jest jasne, który związek lub kombinacja może odgrywać kluczową rolę w wyniku.
Naukowcy odkryli, że marihuana zmniejszyła częstotliwość napadów średnio o 86%. Każde dziecko ma inną historię radzenia sobie z chorobą. Na przykład, w przypadku dwóch badanych dzieci bezskutecznie próbowano użyć epidioleksu do kontrolowania choroby.
Wyniki te wskazują na potrzebę dodatkowych badań efektów terapeutycznych mało znanych związków w celu oceny ich korzyści w leczeniu padaczki. Na przykład w badaniach przedklinicznych naukowcy zidentyfikowali już kilka cząsteczek, które mają właściwości przeciwdrgawkowe.
Tymczasem perspektywa stosowania produktów roślinnych nie ogranicza się do epilepsji. „Możliwe, że całe ekstrakty z konopi są skuteczne nie tylko w kontrolowaniu napadów, ale mogą również pomóc w zaburzeniach behawioralnych i poznawczych” – podsumował eksperyment badawczy współautor Jonathan Arnold.
Zespół nie może się teraz doczekać przeprowadzenia badań klinicznych kontrolowanych z placebo, aby pomóc w znalezieniu potrzebnych odpowiedzi.
Autorstwo: tallinn
Źródło: ZmianyNaZiemi.pl
Nie rozumiem po co poprawiać coś co jest skuteczne, po co szukać ” cząsteczek” odpowiedzialnych za to czy tamto, rzecz w tym ,że to nie jest pojedynczy związek , lecz kombinacja wszystkich naraz w stworzonych przez naturę proporcjach. Po co to zmieniać, po co poprawiać coś , co w swojej istocie jest dobre , żeby nie powiedzieć ” idealne”
Myślę, że część naukowców ma takie mniemanie o sobie iż oni są lepsi od natury. Natomiast wyizolowanie związków chemicznych pozwoli na produkcję kilku leków i zarobek na nich. I nie ważne, że syntetyczny i nie działa tak dobrze jak roślina grunt, że można nieźle zarobić.