Korczak i moje typy

Opublikowano: 17.07.2012 | Kategorie: Publicystyka, Społeczeństwo

Liczba wyświetleń: 946

Gdy wgłębić się w życie Janusza Korczaka, a także wielu postaci Polski międzywojennej, uderza obraz mało dziś znany: postępowej, zaangażowanej inteligencji, tworzącej wówczas faktyczne zręby tego, co obecnie nazywamy społeczeństwem obywatelskim. I przy całej niedoskonałości tamtego, bezpowrotnie utraconego świata, daje do myślenia rozziew między dawną a dzisiejszą epoką.

Myślę, że każdy, kto zetknął się z biografiami bardzo różnych postaci życia publicznego początków XX wieku i międzywojennej Polski, wie, w czym rzecz. Będziemy tu mieli ludzi lewicy i katolików, pisarzy, publicystów, działaczy społecznych, spółdzielców, lekarzy, wydawców, prawników – trudno czasem rozdzielić te role i tożsamości, przyglądając się choćby życiu Janusza Korczaka, Stefana Żeromskiego, Romualda Mielczarskiego, Kazimierza Pużaka, Gustawa Daniłowskiego, Jakuba Mortkowicza, księdza Wacława Blizińskiego, Marii Dąbrowskiej. A te nazwiska można mnożyć.

Z reguły – co także znamienne – nie był to banalny podział na „ludzi pióra” i „ludzi czynu”, w życiu dawała o sobie znać koherencja, zdolność do współpracy, współodpowiedzialności, troski społecznej. Nie obywało się bez gniewu, klęsk, rozczarowań, kłótni, niesnasek, łajdactw i niepowodzeń – strasznie czasem bolała Polska, im piękniejsza jawiła się we snach. Ale nie było też tak, że ta Polska stanowiła coś zbędnego, niechcianego, przypadkowego. Polska i polskość były treścią, sensem i zadaniem. I sprawy, które jej dotyczyły, nie były fanaberią elity zamkniętej w kryształowej wieży, ludzi, którzy muszą ciężko wzdychać, że pechowo urodzili się pod taką a nie inną szerokością geograficzną, w otoczeniu takiej a nie innej, ciemnej mierzwy i tłuszczy, z którą same problemy i niewiele pożytku, którzy chcą się stąd wyrwać, odseparować, wyjść na swoje, machnąć ręką, splunąć.

Co się stało po drodze, od początku wieku XX do roku 2012 – dobrze wiemy. Nie mamy Żeromskiego, który zarówno troskał się o losy dzieci polskiej biedoty, jak i o losy Żydów w służbie polskiego wojska, internowanych po Bitwie Warszawskiej. Mamy parunastu luminarzy, co to zawsze podpiszą list otwarty, którego podstawowa, choć nie wyartykułowana wprost treść brzmi: „Chwała nam i naszym kolegom. Ch… precz”. Mamy parunastu luminarzy obnoszących się z wrażliwością społeczną, bo byli na „Ty” z Jackiem Kuroniem – człowiekiem, który na początku III RP dość pechowo przyjął na siebie zadania, które go przerosły i dał symboliczne i praktyczne przyzwolenie na „terapię szokową” Balcerowicza. Mamy parunastu luminarzy, dla których kwestia praw obywatelskich sprowadza się do paradowania na Manifach, ale byli i są ślepi i głusi na prawa pracownicze, na godność ludzi spychanych na margines coraz bardziej byle jakiej socjalnie Polski. Mamy paręnaście zaciętych feministek, które chętnie wyszydzą katolickich konliberałów, troszczących się jedynie o brzuchy kobiet, ale nie przypominam sobie, żeby te miłe panie wiele zdziałały w sprawie warunków w polskich domach dziecka, zmian w prawie i finansowaniu rodzin zastępczych czy rodzinnych domów dziecka albo w kwestii dostępu „zwykłych kobiet” do dobrej służby zdrowia na prowincji.

Niemal cała dzisiejsza postępowa inteligencja to jakaś parodia, kpina z chlubnych tradycji przeszłości, osobniki lokajskie, żyjące w stanie mentalnego skolonizowania, syte splendorem, jaki im ofiarowano za to, że grzecznie przyjmują istniejący stan rzeczy. Mamy parunastu dżentelmenów, którzy chętnie będą walczyć z krzyżem, ale niespecjalnie wiem, co właściwie mają do zaoferowania w zamian. Etykę indywidualistów i/albo „dorobkiewiczów idei”? Lojalność kół wzajemnej adoracji? Przesyłkę z Holandii dla psa? Wywiad z Dodą? Cynizm, którego nauczyli się od postkomunistów i obrosłych tłuszczem „postsolidaruchów”? Zachwyty nad osobnikami pokroju Palikota i Urbana? Pikietę w obronie Jaruzelskiego na ulicy Ikara? Zwymiotowałby się Krzywicki, Żeromski, Korczak et consortes, gdyby musieli to towarzystwo uznać za swoich dziedziców.

Piszę te słowa, bo jest rok korczakowski, a nie chciałbym, żeby przeszedł on bez jakichkolwiek refleksji innych niż laurkowo-cukierkowe. Bez doświadczenia i poświadczenia bolesnej pustki po ludziach umarłych, wymordowanych albo – co gorsza – wykolejonych dwoma totalitaryzmami, którym w PRL przyszło się na ogół pogodzić z duszną atmosferą okołosowieckiego reżimu, zabijającego w Polakach instynkt społecznikowski, etos zaangażowanej inteligencji, odpowiedzialności społecznej. Piszę te słowa, choć sam nie jestem społecznikiem i mam tego dojmującą świadomość, graniczącą z wyrzutem sumienia. Ale w wieku trzydziestu pięciu lat można jeszcze patrzeć w przyszłość z nadzieją.

Oczywiście, nie jest tak, że mamy dziś w Polsce tylko postępowych inteligentów, którzy nadają się jedynie na to, by zapisać ich na liście „moje typy”. Że poza oczyma mediów, poza dusznym (pół)światkiem dzisiejszej „postępowej kołtunerii”, z zadowoleniem mlaskającej nad samą sobą, jest mnóstwo ludzi wykazujących faktyczną troskę o dobro społeczne, rozumiejących polskość i postępowość jako zbieżne ze sobą, nieantagonistyczne wartości, służące dobru społecznemu, nie beneficjentom przemian. Wiem, że są ludzie, którzy swoje poglądy, nastawienie etyczne, postawy życiowe łączą z troską o rzeczy banalne, „prowincjonalne”, o najlepsze idee socjaldemokracji, pracy i sprawiedliwości społecznej, o polską kulturę i tożsamość. Wiem, że są tacy ludzie także pośród środowisk lewicy, które są antagonistyczne wobec „Nowego Obywatela”. Cześć im, wdzięczność i szacunek za ich często anonimowe, mało nagłośniane prace i myśli. Ale dla tych, co są ich zaprzeczeniem – tylko obrzydzenie i drwina z ich cwaniactwa i samozadowolenia, z ich popularności i lokajstwa, zgięta w łokciu ręka dla ich nic nie kosztującej „walki z ciemnogrodem”, bo często do tego ogranicza się ich wybrakowany humanizm.

Zaimponowali mi ostatnio poznańscy naukowcy i artyści, którzy w proteście przeciwko budowie osiedla kontenerów socjalnych napisali w liście do prezydenta stolicy Wielkopolski, Ryszarda Grobelnego: „Nie chcemy i nie możemy się biernie przyglądać sytuacji, w której Poznań buduje getto biedy, do którego zsyłani mają być najsłabsi mieszkańcy miasta. Bowiem w tym kontekście funkcjonowanie miejskich instytucji kultury, teatrów oraz galerii, staje się farsą, legitymizując i – co gorsze – maskując nieludzką politykę mieszkaniową władz miasta. Nasze przyzwolenie na taki sposób traktowania części mieszkańców Poznania doprowadziłoby do sytuacji, w której kultura przestaje być płaszczyzną krytycznych dyskusji oraz sporu o wartości – stając się jedynie rozrywką dla elit”.

Odnalazłem w tym liście całą dumę, troskę i wielkość naszej dawnej inteligencji. Tak, to był dobry list na rok korczakowski. I widzę jak z zaświatów podpisują się pod nim Korczak, Żeromski, ks. Bliziński i wielu, wielu innych. A kogo nie ma pod tym listem, bo akurat podpisał inny, w obronie swoich kolegów, ten, mówiąc językiem Starego Doktora, zapisał się do grona „cwaniaków, błaznów, ohydnych krętaczy, pokojowej psiarni i kreatur najgorszej sorty”. Własnych inwektyw już nie wymyślam, bo upał. Ale milszy mi polski upał od Was, moje typy.

Autor: Krzysztof Wołodźko
Źródło: Nowy Obywatel


TAGI: , , ,

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

6 komentarzy

  1. fls 17.07.2012 12:21

    Imponowali mi moi dziadkowie, pokolenie międzywojenne, jawili mi się jako jednostki wyjątkowe. Z perspektywy czasu, poznanych innych ludzi czy ich biografii okazuje się, że wyjątkowe było całe pokolenie. Dziś brakuje ludzi trzeźwo myślących, potrafiących zdystansować się do rzeczywistości. Większość uczestniczy w idiotycznym wyścigu szczurów, codziennej gonitwie i nic dziwnego, że nie widzi się drugiego człowieka, bo często nie dostrzega się samego siebie. Bardzo trudno stworzyć w Polce społeczeństwo obywatelskie, bo wiąże się to niejako ze swoistą “pracą u podstaw” i to w odniesieniu do ludzi wykształconych. Napawa optymizmem, że moje pokolenie (lata siedemdziesiąte) zaczyna “promować” inne ideały, niż idole z tv.

  2. ARTUR 17.07.2012 12:44

    Inteligent to człowiek dbający o innych i pracujący wg. swojej wiedzy i wykształcenia więcej niż przeciętny człowiek .Inteligencja zobowiązuje .

  3. JamiroQ 17.07.2012 13:06

    Szacun za ten felietonik Panie Krzysztof Wołodźko.
    Trzeba by go rozwinąć i czytać na każdym rogu, a w finale w obu izbach tzw. parlamentu.

  4. drumcio 17.07.2012 15:27

    Jak dobrze przeczytać wartościową publikację w czasach zalewu chłamem, dziekuję!

  5. dobramara 18.07.2012 10:40

    Najgorszym jest to, iż przez długi okres przeróżnych okupacji udało się naszym “przyjaciołom” zabić w Polakach wolę narodu i wolę obywatela. Jeśli każdy obywatel tego kraju (lub jakiegokolwiek innego) wyraził swoją wolę w postaci czynnego i jednomyślnego udziału w “akcji oczyszczjącej”(niekoniecznie w formie przemocy, jest przecież opór bierny, najbardziej niebezpieczny i znienawidzony przez tak zwaną “władzę” – choć ta “władza” to tak naprawdę nasi pracownicy, pracownicy zatrudnieni przez społeczeństwo, którzy jak się okazało dobrowolnie zwolnić się nie dadzą) to w ciągu krótkiego okresu czasu byłoby w stanie zmienić istniejącą rzeczywistość, z którą tak naprawdę z lenistwa bądź strachu się godzimy, na rzeczywistość zgodną z wolą narodu. Najgorsze jest to, że nikomu nie chce się nic zrobić. Wola społeczeństwa została zabita w oczywistym celu.

  6. edek 18.07.2012 23:04

    Inteligencja dzisiejsza została “stworzona” przez tfurcuf współczesnej Polski. Przez ostatnie 23 lata wmawia się Polakom, że mamy w naszym kraju najlepszą z możliwych opcję. I oni w to uwierzyli. Jak zresztą większość społeczeństwa. Bo obecnie grupa określająca się inteligencją nie jest jednoznaczna z podstawowym znaczeniem tego słowa. Szkoły od okresu powojennego dawały wiedzę, nie uczyły samodzielnego myślenia. Tak jest i obecnie. Do tego doszła ideologia neoliberalna z bożkiem egoizmu. I konsumeryzm.
    Dziś odczuwamy tego skutki.

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.