Albo inwestujemy w drogie e-auta, albo zapłacimy 130 mld zł

Opublikowano: 08.03.2019 | Kategorie: Ekologia i przyroda, Gospodarka, Wiadomości z kraju

Liczba wyświetleń: 3016

Zastanawialiście się dlaczego rząd PiS tak mocno akcentuje projekt miliona aut elektrycznych do 2025 roku? Dlaczego mimo gigantycznych kosztów jego wdrożenia nadal w niego brnie? Dlaczego rozważa pomysł budowy fabryki e-aut za 4,5 mld zł, na którą pieniądze miałyby wyłożyć państwowe spółki energetyczne? Otóż wcale nie chodzi o żadne nowe “koło zamachowe” dla polskiej gospodarki. Powód jest znacznie bardziej prozaiczny. To kasa, a dokładnie – widmo potężnej kary finansowej jaką Polska będzie musiała zapłacić, jeśli nie spełni wygórowanych norm UE.

Zgodnie z unijnym porozumieniem o podziale redukcji emisji nasz kraj zobowiązał się do redukcji emisji CO2 z sektorów nieobjętych handlem uprawnieniami do emisji (non-ETS), do których należą m.in. budownictwo, rolnictwo oraz przede wszystkim transport. Do 2030 roku redukcja emisji z sektorów non-ETS powinna wynieść 7 proc. w porównaniu do poziomu emisji sektora non-ETS z 2005 roku.

Diabeł jak zwykle tkwi w szczegółach. Okazuje się bowiem, że redukcja emisji o 7 proc. jest inna dla kraju, który w 2005 roku miał rozwiniętą gospodarkę (a w konsekwencji – rozwinięty transport; takim państwem były np. Niemcy), a inna dla kraju, który w 2005 roku stał na dużo niższym poziomie gospodarczego rozwoju, a największe wzrosty PKB dopiero były przed nim (np. Polska).

W efekcie powyższego redukcja emisji tylko o 7 proc. w porównaniu z poziomem emisji z 2005 roku będzie w przypadku Polski nie lada wyzwaniem. Wszak musimy zredukować nie tylko wspomniane 7 proc., ale również cały wolumen emisji, który pojawił się już po 2005 roku (wynikał z rozwoju gospodarczego) i powiększył wynik bazowy sprzed 14 lat.

Co będzie jeśli tego nie zrobimy? Zgodnie z raportem opublikowanym przez federację Transport & Environment oraz Instytutu Spraw Obywatelskich (INSPRO) koszty niezrealizowania unijnego porozumienia o podziale redukcji emisji w przypadku sektorów nieobjętych handlem uprawnieniami do emisji (non-ETS) będą gigantyczne. W najgorszym rozpatrywanym scenariuszu (przewidującym dalszy wzrost kosztów zakupu uprawnienia do emisji CO2 do wysokości 100 euro za tonę) Polsce zabraknie 47,2 mln ton CO2 redukcji emisji do celu na rok 2030. Oznaczałoby to wydatek rzędu 130 mld zł!

Nie wykluczam, że u samego zarania pomysł Mateusza Morawieckiego z “elektromobilnością na masową skalę” mógł mieć wymiar inicjatywy o charakterze “koła zamachowego” dla gospodarki, kolejnego impulsu, który w ostatecznym rozrachunku powiększy polskie PKB. Dzisiaj, kiedy wiemy więcej, kiedy znamy jego rzeczywiste koszty oraz mamy świadomość potęgujących je braków (choćby w sferze wytwarzania energii elektrycznej), pomysł ten jawi się bardziej jako “mniejsze zło”, alternatywa dla kosztu jaki zostanie Polsce narzucony, gdy do 2030 roku nie uda się potężnie zredukować emisji CO2 z sektora non-ETS, tak aby były one o 7 proc. niższe od poziomu notowanego w 2005 roku. Niestety, wiele wskazuje na to, że w żaden sposób nie możemy obejść tej tragicznej w skutkach alternatywy.

Na podstawie: RynekInfrastruktury.pl, Niewygodne.info.pl
Źródło: Niewygodne.info.pl


TAGI: ,

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

4 komentarze

  1. qhashbba 08.03.2019 11:22

    Oni elektrowni zbudowac nie potrafili w 15 lat, a chca budowac fabryke elektrycznych samochodw w piec? Nawet prototypu samochodu w tym czasie nie ogarna, moze projekt im ktos zrobi… Poza tymjesli by sie to nawet udalo, to co pozniej? Jakies znizki dla kupujacych wzgledem tradycyjnych samochodow?

  2. Stanlley 08.03.2019 15:31

    Zniżek nie będzie. Jeśli już to będzie zwyżka 180% (tak jak w Danii) od nowych spalinowych. Do paliwa też dowalą tyleż samo.

    Appropos – po nowym roku Mateuszek kłamczuszek zmienił nam przepisy dotyczące leasingu – więcej jak 150 000zł nie wliczysz w koszty. Jakie auto elektryczne za to kupisz?

  3. Szwęda 08.03.2019 17:38

    A nie można przerabiać starych tanich samochodów spalinowych na tanie elektryczne z akumulatorami żelowymi produkowanymi w Polsce i silnikami również i prostymi komputerkami do sterowania (bo takie wystarczą!), które można (już od dawna) tak robić, że są niemal wieczne? Nie nie można, bo przede wszystkim liczy się zarobek najbogatszych bandytów trzymających w swoich łapach cały motoryzacyjny i ropny przemysł!!!
    Nie do czytania są te dyrdymały o emisjach. Przecież produkcja tych bezsensownie drogich samochodów i akumulatorów emituje ogromne ilości cholerstwa i to o wiele gorszego niż jakiś tam 2tlenekC.

  4. Szwęda 08.03.2019 18:16

    Nie wezmą nas tak, to wezmą w inny sposób.

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.