Liczba wyświetleń: 1551
Naukowcy i studenci z Uniwersytetu Zielonogórskiego przeprowadzili badania, z których wynika, że co czwarty kleszcz znaleziony w mieście zaraża boreliozą.
W ramach badania naukowcy i studenci wyruszyli w miasto z białymi flagami o powierzchni jednego metra kwadratowego. Przygotowanym materiałem obmiatali rośliny i trawy w 72 miejscach w mieście m.in. w parkach, na skwerach, trawnikach w centrum miasta oraz terenach zielonych przy przedszkolach i szkołach.
Po przebadaniu kleszczy, które przyczepiły się do flagi, okazało się, że 25 procent z nich było nosicielami krętków Borreli, które u człowieka wywołują boreliozę. „Kleszcze są specyficzną grupą zwierząt, która może zaatakować ludzi i przenieść różnego rodzaju choroby odkleszczowe” – powiedział PAP dr Olaf Ciebiera z Uniwersytetu Zielonogórskiego.
W Zielonej Górze występują dwa rodzaje kleszczy pospolity oraz łąkowy. „Niebezpieczny dla nas jest kleszcz pospolity, ponieważ to on atakuje człowieka” – wyjaśnił Ciebiera. Z kolei kleszcz łąkowy żeruje na sarnach, dzikach czy jeleniach. „Ten odsetek patogenów w kleszczach jest różny i zależy od środowiska, czy to jest w mieście, czy poza miastem. Ale rzeczywiście w północno-wschodniej czy wschodniej Polsce tej boreliozy jest więcej” – dodał.
Badanie kleszcza pod kątem patogenów, które w nim występują, polega na rozdrobieniu osobnika i wydzieleniu z niego DNA. „Jeśli już wydzielimy DNA to namnażamy fragment genu flageliny z bakterii patogennej Borrelia, która występuje w śliniankach kleszcza” – wyjaśniła dr Renata Grochowalska z Uniwersytetu Zielonogórskiego. Jak zauważyła, zaskoczeniem dla badaczy było to, że „że faktycznie co czwarty kleszcz jest zarażony bakterią Borrelia, która jest rzeczywiście chorobotwórcza dla człowieka”. Zdaniem Grochowalskiej, jeśli zachowamy środki ostrożności, „to spotkanie z kleszczem nie musi być niebezpieczne”.
Przed kleszczami chronią środki dostępne w sklepach. „Dla psów lub kotów skuteczne będą specjalne obroże” – podkreślił Ciebiera i dodał, że takie obroże na bucie czy nodze mogą dla ochrony nosić również osoby pracujące w lesie.
Kleszcze przenoszą wiele różnych chorób. To m.in. babeszjoza, anaplazmoza czy riketsjoza. Jeden kleszcz może mieć w sobie kilka różnych patogenów. Jednym ukąszeniem może więc zarazić kilkoma chorobami.
W warunkach naturalnych w Polsce występuje 19 gatunków kleszczy. Na wschód od Wisły coraz częściej można spotkać kleszcza łąkowego, uznawanego za gatunek bardziej ciepłolubny. Najliczniejszą grupę stanowi jednak kleszcz pospolity, który najczęściej atakuje ludzi. Może przenosić boreliozę i wirusa kleszczowego zapalenia mózgu.
Autorstwo: PAP
Zdjęcie: Przemysław Jahr
Źródło: NaukawPolsce.pl
Dobry artykuł.
Kleszcze jako część ekosystemu powinna być pod ochroną. Należy im zrobić wygodne warunki życia m.in. nie kosić trawy – jeżeli w całej Polsce przez rok nie będzie koszona trawa zaoszczędzimy 67 mln złotych – „pieniążki” można wydać na 2/3 czołgu (bez armaty) marki abrams.
@rozrabiaka – zgodnie z ideą Malthusa powinniśmy jako gatunek hartować się w najpaskudniejszych niedogodnościach ewolucyjnych, bo tylko to jest w stanie nas zabezpieczyć. Ale jesteśmy mięczakami, kochamy bliskich, nie chcemy, żeby nasze potomstwo cierpiało, robimy to i tamto, o znaczeniu placebo i neutralnym, w wymiarze zaklinania rzeczywistości, a nie przeciwdziałania.
No i tak się bujamy, populacja rośnie, odsetek wartościowych indywiduów spada, jest nas dużo i jest to jedyna obecnie wartość gatunkowa.
Ewolucyjnie – jesteśmy doskonałą szalką Petriego dla każdego małego guwinka, któe na nas ewoluuje nieporównanie szybciej, niż my to robimy sami.
W średniowieczu ilość populacji w Europie nie sięgała 5 milionów.
Czy nie czas zadać pytanie, kiedy ilość przeradza się w jakość? Czy – może, biorąc pod uwagę cywilizacyjną nieistotność inwencyjności i kreatywności w obecnym wymiarze populacyjnym – to właśnie ilość eliminuje kryterium jakości?