Blokada i co dalej?

Opublikowano: 10.12.2023 | Kategorie: Gospodarka, Polityka, Publicystyka

Liczba wyświetleń: 1896

Mija miesiąc, jak polscy kierowcy ciężarówek zablokowali swoimi maszynami przejścia graniczne z Ukrainą. Przepuszczają jedynie transporty z łatwo psującą się żywnością, z pomocą humanitarną i transporty wojskowe. Największym paradoksem tej sytuacji jest fakt, że w gruncie rzeczy konflikt wyrósł niejako mimochodem – obok pomocy, z którą cała Unia Europejska śpieszy Ukrainie broniącej się przed rosyjską agresją. Polska również. Unia robi co może, żeby ułatwić Ukrainie trwanie. Między innymi w czerwcu 2022 roku, na dorocznej konferencji Connecting Europe w Lyonie podpisała z Ukrainą umowę o zniesieniu ograniczeń w transporcie. Minister infrastruktury w rządzie PiS (odpowiedzialny m.in. za transport drogowy) przyznał, że był tam, ale o umowie dowiedział się trzy godziny po czasie. Jak tłumaczył – konferencja była duża, a on nie trafił do właściwej sali. Od tego czasu ciężarówki z Ukrainy (i z Mołdawii – BL) mogą jeździć na teren UE bez zezwoleń, z pominięciem rygorów wynikających z tzw. pakietu mobilności.

Praktyka pokazała jednak, że gest Unii zachwiał warunkami pracy i płacy kierowców podporządkowanym od trzech lat jednakowym regułom sytuującym je na porównywalnym poziomie kosztów własnych. W rezultacie, jak informuje mnie Ogólnopolskie Stowarzyszenie Przewoźników, udział polskich kierowców w przewozach do Ukrainy według szacunkowych danych wynosi już tylko ok. 5 proc. wszystkich ładunków w tych relacjach. Informacje Ministerstwa Infrastruktury są bardzo podobne. Resort twierdzi, że według stanu na koniec października 2023 r. polscy przewoźnicy drogowi wykonywali zaledwie ok. 8 proc. takich przewozów, zaś przewoźnicy z Ukrainy – 92 proc.

Starając się wyjść naprzeciw prośbie Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Przewoźników, zwróciłem się do Europejskiej Komisarz ds. Transportu pani Adiny Vălean z prośbą o zainteresowanie się nabrzmiewającą sytuacją. Rządy PiS – i ten sprzed wyborów i ten „dwutygodniowy” – ochoczo zwalają całą winę za zaistniałą sytuację na UE. Politycy PiS zajęci kampanią wyborczą, narastającym konfliktem na granicy nie interesowali się – ani na miejscu, ani na forum europejskim. Co z tego na przykład, że w tegorocznym, lipcowym posiedzeniu Rady Unii Europejskiej uczestniczyło aż dwóch wiceministrów, skoro żaden słowem się nie zająknął o lukach, które w zawartym porozumieniu z Ukrainą ujawniła transportowa praktyka. A to był ważny moment, żeby uświadomić unijnym kolegom, że solidarność, z jaką traktowani są przewoźnicy ukraińscy, ma swoją drugą, ciemniejszą stronę. Dopiero gdy szlaki transportowe do granicy z Ukrainą są zablokowane, następują pierwsze próby poszukiwania rozwiązania. Na razie powiedziałbym dość nieporadne. Okazuje się, że to nie tylko moja refleksja. Wspomniana już pani Komisarz ds. Transportu Adina Vălean na posiedzeniu Rady UE ds. Transportu sprzed kilku dni, mimo wezwań polskiego wiceministra infrastruktury oświadczyła, że zwoła wspólny komitet Unii Europejskiej i Ukrainy dotyczący problemów transportu, ale dopiero po zniesieniu blokad na polsko-ukraińskich przejściach granicznych. Przy okazji zaznaczyła, że nie może być powrotu do zezwoleń dla przewoźników z Ukrainy. Dodała, że są możliwości, żeby problem rozwiązać, ale trzeba poważnie się tym zająć. Tymczasem – jak twierdzi – polski rząd, zamiast porozumieć się ze strajkującymi na miejscu, przywozi ich postulaty do Brukseli. Dodała także, że liczy, iż problem rozwiąże nowy rząd w Polsce. Zauważmy, że w tej dyskusji Polskę wspierały tylko Słowacja i Węgry, a więc rządy o podobnym spojrzeniu na Unię Europejską, co rząd PiS. Z całym szacunkiem dla obu państw polskim dyplomatom nie udało się zmobilizować wokół tej sprawy nikogo innego. Słabo to świadczy o naszych możliwościach i o naszej pozycji w UE. Tymczasem problem jest. I jeśli nawet rzeczywiście Unia nie widzi ciemnej strony pomocy udzielanej ukraińskim transportowcom, to Polska tym bardziej powinna być tą siłą, która podając Ukrainie serce na dłoni, nie zapomina o chłodnej głowie i przypominaniu Unii o obowiązku dbania o dobrobyt i bezpieczeństwo własnych obywateli oraz przedsiębiorców.

Atmosfera, która jest skutkiem przedłużającej się blokady granicy z Ukrainą, nie jest wolna od irytacji, co dało się odczuć podczas posiedzenia Rady Unii ds. Transportu 4 grudnia. Wysuwano argumenty, iż Ukraina jest w stanie wojny i że rząd polski w roku 2022 zgodził się na otwarcie rynku dla przewoźników ukraińskich. Wskazywano ponadto, że Bułgaria na przykład wykazała liczne nieprawidłowości w postępowaniu ukraińskich przewoźników, których dopuszczają się na jej terytorium. Polska zaś nie przedstawiła żadnych danych świadczących o istotnej skali nieprawidłowości.

Z posiedzenia Rady popłynęły jednak co najmniej dwa pozytywne sygnały. Otóż inne państwa też widzą problem. Jest więc zgoda na powołanie Komitetu, który przedstawi Radzie raport, a Rada udzieli mandatu Komisji Europejskiej do działania. Praca Komitetu będzie poprzedzona pracami grupy roboczej, która przygotuje stanowisko dla Komitetu. Potrzebna jest więc duża koalicja państw przychylnych tej sprawie – Węgry i Słowacja na pewno nie wystarczą. Stworzenie takiej koalicji jest zadaniem rządu. Wszystko na to wskazuje, że nowego.

Autorstwo: Bogusław Liberadzki
Źródło: Trybuna.info


TAGI: ,

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

3 komentarze

  1. emigrant001 10.12.2023 12:06

    Na granicy polsko-ukraińskiej trwa protest, w ramach którego polscy transportowcy walczą o życie w sytuacji, gdy na skutek umowy zawartej między ukraińskim rządem i Komisją Europejską, transportowcy ukraińscy nie tylko zostali zwolnieni z obowiązku uzyskiwania licencji, ale w dodatku rząd, uważający się za „sługę narodu ukraińskiego” dopuścił do sytuacji, że tylko w takim województwie lubelskim zarejestrowało się wiele ukraińskich firm przewozowych o zagadkowym kapitale. Ale tym nikt się nie zajmuje, natomiast Sejm właśnie uchwalił ustawę o finansowaniu przez budżet państwa tak zwanego zapładniania w szklance. Głównym pretekstem były katiusze jakich doświadczają bezpłodne pary, których nie stać na sfinansowanie tego zabiegu.

  2. JedynaDroga 10.12.2023 19:28

    https://kresy.pl/wydarzenia/wegierscy-przewoznicy-dolacza-do-polakow-beda-blokowac-przejscie-na-granicy-z-ukraina/

    Węgry dołączają do protestów polskich oraz słowackich kierowców.

    W samym czasie nagonka na Polaków trwa w najlepsze.

    ” Ukraińskie media niezgodnie z prawdą podały, że towarzystwa handlowe z czterech krajów unijnych wezwały do bojkotu polskich przewoźników z powodu protestu na granicy. Chodzi jednak o organizacje na rzecz współpracy handlowej z Ukrainą, o czym media ukraińskie ledwie wspominają.”

  3. Rozbi 12.12.2023 16:53

    Problemem nie są ukraiński kierowcy tylko pakiet mobilności, który od momentu wprowadzenia powoli dobija firmy transportowe, na początku wojny jeszcze jakoś się trzymały bo miały zlecenia na dostawę towarów na Ukrainę, ale teraz jest coraz gorzej.
    Gdyby nie ten pakiet to Polacy mogliby jeździć tak jak wcześniej po drogach Europejskich, ale w tym momencie to nie jest w żaden sposób opłacalne.

    Zastanawiam się dlaczego nigdzie w artykułach dotyczących tego tematu nie jest w ogóle poruszany temat regulacji i licencji wewnątrz UE. Nagle się okazuje że bez licencji i regulacji można jeździć i jest to bardzo opłacalne i bezpieczne… , ale jakoś nikt o tym nie mówi – mam wrażenie że już regulacyjność UE tak mocno wbiła się w mentalność że nawet nikomu nie przychodzi do głowy żę lepszym rozwiązaniam zamiast blokować ukraińskich kierowców jest znieść regulacje i odblokować polskich kierowców.

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.