Liczba wyświetleń: 701
Bajki dla dzieci są bardziej brutalne od filmów dla dorosłych. Prawdopodobieństwo, że ich główni bohaterowie zginą, jest ponad 2-krotnie większe.
Analiza czterdziestu pięciu bajek z lat 1937-2013 wykazała, że „są one przepełnione śmiercią i zniszczeniem”.
– Zamiast być niewinną i łagodną alternatywą dla typowych horrorów czy dramatów, bajki animowane są siedliskami mordu i chaosu – twierdzą doktorzy Ian Colman z Uniwersytetu w Ottawie i James Kirkbride z Uniwersyteckiego College’u Londyńskiego (UCL).
W studium, którego wyniki ukazały się w bożonarodzeniowym wydaniu British Medical Journal, oceniano ilość przemocy w produkcjach przeznaczonych dla dzieci. Naukowcy sprawdzali, jak szybko główne postaci ginęły w filmach z 2 kategorii: 1) bez ograniczeń wiekowych i 2) z sugerowanym nadzorem rodzicielskim. Dodatkowo ustalano, czy pierwsza śmierć była wynikiem morderstwa lub czy wiązał się z nią/był w nią uwikłany rodzic głównego bohatera.
Okazało się, że śmierć ważnego bohatera pokazywano w 2/3 bajek (dla porównania, takie zdarzenie miało miejsce tylko w połowie filmów dla dorosłych), a straszna śmierć znajdowała się na porządku dziennym. Warto przypomnieć choćby zastrzelenie mamy Bambiego czy ataki zwierząt w „Gdzie jest Nemo?” i „Tarzanie”.
Idealnymi przykładami wczesnych zgonów są zjedzenie matki Nemo (Coral) przez barrakudę już po upływie 4 min 3 s bajki czy zabicie rodziców Tarzana przez lamparta również w 5. minucie produkcji (4 min 8 s).
Kiedy Colman i Kirkbride uwzględnili czas trwania i liczbę lat od premiery, okazało się, że główne postaci produkcji dla dzieci umierały 2,5 razy częściej niż bohaterowie filmów dla dorosłych i były niemal 3 razy częściej mordowane. W bajkach rodzice głównych bohaterów umierali ponad 5-krotnie częściej niż w filmach dla dorosłej publiczności.
W analizie uwzględniono tylko bajki, w których głównymi bohaterami byli ludzie i zwierzęta, ponieważ trudno powiedzieć, czy istnieje coś takiego jak śmierć humanizowanych obiektów, np. zabawek czy samochodów.
Zawartość przemocy porównywano z dwoma najbardziej kasowymi filmami dla dorosłych z tego samego roku (z analizy wyłączano filmy akcji i przygodowe, bo te są często reklamowane jako przeznaczone dla dzieci). Wśród wziętych pod lupę gatunków znalazły się m.in. horrory (np. „Egzorcyzmy Emily Rose” czy „Co kryje prawda”) i thrillery (np. „Pulp Fiction”).
Kanadyjsko-brytyjski duet zaznacza, że myli się ten, kto sądzi, że poziom przemocy w filmach dla dzieci zmienił się znacząco od premiery „Królewny Śnieżki i siedmiu krasnoludków” w 1937 r., gdzie zapędzona na klif zła królowa ginęła po uderzeniu błyskawicy (na szczęście dla krasnoludków, które inaczej mogłyby zostać zmiażdżone przez zrzucony głaz).
Autorstwo: Anna Błońska
Na podstawie: Daily Mail
Źródło: Kopalnia Wiedzy
Ciekawe, bajka jest podobna do gry komputerowej, wszystko na niby ale młode umysły mogą brać te rzeczy na serio (pamiętam jeszcze jakieś urywki z dzieciństwa). Alle mi to czachy nie zryło. Śmieję, że w masie produkcji holiłudowych i tym podobnych śmierć (i słowo zabij) przewija się na przemian z miłością, dwie rzeczy pobudzające zdaje się najbardziej wyobraźnię. Mnie ten gulasz brzydzi, filmów praktycznie nie oglądam.
Przepraszam bardzo, ale chyba ich po****ało
Hehe, nie wiedziałam, że Pulp Fiction to thriller 🙂
A tak na poważnie, to uważam, że śmierć to temat jak każdy inny i nie należy go unikać w produkcjach dla dzieci, a już na pewno nie należy stawiać znaku równości między śmiercią a przemocą.
Śmierć, nawet drastyczna, np. przez pożarcie jest na porządku dziennym wśród zwierząt i dzieci powinny o tym wiedzieć. Jest wiele pięknych bajek, w których przewija się temat śmierci, zła, przemocy. Znaczenie ma nie samo pokazanie tego, ale to w jaki sposób jest to pokazane. Można pokazać zwykła destrukcyjną sieczkę, a można stworzyć piękną i pouczającą historię (jak choćby wspomniana rybka Nemo czy Mój brat niedźwiedź).
Dużo gorsze są bajki pokazywane na popularnych zachodnich kanałach dla dzieci, które niosą wyłącznie przemoc, objawiająca się tym, że bohaterowie używają ohydnego języka, bezustannie krzyczą, obrazy są jaskrawe i krzykliwe i zmieniają się w zawrotnym tempie.
To dużo gorszy rodzaj przemocy, bo skierowany BEZPOŚREDNIO w dzieci.
Większość dzieci ma codziennie na talerzu martwe zwierze, nie tylko ogląda martwe stworzenie a jeszcze je zjada. Dzieciom na wsiach zdarza się być obserwatorami np. ubicia kury. Taka sytuacja ma raczej większy wpływ na ich rozwój emocjonalny aniżeli zabita rybka w bajce.
@Jedr02
Po co znowu wyskakujesz ze swoim fanatyzmem? Czy ktoś ci każe jeść mięso?
Kiedys w jakiejs wieczorynce puscili bajke, w ktorej maly chlopczyk przyjaznil sie z mowiaca sosna. Sosna zostala scieta, porabana i spalona praktycznie rzecz biorac zywcem, nie wyrazajac przy tym zadnych oznak bolu. Dziadek chlopca wytlumaczyl mu, ze teraz przejdzie ono ta naturalna przemiane (dwutlenek wegla, przemiana itd.)
Pozarcie matki, czy ojca Nema przez wieksza rybe (co wydaje sie dosc naturalne) to przy tym pikus.
Ktoś tu wspomniał o bajkach na zachodnich kanałach o ile pamiętam to faktycznie tam były takie bajki że właściwie cała fabuła opierała się o niszczenie wrogów miast planet czy nawet światów …
Dziś nawet przed południem można bez trudu odnaleźć w tv filmy gdzie trup ścielę się gęsto nawalają z automatu tłuką się na miecze biorą zakładników itd. Natomiast jak nie daj Boże mignie gdzieś tam goły tyłek to już krajowa rada radiofonii i telewizji wlepia kary
I to mnie zastanawia dlaczego młody człowiek może oglądać wulgarną przemoc na każdym kroku a już zwykła golizna to jakieś potworne tabu ?
@jeszcze
O co Ci chodzi? Jaki fanatyzm? On mówi o dzieciach, których zdrowie psychiczne jest tematem pracy tych dwóch panów, a zapewne jedzą mięso dzień w dzień.
Bajek też nikt nie każe oglądać.
„Po co znowu wyskakujesz ze swoim fanatyzmem? Czy ktoś ci każe jeść mięso?”
Nasza relacja z innymi żywymi istotami ma wpływ na nasz rozwój psychiczny i emocjonalny. Jako ludzie jesteśmy zdolni rozumieć różne uczucia zwierząt. Jesteśmy w stanie zobaczyć czy pies jest smutny czy też nie. Możemy zobaczyć krowę płaczącą za cielakiem jak i radosną krowę po wypuszczeniu z obory po np. okresie zimowym. Zwierzęta również w jakimś stopniu odczytują nasze stany emocjonalne. Mamy potencjał nawiązywania z tymi istotami pewnych relacji. Widzę po prostu związek pomiędzy podejściem do relacji z innymi istotami a naszym mentalnym rozwojem. Co w tym fanatycznego jest? Chyba tym fanatyzmem jest uznawanie zwierząt za żywe czujące istoty, z którymi nie mamy prawa robić co nam się podoba. To jak najbardziej jest tu taki fanatyzm. Polecam z całego serca bardziej miłosierne podejście do innych, w tym do zwierząt którego szczególnie źle traktujemy, dzięki temu można rozwijać współczucie, miłosierdzie i powiedzmy ogólną dobrotliwość. Nawet jeśli ktoś nie uznaje żadnych stałych zasad to chętniej by żył w społeczeństwie w którym takie wartości są dominujące, nie zaś wykorzystywanie jednych przez drugich.
Pierdoły.
Zobaczcie to:
http://www.benchmark.pl/aktualnosci/hatred-gra-kontrowersyjna-polska-symulator-psychopaty.html
Zostań psychopatą mordującym kogo się da… I to polscy programiści takie g….o chcą wydać…
Psychopaci robią grę promującą psychopatyczne zachowania?
„Zwierzęta są po to, żeby służyć człowiekowi”
A goje są po to żeby służyć Żydom.
Tak to właśnie działa. Zeby wykorzystywać innych dla swoich przyjemności tworzymy sobie hierarchie i ustawiamy się nad tymi z którymi chcemy robić co chcemy. Tak Ty robisz ze zwierzętami. Tak robili naziści nazywając siebie rasą panów a inne ludy podludźmi, tak robią Żydzi(chyba najdłuższa tradycja rasistowska na świecie) i wiele innych grup. Mamy naturalną niechęć do robienia innym przykrości, dlatego trzeba różnymi metodami zduszać tę niechęc by móc to robić. Pomysł na takie działanie i siła do jego realizacji mają źródło w naszych pragnieniach. Możemy to sami na sobie zaobserwować jeśli zaczniemy je obserwować i prowadzić nad nimi namysł. Oczywiście ten proces, proces ich poznawania szkodzi spełnianiu tych pragnień, dlatego jeśli jesteśmy bardzo do nich przywiązani nie ma możliwości badania tematu, a jeśli ktoś o nim mówi będzie wzniecał w nas niechęć.
błąd logiczny.
nie chodzi o uczucia, o emocje, ani dusze, myślenie czy cokolwiek w ten deseń.
chodzi o cierpienie.
człowiek cierpi tak samo jak zwierzę, bo jest zwierzęciem.
ale człowiek ignorujący cierpienie zwierzęcia jest bydlakiem właśnie dlatego, że nie ma w nim empatii mimo większej inteligencji.
zwierzęta (w tym ludzie) zjadają inne zwierzęta, śmierć stale towarzyszy zwierzętom (i ludziom), ale bezrefleksyjne traktowanie cierpienia zwierząt z racji ich (skąd wiesz?) rzekomego braku uczuć i emocji jest obrzydliwe i niegodne.
a co do artykułu – według mnie dosyć bzdurne wnioski. porównanie śmierci (której zdaje się nawet nie widać) matki Nemo do wydarzeń w „Egzorcyzmach…” czy „Pulp Fiction” to jakieś nieporozumienie. ale jak widać można wyciągnąć dowolne wnioski z odpowiednio przypudrowanych faktów… .. .