Liczba wyświetleń: 3107
Fundacja Pro-Test postanowiła sprawdzić jakość jabłek oferowanych przez dwa konkurujące ze sobą dyskonty – Biedronkę i Lidl. W jednej z sieci owoce zawierają nawet dwa razy więcej pestycydów.
Niedawno polski internet żył wojną cenową pomiędzy portugalską Biedronką a niemieckim Lidlem. Wszystko zaczęło się w okolicy Tłustego Czwartku, a w wyniku tych przepychanek klienci mogli kupować pączki prawie za darmo.
Fundacja Pro-Test postanowiła sprawdzić, która z tych sieci wygrywa w innym starciu – na zdrową żywność. W tym celu działacze fundacji przebadali jabłka sprzedawane przez jeden i drugi dyskont. W laboratorium zbadano polskie jabłka odmiany ligol. Naukowcy sprawdzili zawartość aż 549 pestycydów.
Okazało się, że najwięcej pestycydów było w jabłkach z Lidla – czasem nawet dwukrotnie więcej niż w tych z Biedronki. W dodatku w jabłkach z niemieckiej sieci stosowano kilka pestycydów o takim samym działaniu jednocześnie. Lidlowskie jabłka miały w sobie czasem mieszanki nawet dziewięciu różnych środków, gdy, jak piszą eksperci, „zwykle w badaniach jabłek wykrywa się od około czterech do sześciu różnych substancji”. „W jabłkach znaleźliśmy kilka różnych pestycydów naraz, które mają tę samą funkcję – na przykład aż cztery środki grzybobójcze (folpet, kaptan, boskalid i piraklostrobina). Po co stosować aż tyle różnych fungicydów na raz? Może być to uwarunkowane pogodą, ale może też wskazywać na zbędne używanie pestycydów na wyrost przez rolników, którzy nie dbają o zdrowie konsumentów, tylko o zysk” – czytamy w raporcie Pro-Test.
Naukowcy ostrzegają, że ekspozycja na pestycydy m.in. zwiększa ryzyko wystąpienia raka jajnika, piersi, mózgu czy prostaty, a także chorób takich jak Parkinson, Alzheimer i choroby układu sercowo-naczyniowego, niepłodności i zaburzeń rozwojowych u dzieci. „Celem naszego testu jabłek nie jest zniechęcenie konsumentów do jedzenia tych owoców, ale wpłynięcie na polepszenie ich jakości. Duże sieci sklepów mają możliwość kontrolowania jakości jabłek, które trafiają na ich stoiska. Mogą – tak jak my – badać zawartość w nich pozostałości pestycydów i eliminować ze swojej oferty tych dostawców, którzy stosują duże ilości związków szkodliwych dla zdrowia konsumentów, a wybierać te owoce, w których pestycydów jest jak najmniej. A najlepiej te, w których nie ma ich wcale. Jak widać na przykładzie jabłek z Biedronki, da się wyprodukować owoce z mniejszą liczbą pestycydów” – wyjaśniają autorzy.
Autorstwo: SG
Źródło: NCzas.info
Tu jeden z komentatorów miał rację pisząc np o „społem ”
Nigdy nie jest wymieniany, jest przemilczany.
Jeżeli chodzi o „dino” to systemowy ściek jest zainteresowany czym właściciel jeździ i kiedy miał wypadek
Owszem, w społem robiłem zakupy nawet wczoraj. Byłem ostatnio tylko odwiedzić nową okoliczną biedronkę, czułem się tam jak judasz, k*rwa lub zdrajca, szybko wyszedłem bez zakupów oczywiście. Jabłka kupuję od lokalnego sadownika, za gotówkę, bez paragonu, zżeram ich całe mnóstwo, jabłka są po 2zł, gruszki po 5. Przypomnę, że jajka i mleko mam od rolnika, mięso i wędliny z podmiejskiej małej masarni, wszystko „do łapy”. Na ceny nie patrzę, bo pieniądze te zostają w rękach POLAKA i jego polskich DZIECI, budują polskie PKB. W polskim dino mógłbym kupować, ale mi się tam nie podoba. W lidlu byłem raz obejrzeć elektronarzędzia, to sklepy wybudowane między innymi za złote zęby skradzione naszym przodkom, trzeba być skończonym jełopem by kupować w takich sklepach.
W Lidlu to co chwilę słyszymy a to o kawałkach metalu w serze, a to o jakichś skażonych wafelkach ryżowych, ostatnio było o przekroczeniu poziomu toksyn pleśniowych w „napoju mlecznym:.. nie warto przecież to nasze zdrowie.
Dino, Stokrotka, Lewiatan – są spoko jakość towarów dobra, często robię zakupy.
Katarzyna – brawo dla Ciebie. Do lewiatana też zaglądam. Dziś zrobiłem biały ser, jeszcze wino mam do odpuszczenia, dzika róża. A tu podbiał i mniszek już kwitną.
kufel10, dzięki :)) Mam jeszcze blisko sklepik Mlekovity często tam zaglądam – da się dostać dobrej jakości sery w dobrej cenie na promocji.
W lidlu to jest coraz bardziej bezczelne chamstwo! coraz więcej artykułów wogóle nie ma podanego producenta, a takich rzeczy się wystrzegam i nigdy nie kupuję! Ale wiem, stanowię zapewne 0,1% klienteli, bo większość wogóle nie patrzy na takie rzeczy ani na producenta ani na skład, tylko na cenę, a potem wielkie zdziwienie: – jak to możliwe, prowadzę taki zdrowy tryb życia a tu rak?!…
Na Bidronie reklama jest. 94% polskich produktów… 😉 Jak minimum.
PS: Własnie przekładam nowe zapasy nasionek…
Jabcoki i inne krzoki mam 🙂
Tak: Jabłuszek trzy gatunki, gruszeczka, czereśnia, wisienka, śliwka jedna, druga… Itp. itd.