Jak się kończy zabawa z płacą minimalną

Opublikowano: 19.10.2019 | Kategorie: Gospodarka, Publicystyka

Liczba wyświetleń: 985

Zwolnienia z pracy, protesty zarówno pracowników jak i pracodawców, próby omijania przepisów. Takie są skutki eksperymentu południowokoreańskiego prezydenta z drastycznym podniesieniem najniższej płacy.

Na świecie trudno znaleźć lepszy przykład sukcesu gospodarczego niż Korea Południowa. Nieprzerwany od 20 lat wzrost PKB łączy się z niskim zadłużeniem publicznym i utrzymującą się od ponad dekady wysoką nadwyżką na rachunku obrotów bieżących.

Przedwyborcza obietnica

Co więcej, Seul może pochwalić się globalnymi championami w przemyśle motoryzacyjnym czy elektronice użytkowej, a także niezwykle wysokimi wydatkami na badania i rozwój, które znacznie zwiększają szanse długotrwałego utrzymania dobrej koniunktury.

Jednak nawet tak silna i latami dobrze zarządzana gospodarka nie jest odporna na fatalne decyzje polityczne. Jedną z nich była kampanijna obietnica o podniesieniu pensji minimalnej.

Ubiegający się o fotel prezydenta Moon Jae-in szedł po władzę, zapewniając, że najniższe wynagrodzenie wzrośnie o ok. 55 proc w zaledwie trzy lata. Podobne tempo podwyżek obiecują rządzący w Polsce.

Po impeachmencie i skazaniu na wieloletnie więzienie byłej prezydent Korei Park Geun-hye w 2017 r. Moon miał szeroko otwarte drzwi do Błękitnego Domu.

Po 10 000 dla każdego

Lewicowy kandydat popełnił niestety kardynalny błąd i wbrew zdrowemu rozsądkowi, a nawet chłodnej kalkulacji politycznej, obiecał dokonać niemożliwego. Chciał podnieść do 2020 r. godzinowe wynagrodzenie minimalne z 6,47 tys. do 10 tys. wonów, czyli do równowartości niespełna 9 dolarów amerykańskich (poziom znacznie wyższy niż w USA).

Według szacunków obejmujących oczekiwany wzrost płacy w całej gospodarce minimalna wypłata stanowiłaby ok. 70 proc. mediany i 60 proc. średniego wynagrodzenia, czyli najwięcej w OECD.

Na nic się zdały protesty Federacji Mikroprzedsiębiorców, których 92 proc. ankietowanych członków w połowie 2017 r. sprzeciwiało się tak drastycznej podwyżce wynagrodzeń. Głosy rozsądku i opamiętania napływały jednak nie tylko z kraju, ale i z zagranicy.

Krótko po decyzji o podniesieniu najniższego wynagrodzenia o 16 proc. na rok 2018 głos zabrał Międzynarodowy Fundusz Walutowy. W listopadzie 2017 r. szef misji MFW dla Korei Tarhan Feyzioglu mówił, że rząd powinien znacznie zmniejszyć tempo podwyżek, gdyż może to negatywnie wpływać na konkurencyjność kraju oraz zatrudnienie.

W kolejnych miesiącach negatywnie na temat decyzji Moona wypowiadała się także Organizacja Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD), sugerując, że zbyt wysokie minimalne wynagrodzenie może zaszkodzić zatrudnieniu, jeżeli wyższe koszty pracy nie będą związane z poprawą produktywności.

Nawet publiczny think-tank Korean Development Institute przygotował opracowanie dotyczące wpływu wzrostu płacy minimalnej na zatrudnienie (Employment Effect of Minimum Wage Increase), w którym krytycznie odnosił się do szybkiego wzrostu wynagrodzeń. Wskazywał, że utrzymanie tempa wzrostu pensji minimalnej spowoduje utratę 96 tys. miejsc pracy w 2019 r. i 144 tys. w 2020 r.

Zamiast wzrostu – zwolnienia

Na te wszystkie głosy prezydent Moon był głuchy i kontynuował swoją kontrowersyjną politykę gospodarczą stymulującą rozwój m.in. wyższymi płacami. Zderzenie z rzeczywistością przyszło jednak bardzo szybko.

Jeszcze w połowie 2017 r. ogólny poziom zatrudnienia w ujęciu rok do roku rósł w Korei Południowej o 1,5 proc. Po kilku miesiącach tempo wzrostu zatrudnienia obniżyło się do mniej niż 1 proc., a pod koniec 2018 r. wyhamowało do 0,1 proc.

Najbardziej ucierpieli pracownicy, którzy otrzymywali wynagrodzenia minimalne lub bliskie tej wartości (handel, restauracje i hotele). Pomiędzy październikiem 2017 r. a październikiem 2018 r. zatrudnienie w tych branżach spadło z 6,1 miliona do 5,91 mln, czyli o prawie 200 tys. osób (dane Statistics Korea).

Reuters pisał swojej analizie, że strategia gospodarcza rządu, zamiast spowodować wzrost wynagrodzeń, skutkowała mniejszymi wypłatami (krótszy tydzień pracy) i brakiem możliwości dorobienia podczas nadgodzin (ograniczenie kosztów przedsiębiorstw).

Tak negatywnie zmiany na rynku pracy nie mogły zostać zignorowane. Co więc zrobił prezydent Moon?

Przeprosiny i niskie płace

Masowe zwolnienia spowodowały, że tempo wzrostu minimalnego wynagrodzenia zostało zmniejszone, ale stawka na 2019 r. i tak była podniesiona o prawie 11 proc. do 8350 wonów. Jednak już w momencie ogłoszenia tej decyzji (druga połowa 2018 r.) było wiadomo, że sytuacja gospodarcza nie pozwoli na zwiększenie najniższej pensji do 10 tys. wonów w 2020 r.

Prezydent wtedy przeprosił, obiecując przy tym, że 10 tys. zostanie „osiągnięte w najbliższym możliwym czasie”. Ta obietnica jednak także, nie będzie szybko zrealizowana (na pewno nie w trakcie bieżącej kadencji Moona).

Obecnie wiadomo, że w przyszłym roku wzrost minimalnego wynagrodzenia wyniesie tylko 2,9 proc, czyli będzie najwolniejszy w minionej dekadzie i trzeci z najsłabszych w ostatnim 30-leciu.

Jak ocenia Cinkciarz.pl, wydarzenia w Korei Południowej jasno pokazują, że zbyt gwałtowne i niepowiązane z poprawą kwalifikacji pracowników podnoszenie minimalnego wynagrodzenia powoduje wyłącznie problemy. Skutkuje ono zwolnieniami oraz protestami najpierw mikroprzedsiębiorców, a potem zawiedzionych pracowników (dziesiątki tysięcy osób demonstrowały w Korei Południowej w 2018 i 2019 r.) lecz w żaden sposób nie wspomaga wzrostu gospodarczego.

Zresztą, w przeszłości inne kraje również eksperymentowały z gwałtownym wzrostem najniższych płac: Francja w latach 1997-2005 czy Węgry w latach 2000-2002. I w żadnym przypadku nie była to dobra decyzja.

Powtórzymy nieudany eksperyment?

Kampanijne zapowiedzi w Polsce również zakładały gwałtowną podwyżkę minimalnego wynagrodzenia, którego procentowe wzrosty i relacja do mediany czy średniej wypłaty mają być analogiczne do tych obiecywanych przez Moona. Skutki dla naszego kraju mogą być jeszcze gorsze niż dla fundamentalnie silnej Korei Południowej. Dlaczego?

W Polsce ponad 20 proc. zatrudnionych (najwięcej w Unii Europejskiej) nie zarabia więcej niż 110 proc. pensji minimalnej. Silne skupienie się wynagrodzeń blisko najniższej krajowej oznacza drastyczne podwyżki dla dużej grupy osób. Te podwyżki nie są powiązane z poprawą kwalifikacji tych osób, różnicami kosztów życia pomiędzy regionami czy wiekiem – zauważa Cinkciarz.pl.

Brak zależności wynagrodzenia od produktywności i umiejętności będzie oznaczać konieczność zwolnień. Wzrośnie również pokusa do omijania regulacji, jak to miało miejsce w Korei Południowej.

Relatywnie wysokie wynagrodzenie może także oznaczać wzrost bierności zawodowej młodych ludzi, gdyż pracodawcy za narzucone z góry zbyt wysokie koszty pracy będą wymagali wygórowanych kompetencji w relacji do wieku kandydata.

Polska jest więc narażona na znacznie dotkliwsze konsekwencje zbyt szybkiego wzrostu minimalnego wynagrodzenia niż Korea Południowa.

Autorstwo: Marcin Lipka
Źródło: Trybuna.info


TAGI: , ,

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

7 komentarzy

  1. Szwęda 19.10.2019 15:24

    Zarobki powinny być regulowane przez ustawę i być wyliczane w zależności od dochodów danej firmy i liczby jej pracowników.

  2. Maximov 19.10.2019 17:56

    @Szwęda
    Idea szlachetna lecz nierealna do spełnienia.
    Co w sytuacji, gdy firma zacznie przynosić straty?
    Brak wynagrodzeń?
    Dlaczego ktoś z zewnątrz ma decydować o wysokościach zarobków w firmach?

  3. Radek 19.10.2019 20:18

    Szwęda. To ile jesz na kolację też powinno być decydowane przez urzędnika od spraw żywienia. Przecież to niesprawiedliwe, jak zjesz więcej od innych. Poza tym możesz za bardzo przytyć i zwiększyć koszty państwa na walkę ze skutkami otyłości, czyli przyczynisz się do szkody społeczeństwa obywatelskiego.

  4. Husar 20.10.2019 18:09

    Istnieją dwa rozwiązania :
    I – żaden rząd po 89r nie działał na korzyść Polski ( wojna hybrydowa -v kolumny) więc i ten może coś planuje poprzez ten zabieg np to że przysłuży się żydom do przejęcia RP.

    II – Kolonia- w państwach, które są kolonią utrzymuje się niskie zarobki niewolników aby ludzie nie mieli siły, czasu, sposobu na zmianę systemu i wyzwolenie się spod okupacji. Po prostu nie pozwala się na wzbogacenie. Utrzymywane są niskie płace i wymyślane teorie na potrzeby aby zastraszyć niewolników, że zarabiać dużo to źle. Tak źle ale dal kolonizatorów i złodziejów typu MFW.

    Wynagrodzenia w pracy powinny być znormalizowane zależnie od stopnia pożyteczności dla społeczeństwa, nakładów pracy, a nie od innych czynników kapitalistycznych. Nie może być tak, że inżynier zarabia mniej niż sprzedawczyni lub budowlaniec mniej od piłkarza czy ekonomisty.

    Są grupy, które kreują ten stan rzeczy, a ludzie bezmyślnie to łykają i żyją na tych poronionych lichwiarskich głupotach.

  5. Szwęda 20.10.2019 19:34

    maximov,
    Kiedy firma przynosi straty, to się zwija, a ludzie szukają pracy gdzie indziej. Mój pomysł polega na narzuceniu czegoś w gruncie dobrego: dzielenia się owocami pracy z innymi. Brak tej zdolności doprowadzi do upadku tej cywilizacji, albo znowu do wielkiej rewolty i rozlewu krwi – to tylko kwestia czasu.

  6. Maximov 21.10.2019 07:58

    @Szwęda
    To nie do końca tak.
    Firmy nie zawsze przynoszą zyski i zdarzają się też okresy, gdy trzeba “dopłacać do interesu” aby przetrwać trudny okres, np. recesja.
    Rozsądny właściciel będzie opłacał swych pracowników dobrze, gdyż to oni wypracowują mu zysk.
    Ciągła rotacja to szkolenia nowych pracowników, brak zżycia załogi, itp. co przekłada się na np. wyższe koszty i niższy komfort pracy.
    Dodatkowo dochodzi kluczowy, moim zdaniem, czynnik – pieniądze zmieniają człowieka na gorsze.
    Widziałem to kilka razy i jest to bardzo smutny obraz.
    Może to cecha naszej młodej gospodarki, gdzie ludzie bogaci nie szanują innych i sami nie mają potrzeby bycia szanowanymi, lub jest ona wypaczona.
    Generalnie temat-rzeka a wnioski smutne.

  7. Fenix 21.10.2019 11:55

    Maksymalną płacę wyznaczamy tak minimalną płacę wyznaczamy. Jeśli ograniczmy to z dwóch stroń , sprawiedliwie, bez wyzysku. Praca ma definiować płacę . Nie płaca za pracę w robieniu bałaganu, jak nasi politycy , albo banksteka w pompowaniu balona długu pieniądza % z powietrza , kiedy to pęknie ? DOK na życie każdemu równy , a potrzebna praca definiuje płacę , bo na jej efekty ( towar, usługa) jest popyt !

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.