Liczba wyświetleń: 2252
Najnowszy raport Ministerstwa Przedsiębiorczości i Technologii nie pozostawia złudzeń – ograniczenie handlu niedzielnego w Polsce w 2018 r. miało niemal same pozytywne skutki.
„W świetle przeprowadzonych analiz MPiT nie rekomenduje wprowadzania zmian w obecnym modelu dochodzenia do pełnego ograniczenia handlu w niedziele” – czytamy w opublikowanej w środę analizie ws. ograniczenia handlu w niedziele. Z informacji resortu wynika, że zastosowanie okresu przejściowego we wprowadzaniu ograniczeń umożliwiło wdrożenie zmian w modelach biznesowych przedsiębiorców oraz nawykach konsumentów. Jak dodano, pozwoliło to „uniknąć błędów, które wystąpiły na Węgrzech, gdzie zakaz handlu w niedziele został wprowadzony bez uwzględnienia okresu dostosowawczego”.
Z jakimi pozytywnymi skutkami ograniczenia handlu mamy do czynienia? Które z czarnych scenariuszy nie spełniły się? Odnosząc się do efektów ograniczenia handlu w niedziele dla sektora handlu detalicznego resort wskazał, że 2018 r. pod względem sprzedaży był najlepszy od około 10 lat. „Przyczyn tego należy upatrywać m.in. w rosnących dochodach Polaków, korzystnych zmianach rynku pracy, silnej gospodarce, a także korzystnych warunkach pogodowych” – podkreślono. Co poza tym? Ograniczenie handlu nie wpłynęło znacznie na poziom zatrudnienia w sektorze, a takimi zmianami straszono w początkach obowiązywania zakazu. Upadło o 2 tys. mniej małych sklepów niż w 2017 r. Jednocześnie nadal mamy ich bardzo wiele.
Dzięki wolnym niedzielom Polacy spędzają więcej czasu z rodziną, podniósł się poziom uprawiania turystyki (wzrosła liczba turystów krajowych, rośnie baza turystyczna). W analizie podano, że „niedziele bez handlu Polacy coraz częściej spędzają czas z rodziną oraz poświęcają go na rekreację, co pokazuje perspektywy rozwojowe w zakresie tzw. ekonomii czasu wolnego”. Przytaczane są dane GUS, z których wynika, że „już w pierwszym półroczu obowiązywania ograniczenia handlu w niedziele poprawiła się sytuacja turystyki w Polsce względem analogicznego okresu 2017 r.”. Jak zaznaczono, wzrosła zarówno baza turystyczna, jak i liczba turystów krajowych. „W I półroczu 2018 r., w porównaniu do I półrocza 2017 r. widoczny był wzrost liczby polskich turystów korzystających z bazy noclegowej – o 6,2 proc. (12 mln osób) oraz liczby udzielonych noclegów – o 6,3 proc. (29,8 mln)” – wyliczono.
90% ankietowanych przez związek zawodowy „Solidarność” pracowników handlu pozytywnie ocenia ograniczenie – wskazują na poprawę samopoczucia fizycznego i psychicznego.
Zdjęcie: Lubos Houska (CC0)
Źródło: NowyObywatel.pl
Propaganda sukcesu nie zna granic.
“Dojna zmiana” i solidaruchy pieją z zachwytu.
A tu się okazuje, że sieciówki w weekendy wprowadzają 40-50% bonifikaty, więc łowcy gazetek lecą w te pędy do nich.
Padło ponad 60 000 małych, polskich, rodzinnych placówek handlowych. Właśnie przez wizjonerstwo solidaruchów i ich pisiorskich pryncypałów.
“Dojna zmiano”:
– miliony pochłonięte przez asystentki glapa w ciągu roku czasu (ja miliona złotych nie zarobiłem nawet przez 26 lat wiernej służby Polsce),
– miliony zagarnięte przez tchórza i jasieńskowatego,
– rozdawnictwo 500+ nawet dla tych rodzin, dla których ta kwota stanowi kroplę w kilkusettysięcznym, miesięcznym, dochodzie,
– kupowanie sobie głosów niekumatych starców jednorazową emeryturą+…
Ten kraj zszedł na psy, a jego kurduplowaty przywódca niechybnie padnie na zawał (serdecznie mu tego życzę), bo budżet już dodrapał się dna skarbonki (prawie 60% dozwolonego długu publicznego).
I ten wydłużający się nochal morawa, ofiary reżimu domowego ze strony tatusia. Te zaprzeczające kobiecości facjaty ministerek za…j, ke…y, ra….j, ma….k w randze rzeczniczki (z pyska wypisz-wymaluj Lord Wader) czy premierzycy z… worka.
Szok, że Polskę stać na wypychanie na arenę europejską takich miernot i szkarad!