Liczba wyświetleń: 1290
Gazety donoszą, że polski rząd planuje budowę elektrowni atomowej, mającej zapewnić niezależność energetyczną naszego kraju (Na czym ma polegać ta niezależność energetyczna, skoro Polska nie produkuje paliwa jądrowego i będzie zależna od dostaw z zagranicy? – przypis WM). Obecnie rozważany ma być pomysł realizacji tej inwestycji przez Chińczyków, którzy w ramach offsetu mieliby z kolei zainwestować w Polsce 250 miliardów złotych, ale sprawą zainteresowane mają być również Stany Zjednoczone.
Poniedziałkowe wydanie „Dziennika Gazety Prawnej” donosi, że co prawda rząd Beaty Szydło nie podjął jeszcze ostatecznej decyzji o budowie elektrowni atomowej, ale Ministerstwo Energii miało stworzyć już nową koncepcję realizacji tej inwestycji. W jej ramach w Polsce miałyby powstać reaktory o mocy nawet 10 gigawatów, a ich wykonawcą mieliby zostać Chińczycy. Koszt całej operacji wyniósłby aż 250 miliardów złotych, natomiast obiekt miałby być zlokalizowany w Lubiatowie-Kopalinie lub Żarnowcu.
W ramach offsetu Chińczycy mieliby zainwestować taką samą kwotę w inwestycje w naszym kraju, zaś w tym przypadku brana jest pod uwagę przede wszystkim fabryka, w której w ciągu kolejnych kilku lat miałoby powstawać milion samochodów elektrycznych. Minister energii Krzysztof Tchórzewski powiedział wspomnianej gazecie, iż rząd nie rezygnuje z planów budowy elektrowni atomowej, lecz nie chciał rozmawiać na temat konkretnych aspektów realizacji takiego projektu.
„Rzeczpospolita” twierdzi natomiast, że o kwestii budowy elektrowni atomowej rozmawiano także z amerykańskim prezydentem Donaldem Trumpem, który w lipcu przebywał w Warszawie. W trakcie spotkania z kierownictwem Prawa i Sprawiedliwości miał on zaoferować budowę dużej siłowni, a także dwie instalacje o mocy 750 megawatów. Cała inwestycja miałaby zostać zakończona w 2035 roku, natomiast pięć lat później uruchomiono by reaktory o mocy 3 tysięcy megawatów.
Według medialnych doniesień najbardziej korzystne warunki w tej kwestii oferują właśnie Chińczycy, ale zdaniem „ekspertów” powody „polityczne i strategiczne” powodują, iż najbliżsi zleceniu na budowę są Amerykanie.
Na podstawie: Money.pl, PolskieRadio.pl
Źródło: Autonom.pl
Wszyscy (?) wiedzą, że klasyczna technologia „atomowa” polegająca na rozszczepieniu atomu (!) by… podgrzać tą energią duży czajnik, z którego para obraca turbiną, by wytworzyć prąd… to już dawno przestarzała technologia. Ale nie chce mi się pisać wywodów, wystarczy parę prostych faktów:
1) do zasilenia CAŁEJ EUROPY ze Słońca wstarczy ~powierzchnia dachów w Polsce,
2) dziś, w roku 2017 (nie w 2035 !!!) za moc baterii słonecznej płacimy na normalnym rynku już coś pomiędzy 1,5-2 zł za 1 Watt mocy.
Proste teoretyczne przeliczenie:
250 000 000 000 zł (cena atomówki) / 2 zł (cena za 1 W mocy z baterii słon.) =
= 125 000 000 000 Watt = 125 GW (Giga Watt’ów) – tyle mocy można teoretycznie kupić DZISIAJ w bateriach słonecznych za kasę przeznaczoną na tą „chińską” atomówkę.
Ile miałaby mieć ta „polska” atomówka w roku 2035 (optymistyczny termin!!!) ? = 3 GW ? może nawet 6 GW, jeśliby się bardzo postarali (nie wierzę).
Widzicie teraz te wręcz kolące w oczy różnice !?!?
Na koniec jeszcze parę krótkich myśli:
1) właśnie kilka tyg. temu pan „Tesla” (Elon Musk) wypuścił pierwszą serię zapowiadanych dachówek „słonecznych”, które wyglądem nie różnią się od klasycznych ceramicznych, a ceną mają konkurować z dachówkami ceramicznymi właśnie.
2) „za rogiem” czekają już polskie (!) perwoskity pani Olgi Malinkiewicz i Sauletech (dla niewtajemniczonych – to „baterie słoneczne” – elastyczne, przezroczyste i tańsze w produkcji w stosuku do „klasycznych” baterii krzemowych) – wówczas każdy będzie mógł używać takich „baterii” gdziekolwiek – od folii na smartfona, garderobę, po fotowoltaiczną farbę, którą będzie mozna spryskać np. fasady budynków, karoserie samochodu (elektrycznego oczywiście :)… a nawet nałożyć/nakleić warstwę perowskitów na „klasyczne” baterie słoneczne, zwiększając konkretnie ich wydajność (!)… prototypy już działają na pokazówkach.
3) to są tylko wybrane „gadżety” technologiczne i jest ich naprawdę więcej. W kilka lat na rynek wejdzie tyle technologii, że… – jak widać powyżej, już dziś budowanie elektrowni jądrowej jest nieopłacalne, a co dopiero z technologią, która zagości w domach powiedzmy za 2-3 lata ?!?
Poza tym – ileż to energii możnaby wyprodukować od dziś z baterii słon./wiatru/fla/alg/etc… (baterie to tylko konkretny przykład, najprostszy w instalacji) do roku 2035 ??? (do tego roku produkcja z elektrowni jądrowej wynosić będzie dokładnie ZERO, a groźby blackoutu wiszą nad nami dzisiaj, nie za 20 lat)
PS. elektrownia jądrowa nie sprawi, że Polska stanie się energetycznie niezależna (a Uran to skąd? z Pcimia Dolnego? -to długa historia tego brudnego interesu), jak i będzie jeszcze bardziej narażona na wszelkie niebezpieczeństwa – atak terrorystyczny, potencjalny strategiczny cel każdej serii rakiet wycelowanych w Polskę, w razie awarii/ataku/awaryjnego wyłączenia potężny efekt domina wyłączy znacznie szybciej polską energetykę, niż nagłe wyłączenie jakiejkolwiek największej w PL elektrowni węglowej.
KONKLUZJA:
czarno na białym widać, że tzw. „rząd” (KAŻDY, żeby nie było) potrzebuje budować swoje „Miś-ie”, dokładnie jak w kultowym „Misiu”. Tylko tyle, i jak bezmyślnie, kładąc na szalę zadłużenie przyszłych pokoleń, jak i stwarzanie im niebezpieczeństwa na wieki (!), a ile ta elektrownia podziała – 50 lat?
W chwili wielkiego otwarcia w roku powiedzmy 2037 (optymistycznie) ta elektrownia będzie nadawała się do muzeum techniki, a my będziemy korzystać już dawno z zupełnie innych i znacznie bardziej zaawansowanych źródeł energii.
PSS. Dyskusji o kombinowaniu „materiałów rozszczepialnych”, ryzyku, odpadach, składowaniu, kredytach spłacanych jeszcze przez nasze wnuki i pewnie prawnuki… nawet tego nie rozpoczynam, bo już nie ma sensu.
„Nie mam więcej pytań”
@pablitto brawo, to prawda.