Kumple wypłacają sobie krocie

Opublikowano: 20.07.2019 | Kategorie: Gospodarka, Publicystyka

Liczba wyświetleń: 614

Niech się pali, niech się wali, niech rosną straty – ale kasa, w dodatku coraz większa, zawsze musi być dla wierchuszki zatrudnionej w spółkach państwowych.

Nie ma to jak mieć posadę w firmie państwowej (czego nie należy mylić z pracą). Choćby plajtowała, tam zawsze wypłacą ile trzeba.

W latach 2011-2016 w najważniejszych spółkach Skarbu Państwa wysokość wynagrodzeń kadry kierowniczej rosła mimo pogarszających się wyników finansowych firm. Są to między innymi PGNiG, KGHM, ORLEN, Energa, Enea, Grupa Azoty, Tauron, a także PKP, LOT, Poczta Polska, PKO Bank Polski, PZU, Polskie Radio i TVP.

Wartość łącznych przychodów tych firm ze sprzedaży obniżyła się z niemal 255,2 mld zł w 2012 r. do niemal 183,5 mld zł w 2016 r., to jest o 28,1 proc. , zaś wynik finansowy netto zmniejszył się – z zysku w kwocie prawie 30,5 mld zł w 2011 r., do straty w wysokości 204,4 mln zł w 2015 r.

Firmie spadało, im rosło

Najwyższa Izba Kontroli sprawdziła wysokość świadczeń wypłacanych kadrze kierowniczej wspomnianych spółek, w tym zwłaszcza członkom zarządów. Ponieważ kontrolowane spółki uznały, że dane dotyczące wynagrodzeń i związanych z nimi odpraw członków kierownictwa stanowią tajemnicę przedsiębiorstw, Izba może podawać zebrane o wynagrodzeniach informacje tylko łącznie.

Okazało się, że brak powiązania między wysokością wynagrodzeń i co za tym idzie odpraw, a wynikami ekonomiczno-finansowymi firm był szczególnie widoczny w tych spółkach, w których pensje członków zarządu były ustalane z wyłączeniem ograniczeń, zawartych w ustawie kominowej obowiązującej do września 2016 roku.

Podstawowym źródłem stwierdzonych przez NIK nieprawidłowości było nagminne wykorzystywanie przez rady nadzorcze możliwości stworzonych przez jeden z artykułów ustawy kominowej. Pozwalał on na zatrudnianie członków zarządu na podstawie kontraktów menedżerskich, które nie ograniczały wysokości wynagrodzeń, w przeciwieństwie do umów o pracę.

Pensje osób, którym taką właśnie umowę zamieniano na kontrakt, zwiększały się nawet ponad czterokrotnie, a co za tym idzie zwiększała się wysokość naliczanych na ich podstawie odpraw i innych świadczeń (jeśli pensja wzrastała o 10 tys. zł, to trzymiesięczna odprawa o 30 tys., a wypłaty z tytułu zakazu konkurencji nawet o 120 tys. zł). Żyć nie umierać!

I zero odpowiedzialności, bo nawet jak się wyleciało za głupotę i niekompetencję, to kasa za niepodejmowanie pracy u konkurencji musiała płynąć. Jakby ktoś chciał u siebie zatrudnić takiego jednego czy drugiego nieudacznika…

Wszystkie te świadczenia były oczywiście formalnie w pełni legalne i wypłacane zgodnie z przyjętymi przez władze spółek zasadami, niemniej jednak, przy ustalaniu ich wysokości w bardzo wielu przypadkach brakowało i merytorycznego, i ekonomicznego uzasadnienia. A zwłaszcza takiego uzasadnienia nie miała znaczna część odpraw i odszkodowań z tytułu zakazu konkurencji.

Sytuacja zaczęła się stopniowo poprawiać po wprowadzeniu ustawy o wynagrodzeniach zarządu, która weszła w życie 9 września 2016. Ustawa ta wprowadziła istotne ograniczenia, zarówno co do możliwości kształtowania wysokości pensji kadry kierowniczej, jak i odpraw czy odszkodowań z tytułu zawieranych umów o zakazie konkurencji.
W ustawie kominowej maksymalna wysokość odpraw dla członków zarządu zatrudnionych na podstawie umowy o pracę, została ograniczona do 3-krotności miesięcznego wynagrodzenia, a w ustawie o wynagrodzeniach zarządu, do 3-krotności jego stałej części.

W 2017 r. wartość przychodów wspomnianych spółek wzrosła do 209,9 mld zł, czyli o 14,4 proc. w porównaniu z 2016 r., zaś łączny wynik finansowy netto w latach 2016 i 2017 był dodatni i wyniósł kolejno 13,5 mld zł i 27,7 mld zł.

Czas rzezi kadrowej

Warto zwrócić uwagę, że w 2017 r. w porównaniu z 2015 r. wynagrodzenia członków zarządu zatrudnionych na kontraktach menedżerskich zmniejszyły się w granicach od 6,2 proc. do nawet 58,9 proc. (odpowiednio: z 60,1 tys. zł do 56,4 tys. zł oraz z 75 tys. zł do 30 tys. zł). Natomiast w spółkach, w których członkowie zarządu byli zatrudniani na podstawie umowy o pracę odnotowano wzrost wynagrodzeń wynoszący do 74 proc. (z 20,7 tys. zł do 36 tys. zł).

Czyli, sytuacja zaczęła się zmieniać – i bardziej opłacalna stała się umowa o pracę, niż kontrakt menadżerski.

W firmach tych rotacja szefostwa była bardzo duża, co można zrozumieć, bo wielu chciało poudawać pracę, szybko wylecieć i dostawać gigantyczną kasę z tytułu zakazu pracy u konkurencji. W badanym przez NIK okresie (2011 – 2017) zajmowane stanowiska kierownicze opuściło w sumie 1295 osób, przy czym aż 568 w dwóch ostatnich latach z siedmiu kontrolowanych – w 2016 i 2017 r.

Szczególnie dużą wymianę kadr stwierdzono w jednej ze spółek, w której spośród 88 dyrektorów, zwolniono 72. Wypisz wymaluj pasowałoby to do rzezi, jaką działacze PiS urządzili w przejętej telewizji publicznej. Wśród nich 41 osób zajmowało swoje stanowiska krócej niż dwa lata, a 12 osób mniej niż rok. NIK uznała taką politykę kadrową za niewłaściwą, „ponieważ zbyt częste zmiany na stanowiskach kierowniczych nie mogą pozytywnie wpływać na jakość zarządzania”.

Izba ustaliła, że spośród odchodzących z badanych spółek członków kadry kierowniczej odprawy dostało 467 osób, odszkodowania z tytułu zakazu konkurencji przyznano zaś 547. W tej grupie, 107 osób wraz z odejściem z pracy odebrało szczególnie wysokie świadczenia, przekraczające w sumie po 500 tys. zł. Dziesięciu osobom wypłacono powyżej 2 mln zł, dwie osoby dostały ponad 3 mln, jedna zaś ponad 4 mln zł.

W tym ostatnim przypadku, w 2010 r. zmieniono tam umowę o pracę prezesowi zarządu w punkcie dotyczącym czasu pełnienia przez niego funkcji – z określonego na nieokreślony. W efekcie nie można było wypowiedzieć umowy, bowiem po odwołaniu z funkcji prezes zostałby objęty okresem ochrony przedemerytalnej. Do rozwiązania umowy jednak doszło – w czerwcu 2013 r. na podstawie porozumienia stron, a spółka wypłaciła byłemu prezesowi: 1. odszkodowanie z tytułu rozwiązania umowy w okresie ochrony przedemerytalnej w kwocie 2 mln 960 tys. zł, 2. 960 tys. zł odszkodowania z tytułu zakazu konkurencji, 3. trzymiesięczną odprawę przewidzianą w umowie o pracę wynoszącą 240 tys. zł, 4. Około 180 tys. zł jako ekwiwalent za niewykorzystany urlop (47 dni).

Z tych czterech źródeł były prezes otrzymał więc wraz z odejściem prawie 4 mln 340 tys. zł. Zarząd spółki wyjaśnił, że po zakończeniu wykonywania przez tę osobę powierzonych zadań, jej dalsze zatrudnienie nie było konieczne. Były prezes powinien być niezwykle wdzięczny kolegom z zarządu.

W sumie, tylko tym 107 członkom kadry kierowniczej badanych spółek, którzy otrzymali najwyższe świadczenia, wypłacono ponad 155 mln zł. To wszystko trochę wyjaśnia, dlaczego polskie firmy mają kłopoty z płynnością finansową.

NIK, co zrozumiałe, uznała za niegospodarną praktykę polegającą na zawieraniu porozumień z członkami kadry kierowniczej, w ramach których, w zamian za zgodę na natychmiastowe odejście z pracy wypłacano im wyższe odprawy i odszkodowania, a także ekwiwalenty z tytułu niewykorzystanych urlopów – przy równoczesnym zwolnieniu z obowiązku świadczenia pracy w okresie wypowiedzenia. Oczywiście każdy marzy, by zawarto z nim takie właśnie porozumienie.

Największe wypłaty związane z tą praktyką miały miejsce w latach 2015-2017, gdy Prawo i Sprawiedliwość w ramach nomenklatury partyjnej wymieniało kadrę kierowniczą, zastępując jej członków swymi działaczami i zwolennikami. Wydano wtedy w sumie ponad 50,7 mln zł, co stanowi 69,5 proc. wszystkich odpraw przyznanych w okresie 2011 – 2017.
Odszkodowania z tytułu zakazu konkurencji, wypłacone w tym samym okresie wyniosły łącznie niemal 93 mln zł, a to jest 63% sumy wszystkich odszkodowań przyznanych od 2011 do 2017 roku.

Do tego dochodziły oczywiście odprawy. W latach 2011-2017 wspomniane spółki z tytułu samych tylko odpraw wypłaciły odwołanym członkom kadry kierowniczej niemal 73 mln zł. Najwięcej oczywiście w 2016 roku, gdy fala zwolnień była największa – ponad 25 mln zł.

Najwyższa Izba Kontroli negatywnie oceniła wszystkie przypadki, w których zwalnianym wypłacano odprawy wyższe niż 3-krotność miesięcznego wynagrodzenia podstawowego. W badanym okresie łączna suma takich świadczeń wyniosła ponad 27,5 mln zł – to 37,9 proc. ogólnej kwoty wypłaconych odpraw.

Szanujemy naszych kolegów

Typowym przykładem może być jedna ze spółek, która mimo słabej kondycji finansowej, pięciu odwołanym w latach 2011-2017 członkom zarządu wypłaciła odprawy w wysokości 7-krotności ostatniego wynagrodzenia. Wypłaty powyżej 3-krotnej pensji wyniosły w sumie 1 mln 432 tys. zł, a każda z tych osób dostała od 276 tys. zł do 316 tys. zł. Działaniem skrajnie niegospodarnym było również przyznawanie odpraw dyrektorom nawet do wysokości 12-krotności ostatniego wynagrodzenia. 34 osoby dostały takie świadczenie, na co firma wydała łącznie ponad 1 mln 846 tys. zł.

Niegospodarny był także zapis w umowie o pracę, zawartej w styczniu 2011 r. w innej spółce. Wynikało z niej, że jeśli pracownik do 30 czerwca tego samego roku sam złoży wypowiedzenie, dostanie odprawę w wysokości 6-miesięcznego wynagrodzenia zasadniczego oraz 3-miesięcznego okresu wypowiedzenia w sytuacji wypowiedzenia umowy przez każdą ze stron. Gość umiał liczyć. Złożył wypowiedzenie w maju, umowa została rozwiązana z końcem sierpnia. W konsekwencji, po niepełnych 4 miesiącach wykonywania pracy, otrzymał 3-miesięczne wynagrodzenie, czyli kwotę 195 tys. zł za okres wypowiedzenia (w czasie którego naturalnie został zwolniony z obowiązku świadczenia pracy) oraz 6-miesięczne wynagrodzenie, czyli 390 tys. zł, jako odprawę z zawartej umowy o pracę.

Jego kumple z kierownictwa spółki tłumaczyli, że jedną z głównych zasad postępowania zarządu w sprawie rozwiązywania stosunków pracy jest: „szacunek dla pracownika i dążenie do ugodowego załatwienia sprawy”. Ciekawe, czy każdy zatrudniony może tam liczyć na taki szacunek?

Zgodnie z Kodeksem Pracy, okres wypowiedzenia umowy o pracę zawartej na czas nieokreślony jest uzależniony od okresu zatrudnienia i w tym przypadku mógł wynieść dwa tygodnie, jeżeli pracownik miał być zatrudniony na czas krótszy niż sześć miesięcy. W omawianej umowie ustalono tymczasem 3-miesięczny okres wypowiedzenia.

Z kolei w innej firmie, zawarto porozumienie z prokurentem w sprawie rozwiązania z nim umowy menedżerskiej. Na tej podstawie przyznano mu świadczenie w wysokości 7-miesięcznego wynagrodzenia, a w uzasadnieniu podano ‘’staranny i dokonany w terminie’’ zwrot spółce dokumentów oraz powierzonych rzeczy, takich jak: identyfikator, komputer oraz karty kredytowe. W tym przypadku firma poniosła koszty w wysokości 294 tys. zł. Tu już sprawa była szyta tak grubymi nićmi, że złożono zawiadomienie do prokuratury o podejrzeniu popełnienia przestępstwa.

Wszystkie te przekręty płacowe bynajmniej nie interesowały ministrów nadzorujących wspomniane spółki. Trzeba ich zrozumieć. Oni wiedzą przecież, że mogą przestać być ministrami. Chcieliby wtedy trafić do firm państwowych, w których kasa będzie płynąć szerokim strumieniem.

Autorstwo: Andrzej Leszyk
Źródło: Trybuna.info


TAGI: ,

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

9 komentarzy

  1. emigrant001 20.07.2019 19:46

    Kraj rośnie w siłę a zarządcom żyje się dostatnio. Tak wygląda polski sukces gospodarczy.

  2. janpol 21.07.2019 01:05

    Tu to akurat tytuł jest bardzo adekwatny. W prl – bis, kraju mafijno – ubeckim i kolesiowskim systemem partyjnym, kolejnym członkom “ekypy wadzuni” i ich pomagierom należą się tzw. “frukta” i ktoś musi je im wypłacać a że Polska to bogaty kraj to jakoś toto udźwignie. A my im na to pozwalamy, więc o co pretensje?

  3. emigrant001 21.07.2019 03:25

    Można przy takiej okazji upuścić kilka banałów, że naród ma rząd ( w polskim przypadku zarząd) na jaki zasługuje i że kapitał nie ma narodowości i tak można pi€rdilić do nocy. Ale skoro Polacy nie widzą w tym hamulca własnego dostatku to chyba nie warto im uświadamiać czym jest dobrobyt. Jeśli lubią to niech oddają połowę wypłaty na państwo, które o nich zadba, skoro sami takiego pomysłu nie mają.

  4. robi1906 21.07.2019 10:43

    szanowny kolego janpol,
    co do lichwy i wykupu ziem szlachty czy rycerstwa, co cię tak szczerze ubawiło
    “księga Henrykowska”:
    rycerz Ścibor z Czesławic zadłużył się u Żyda Merkelina na sumę 66 grzywien. Nie będąc w stanie spłacić długu musiał oddać Merkelinowi swój majątek – Czesławice.

    “Polska piastowska” Grodecki.
    “Na dokumencie Henryka Brodatego z 28 czerwca 1203 roku, jako właściciel Sokolniki występuje Żyd Józef”
    “Piotr Włostowic w połowie XII wieku uposażył klasztor kanoników regularnych na Piasku we Wrocławiu wsią Tyniec Mały, która została wcześniej pozyskana od Żyda”

    Udajesz że nie było pytań o chazarów, to zadam ci dwa pytanie o Polskę, skoroś taki inteligentny a ja taki głupi, wytłumacz mi to:

    1. Dlaczego pomija się pana Dmowskiego w odrodzeniu państwa polskiego i decyzji z Czerwca 1919 w Traktacie Wersalskim, tylko ordynarnie wciska się Piłsudskiego i Listopad czyli pół roku po utworzeniu Polski.

    2.Dlaczego Jaruzelski ma takie zdanie o “demokratycznej opozycji” w 1985 roku
    zacytuję
    “Nie ma na zachodzie takiej opozycji, która dąży do zdobycia władzy, rujnując gospodarkę, niszcząc podstawy bytu ekonomicznego narodu. Tak było u nas w latach 1980-1981. Przecież ci ludzie nie potrafili wymyśleć nawet jednej godnej zastanowienia konstruktywnej koncepcji. Chcieli mieć tu Liban, ale poziom życia jak w Szwajcarii (dopisek mój, Szwajcarię to sobie stworzyli, a Polakom zrobili Liban).
    No to jak to jest możliwe że mając takie zdanie o tych chazarach, tę władzę 4 lata pózniej oficjalnie im przekazał

  5. janpol 22.07.2019 01:03

    “Szanowny kolego” po raz kolejny powtarzam, że nie będę dyskutował ani prostował bredni ale dodam może takie ciekawostki:
    – jakie 30- parę lat temu na Dolnym Śląsku znaleziono skarb należący niewątpliwie do koronowanej głowy (uważa się, że był to może nawet Karol Luksemburski (ten od mostu Karola w Pradze i cesarz, władca Świętego Cesarstwa Rzymskiego) i zastawiony na 99% u żydowskiego bankiera ale tenże bankier nie stał się przez to królem, ba choćby księciem (jest nawet teoria, że zginął w czasie jakichś “antysemickich hec” i dlatego nikt z niego nie skorzystał aż do naszych czasów);
    – R. Dmowski i jego “ideowi kumple”, po wyborze na pierwszego prezydenta G. Narutowicza (o zgrozo wybranego głosami socjalistów, chłopów i mniejszości narodowych w tym Żydów) rozpętali taki “hejt”, że jakiś “narodowy psychol” uznał za swoją powinność go zastrzelić a szkoda bo to był bardzo wykształcony, mądry i ustosunkowany (w tym międzynarodowo) człowiek i kto wie jakby wyglądała IIRP pod jego rządami;
    – “legioniści” z Piłsudskim na czele, po zamachu majowym, odsunęli od władzy nie tylko R. Dmowskiego ale też takich bohaterów i architektów niepodległości Polski jak I.J. Paderewski, T. Rozwadowski, W. Witos i wielu innych, skazując ich na zapomnienie i pomniejszając ich zasługi (a ja wielokrotnie o tym pisałem nie zapominając zasług R.Dmowskiego również);
    – Jaruzelski i Kiszczak nikomu nie przekazali władzy (nawet zarozumiały Wałęsa się o tym poniewczasie zorientował ale było za późno a teraz robi dobrą minę do złej gry), tylko zamaskowali swoją władzę, przez “selektywnie” wybranych swoich dawnych TW, dając im “ochłapy z pańskiego stołu” i robili wszystko aby, nawet zmuszeni przez NATO i UE do jakichś ustępstw np. na rzecz demokratyzacji, z tej władzy do dziś oddać jak najmniej (a my im na to pozwalamy ale ja już o tym wielokrotnie pisałem i będę nadal pisał, może to coś da, bo jak mówił już w starożytności Owidiusz (nieco młodszy od Cycerona): “kropla drąży skałę nie siłą, lecz często padając”).

  6. robi1906 22.07.2019 16:21

    janpolu, starasz się nie zauważać różnicy w promowaniu Piłsudskiego tak jak i Wałęsy, nie ma problemu,
    jesteś dalej rozbawiony lichwiarskim światem w której nikomu nieznany żytek ma koronę królów czeskich w przeciętnej chałupie w Środzie śląskiej, możesz z tego dalej rechotać.

    Tylko dlaczego nie rechoczesz z “demokracji” współczesnej?.

    Dług Polski w 1984 roku wynosił całkowity 4-letni eksport, teraz kiedy długu mamy 30-razy więcej, to prosta arytmetyka dała by nam 120 lat eksportowania by tylko spłacić dług.
    120 lat!! eksportu.
    Ale w 1984 roku eksport był Polski, należał do polskich fabryk a obecnie kiedy Polska jako Polska, fabryk już prawie w ogóle nie ma to jak spłacić taki dług????, bo z 120 lat musimy pomnożyć przez zlikwidowane firmy, wtedy to się robi kosmos,
    dług staje się niespłacalny przez nigdy.

    I teraz janpolu mój “szanowny kolego”, jaka partia mówi na ten temat,
    rydzykowe pisdzielce od prezesa, sprzedajni chłopi z PSL, po-volksdojcze z rejchu, lizacze jaj od “wiosny”?,

    no powiedz mi na kogo głosować?, lub co bardzo lubisz powtarzać “wymagajmy od naszych przedstawicieli by nas słuchali”.

    “Prostowanie bredni i przekłamań”, aleś mnie ubawił.

  7. janpol 22.07.2019 22:21

    Ciekawe czy homo servus zrozumie takie NIEPODWAŻALNE fakty, które świadczą o tym, że TYLKO władza polityczna się tak naprawdę liczy a powinna ona należeć do nas na zasadzie demokratycznych rządów prawa. Trzeba to tylko zrozumieć i wykonać, np tak: https://wolnemedia.net/wybory-wybieramy-my-czy-oni/

    A fakty historyczne są takie:
    – Rimsin I (władał Larsą i Ur ok. 3800 lat temu) wydał edykt o darowaniu wszystkich należności co “puściło z torbami” wielu “bankierów” a ślad po tym zachował się do dziś, jako dowód m.in. że prawdziwą władzę dają nie pieniądze (majątek) tylko władza polityczna;

    – Podobnie uczynił jeden z moich ulubionych “mędrców starożytności” Solon (którego uważam za pierwszego znanego i realnie władającego liberała) władca Aten (tak dla informacji jeden z jego tytułów to tyran z wyboru) ok. 2611 lat temu zniósł prawo Drakona (dziś znane jako “drakońskie prawo” umożliwiające np. sprzedać wierzycielowi wolnego obywatela – dłużnika w niewolę) i zniósł długi innym obywatelom np. drobnym rolnikom. Co jest kolejnym dowodem na to, że władza polityczna jest ważniejsza niż “wadza lichwiarzy” o czym ciągle zapominamy ale będę o tym przypominał do znudzenia, może w końcu trafi…;

    – “Niepłacenie długów i bankructwo raz na 100 lat dobrze robią gospodarce państwa” (francuski minister finansów Abbe Terray, pełniący urząd w latach 1768 – 1774);

    – Widzę, że niektórzy zapomnieli “całkiem świeżą” sprawę, jak Islandczycy zdecydowali, że “międzynarodowe banksterstwo” prędzej własne ucho zobaczy niż jakieś wydumane “wirtualne długi” Islandii i jakoś nic się nie stało.

    – Wszystkie kraje i to wielokrotnie ogłaszały bankructwo (Polska np. 3 razy) i również jakoś nic się nie stało!!!

  8. robi1906 23.07.2019 15:32

    homo servus dużo rozumie, rozumie także to założenie hipotetyczne.
    Polska ogłasza bankructwo (za zgodą kierownictwa sekty), lub nawet załóżmy, że wszystkie długi Polski spłacił jakiś kosmita.
    Pytanie, co się zmieni?. odpowiadam
    Nic się nie zmieni, dług będzie rósł od nowa, bowiem jeśli nie zmienimy rzeczywistości, ciągle, i ciągle, i ciągle będą takie same warunki w których to musimy się zadłużać.
    Lichwa może nam anulować długi co 10 lat przez wieczność, to i tak to niczego nie zmieni.

    a na koniec bo nie będę tego tematu ciągnął jak Wacek z realistą (bo kto miał zrozumieć to zrozumiał). na koniec do zastanowienia los zakonu Templariuszy. Wiele opinii jest takich że pod pozorem kacerstwa zlikwidowano ten zakon, bo Filip Piękny chciał położyć łapę na ich skarbach.
    ja nie słyszałem takiego pytania, ale warto je zadać skoro dla zdobycia skarbów wszczęto wojnę z potężnym zakonem, który miał i zamki i spore siły zbrojne to dlaczego nie rozbito gangu lichwiarzy którzy nie mieli ni zamków ni armii?/??????.
    była tylko jakaś chałupa w Srodzie Śląskiej, była jakaś chałupa we Frankfurcie , co hamowało królewskich chciwych łajdaków przed zagarnięciem skarbów “sekty lichwiarzy”?.

    bo dla mnie homo-serwusa, odpowiedz jest prosta jak drut.

  9. janpol 24.07.2019 02:10

    O masz! Co prawda pisałem, że szkoda mi czasu na prostowanie bredni ale tu może pokażę na przykładzie jak one powstają i jak do nich się odnosić.

    Ktoś pisze coś takiego, przekonany o swojej racji: “…skoro dla zdobycia skarbów wszczęto wojnę z potężnym zakonem, który miał i zamki i spore siły zbrojne to dlaczego nie rozbito gangu lichwiarzy którzy nie mieli ni zamków ni armii?…”

    Fakty:
    – Templariusze w porównaniu do Filipa IV Pięknego to nie “potęga” (mieli w najlepszym okresie ok 10 tyś. członków a w opisywanym okresie ok. 2000 we Francji, Filip na “pstrykniecie palców” miał 20 – 30 tyś. wojska);
    – Filip g… by zrobił Templariuszom gdyby nie fakt, że w tym czasie papieże nie schronili się w Awinionie (bo w Rzymie było dla nich zbyt niebezpiecznie) a na odczytanie przez papieża Klemensa V dokumentu o kasacie zakonu przybył ze świtą swoich rycerzy aby papieżowi coś się przypadkiem nie pomyliło przy czytaniu;
    – Templariusze nie zniknęli (może tylko tych ok. 54, którzy mieli pecha dostać się w łapy Filipa i jego siepaczy z wielkim mistrzem na czele) tylko zostali wchłonięci przez Joannitów (Kawalerów Maltańskich a ten zakon istnieje do dziś) lub na ich bazie powstały inne zakony (np. w Portugalii czy Aragonii);
    – Filip w tym czasie prowadził liczne wojny i kasy z kilku “skarbczyków” zagarniętych Templariuszom by mu nie wystarczyło, więc łupił też swój lud a w tym i bankierów, żydowskich nie wyłączając.

    To jest prawda historyczna a nie różne “durnowate legendy” tworzone przez “łowców sensacji” dla swoich celów.

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.