Bałkański dziennik rosyjskiego dziennikarza – 47

Opublikowano: 12.04.2014 | Kategorie: Historia, Polityka, Publicystyka

Liczba wyświetleń: 612

Podczas gdy w Mostarze Chorwaci i Muzułmanie układali swoje stosunki, w Sarajewie nadal trwał odpływ ludności serbskiej z obszarów, które przechodziły pod kontrolę rządu centralnego.

W Sarajewie, który jak i Mostar powinien być jednolitym miastem, sytuacja pozostawia wiele do życzenia. Do 19 marca 1996 stolica Bośni i Hercegowiny powinna całkowicie przejść pod kontrolę Aliji Izetbegovicia.

Jednak lider, o którym mówiono, że trzyma państwo pod osobistym nadzorem, w lutym był zmuszony do tymczasowego wycofania się. Jak ogłoszono w oficjalnym biuletynie urzędowym, cierpiał on na niewydolność serca. Izetbegovicia leczyli najlepsi lekarze w jednej z klinik w Sarajewie. Dowódca SFOR Leighton Smith zapewnił helikoptery wojskowe dla dwóch profesorów ze Słowenii, którzy specjalnie przylecieli do Sarajewa na konsultacje. Jednak niektórzy mieszkańcy Sarajewa w te dni mówili mi, że Alija Izetbegovic nie przypadkowo zachorował. On podobno planował odejść od wielkiej polityki, a bez niego proces polityczny mógł przebiec szybciej.

Inni jednak zapewniali mnie, że jest to kolejny podstęp chytrego Aliji, który przygotowuje się do kolejnych wyborów prezydenckich. Izetbegovic postanowił pozostać u władzy za wszelką cenę, a w te lutowe dni 1996 roku po prostu przechodził kolejny cykl leczenia. Przed wyborcami trzeba było wyglądać rześko i zdrowo, inaczej politycy i wyborcy będą chcieli zamienić Aliję na kogoś młodego i zdrowego, na przykład na Harisa Silajdzicia.

Tymczasem Serbowie w popłochu opuszczali swoje mieszkania w Sarajewie. Dowódca SFOR Leighton Smith był wyraźnie zaniepokojony masową ucieczką Serbów z Sarajewa i jego przedmieść. On nawet zgodził się na spotkanie ze społecznością i długo wyjaśniał Serbom, że gwarantuje bezpieczeństwo wszystkim tym, którzy chcą pozostać w mieście. Admirał Smith zrobił nawet więcej, niż do niego należało – zgodził się przepuścić transport wojskowy bośniackich Serbów do ewakuacji ludności. Wielu zdecydowało się przenieść do rodziny w Republice Serbskiej i Federalnej Republice Jugosławii. 80 000 sarajewskich Serbów w panice opuściło swoje domy w tych lutowych dniach 1996 roku. Miejscowi przedsiębiorczy taksówkarze nawet ustalili wtedy cenę za wywóz jednej serbskiej rodziny z dobytkiem – 700 marek niemieckich. Jeśli nie masz pieniędzy, zostań z muzułmanami i rozwiązuj swoje problemy. Okazało się, że muzułmańska większość zmuszała swoich byłych sąsiadów (i Chorwatów i Serbów) do grania według nowych „daytonskich zasad”. Chcesz mieszkać w domu, podporządkuj się muzułmańskim prawom. Jednocześnie nikt ani w Sarajewie, ani w Mostarze nie gwarantował Serbom i Chorwatom żadnego bezpieczeństwa.

Prezydent Izetbegovic doskonale wiedział, że Clinton w Dayton postawił właśnie na niego. Po leczeniu Alija znów planował stać się najważniejszym w Bośni i Hercegowinie. Był pewien, że będzie zmuszać pogan do życia według zasad, które odpowiadają tylko jemu. Serbowie w Sarajewie, a Chorwaci w Mostarze zostali obywatelami drugiej kategorii. Główne osoby sprawujące władzę w kraju to muzułmanie, a pozostali powinni żyć według ich praw.

W tych dniach jeden z szefów Ministerstwa Spraw Wewnętrznych Bośni Ismet Dahic mówił, że w czasie oblężenia Sarajewa rozkwitła spekulacja i za duże pieniądze można było kupić wszystko – od drogich zagranicznych papierosów i eleganckich drinków do delikatesów i narkotyków. Z nastaniem pokoju kryminalna sytuacja nie zmieniła się. Szczególnie popularna i opłacalna była kradzież samochodów w jednej społeczności, i sprzedaż w innej. W Sarajewie samochodu nie można było pozostawić nawet na chwilę bez opieki. Kradziono, zmieniano numery i dokumenty i odsprzedawano. Trasa Sarajewo-Mostar, przez którą nie raz musiałem podróżować, nawet w ciągu dnia była niebezpieczna. A po zmroku mogli cię okraść, pobić i zabrać samochód. I jeszcze podziękowałbyś, że cię nie zabili. Mafia narkotykowa też działała bezkarnie. Policja jeszcze próbowała walczyć z miejscowymi dealerami heroiny, kokainy i marihuany. Ale Bośnia stopniowo wchodziła do mapy międzynarodowych tras mafii narkotykowej z Turcji. Przekonywano, że kolumbijski kartel narkotykowy wtedy już zakorzenił się w Bośni i Hercegowinie.

Autor: Konstantin Kaczalin
Źródło: Głos Rosji


TAGI: , ,

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.