Liczba wyświetleń: 773
Marek Falenta, „mózg” afery podsłuchowej z 2014 roku, napisał list do Kancelarii Prezydenta RP, przedstawiając ultimatum – albo układ, albo opublikowanie przez niego dotychczasowo nieujawnionych nagrań.
Jak informuje „Rzeczpospolita”, list Falenty trafił do Kancelarii Prezydenta jeszcze w kwietniu. W tej chwili biznesmen siedział w więzieniu w Hiszpanii i czekał na ekstradycję do Polski.
„W hiszpańskim więzieniu gnije człowiek, który wierzył w sprawę pt. Polska uczciwa i sprawiedliwa. Zrobił, co do niego należało, wywiązał się ze wszystkich złożonych obietnic i został okrutnie oszukany przez ludzi wywodzących się z Pana formacji. Obiecali wiele korzyści i łupów politycznych. Czekałem lata codziennie łudzony, że niebawem nadejdzie dzień, w którym zostanę przez Pana ułaskawiony. Nie widać nadziei na jego nadejście. Proszę potraktować ten list jako ostatnią szansę na porozumienie się ze mną. Nie zamierzam umierać w samotności. Ujawnię zleceniodawców i wszystkie szczegóły” – pisze Falenta na początku swojego listu.
W swoim liście Falenta jasno daje do zrozumienia, że w wypadku zignorowania jego warunków ujawni swoich mocodawców wśród polityków PiS. Poza ułaskawieniem w zamian za milczenie chcę również przyznania statusu świadka koronnego – dodaje.
Jak twierdzi polski biznesmen, dysponuje licznymi dotychczas nieujawnionymi taśmami z nagraniami rozmów oficjeli obecnego rządu, w tym rozmowy urzędującego premiera Morawieckiego z szefem PKO BP Zbigniewem Jagiełłą. Napisał w liście również, że posiada pewną informacją dotyczącą prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, ministrów Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika oraz szefa CBA Ernesta Bejdę. Podkreśla, że ma szeroką wiedzę na temat całej tej afery, którą chętnie się podzieli, jeśli rząd nie spełni jego wymagań w ciągu jednego miesiąca. Przedstawiciele PiS jeszcze w żaden sposób nie skomentowali sytuacji (na wideo niżej wypowiedź prezydenckiego ministra Andrzeja Dery – przypis WM).
List Marka Falenty datowany jest na 12 kwietnia b.r., z Kancelarii Prezydenta trafił do Warszawskiego Sądu Okręgowego. Teraz prokuratura powinna sprawdzić, czy naprawdę to doradca Kaczyńskiego Stanisław Kostrzewski namawiał Falentę do nielegalnej działalności i czy biznesmenowi obiecywano w zamian ułaskawienie.
Marek Falenta został skazany na 2,5 roku więzienia w 2016 r. za to, że zlecił, aby dwaj kelnerzy z dwóch znanych warszawskich restauracji nagrywali rozmowy ważnych gości. Od tego momentu do początku 2019 biznesmen walczył o to, żeby uniknąć odpowiedzialności, a po wyczerpaniu się wszystkich możliwości postanowił uciec do Hiszpanii. W ramach swojej działalności nagrał rozmowy ponad 100 osób.
Źródło: pl.SputnikNews.com
Trzeba mieć tylko nadzieję, że M. Falenta nie zostanie zabity w więzieniu przez nn sprawcę.
Trzeba mieć nadzieję, że gdyby tak się stało są osoby, które momentalnie ujawnią wszystkie dane i nagrania dot. pisiorskich mocodawców i zleceniodawców M. Falenty.
Trzeba mieć nadzieję, że wreszcie ten rzeżim zniknie z powierzchni Ziemi raz na zawsze.
Wydawało mi sie że za ukrywanie dowodów przestępstwa to kara aresztu, chyba że nie ma na tych nagraniach dowodów przestępstwa więcnie ma czego sie bać niech publikuje, a mocodawców PIS już każdy z otwartymi oczmyma zna.