Hulaj-kapitalizm

Opublikowano: 07.05.2019 | Kategorie: Gospodarka, Prawo, Publicystyka

Liczba wyświetleń: 1257

Dziwię się nowej miejskiej modzie na jeżdżenie elektrycznymi hulajnogami. Dotychczas uznawałem to za zabawkę dla dzieci. Na moim podwórku szał na te urządzenia (ale nie elektryczne) przypadł akurat w czasie okołokomunijnym, który cierpienia związane z łażeniem do kościoła (i głębokimi przeżyciami duchowymi, oczywiście!) łagodzi majowymi prezentami. My dostawaliśmy, oprócz tych hulajnóg, rowery, zegarki, kasę i Playstation jedynkę. Łezka się w oku kręci.

Wtedy hulajnogi najszybciej się nudziły. Teraz ten środek transportu przeżywa drugą młodość, głównie ze względu na popularne systemy wypożyczeń za pomocą aplikacji typu Lime czy Hive. Że jest to branża przyszłościowa, przekonują przedstawiciele technologicznych gigantów, jak Uber i Google, które ładują w to kasę. Trafiają na podatny grunt – poza wygodą hulajnogi uchodzą za ekologiczne, w każdym razie bardziej od samochodów przyczyniających się do smogu w naszych miastach. Powątpiewam jednak, czy hulajnoga jest zastępnikiem dla samochodu. Jest nim raczej rower, którego nie trzeba ładować.

À propos ładowania – wraz z hulajnogami pojawił się nowy zawód: juicer. Czyli ktoś jeżdżący, zwykle po nocy, zbierający te ustrojstwa, aby rano znów można na nich śmigać. Widocznie ładowacz brzmi mniej romantycznie. Tu panuje prawdziwy wolny rynek. Juicerów nie łączy bowiem z firmą stojącą za aplikacją stosunek pracy. Ile zbiorą i naładują, tyle dostaną forsy. Kryją się za tym powszechnie znane slogany o elastyczności, pracy dla studentów, możliwości dorobienia sobie i wolności. Wieczorami Juicerzy włączają swoje aplikacje i jak ogłupione zwierzęta zaczynają wyścig – kto pierwszy, ten lepszy. Choć firma mogłaby zatrudnić na normalnych warunkach, chodzi jak zwykle o koszty i zwiększenie wydajności pracowników. Jak nietrudno się domyślić, cały sprzęt – jak samochód, a nawet ładowarki (i prąd z gniazdka) – juicer musi mieć swój.

Dzięki e-hulajnogom na ulicach zapanował chaos. Można je bowiem pozostawiać gdziekolwiek, a więc choćby na środku chodnika. Inwestycja w stacje przecież kosztuje. A kiedy na początku roku Zarząd Dróg Miejskich w Warszawie zebrał z ulic 200 porzuconych hulajnóg, domagając się od firmy Lime zapłaty za zajęcie pasa drogi, przedstawiciele firmy, którzy przyszli je odebrać, nie potrafili się wylegitymować – nie prowadzą działalności gospodarczej w Polsce, nie wiadomo też czyją własnością są te pojazdy. Zgadnijcie, gdzie płacą podatki.

Miejski radny Sławomir Potapowicz z Nowoczesnej zaproponował, aby to miasto ze swoich pieniędzy wybudowało parkingi dla tych prywatnych firm. Niedoczekanie. Ja proponuję swoją prywatną i sprawdzoną już metodę na źle zaparkowane e-hulajnogi – wyrzucanie ich do śmieci, skąd droga prowadzi na wysypisko.

Ministerstwo Infrastruktury od kilku lat nie potrafi uregulować przepisów drogowych dotyczących elektrycznych hulajnóg. Choć można nimi jechać do 25 km/h, to nie można się nimi poruszać po drogach dla rowerów, a należy po chodniku. Jeśli państwo nie potrafi załatwić tak prostej sprawy, trudno liczyć, że załatwi te poważniejsze. A skoro na regulacje w tym państwie z kartonu nie ma co liczyć, pozostaje mi tylko czysta złośliwość.

Autorstwo: Damian Duszczenko
Źródło: Strajk.eu


TAGI:

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

2 komentarze

  1. Radek 08.05.2019 18:00

    Jak już państwo wszystko ureguluje prawnie, to okaże się, że jesteśmy skansenem razem z całą Europą. Reszta świata będzie przyjeżdżać zobaczyć jak się dawniej żyło. Oczywiście przed przyjazdem będą musieli przejść specjalny kurs przygotowawczy do olbrzymiej ilości przepisów, aby nie złamać żadnego.

  2. Rozbi 10.05.2019 11:58

    No i co z tego że wjedzie w ludzi skoro to jest niegroźne?
    Ludzie wjeżdżają samochodami w sklepy, tirami w domy, i busami w ludzi i przystanki autobusowe, mimo iż przecież ta kwestia jest bardzo regulowana. I co?
    I nic.
    To kolejny efekt tego iż ludzie z podobnymi poglądami uważają ludzi ogólem za bezmyślną masę bydła. Nie wiem czy bierze się to z poczucia wyższości, albo może właśnie z poczucia braku własnej wartości. To po prostu mówienie w inny sposób “ludzie są idiotami i nie potrafią racjonalnie i odpowiedzialnie jeździć na hulajnogach, tylko potrzebują do tego regulacji”.
    A regulacje nie rozwiążą problemu, większość ludzi dalej będzie jeździć tak jak teraz czyli odpowiedzialnie i racjonalnie, a zawsze znajdzie się osoba która będzie piratem i będzie stwarzać zagrożenie, nieważne jakie regulacje i jakie kary i mandaty będą obowiązywać.

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.