Liczba wyświetleń: 973
Naukowcy odkryli, że dla długości życia człowieka ważne jest jaka aktywność słoneczna towarzyszyła jego pojawieniu się na świecie. Norwescy specjaliści twierdzą, że ludzie, którzy urodzili się w czasie słonecznej flauty, mogą żyć dłużej.
Uczeni doszli do tego analizując dane demograficzne Norwegów urodzonych od 1676 roku do 1878 roku. Następnie dokonano korelacji ich długości życia z obserwowaną w tym czasie aktywnością słoneczną. Wyszło im, że średnio okres życia człowieka urodzonego w maksimum słonecznym był o 5,2 lat krótszy niż u tych rodzonych podczas minimum słonecznego.
Poziom aktywności słonecznej w czasie narodzin w jakiś sposób determinuje długość życia. Efekt ten był widoczny zwłaszcza u kobiet. Być może jest to związane ze zwiększoną ilością promieniowania ultrafioletowego, które jest emitowane podczas maksimum słonecznego. Ekspozycja na promieniowanie UV powoduje uszkodzenie komórek i DNA.
Zespół naukowców z Norweskiego Uniwersytetu Nauki i Technologii opublikowali swoje badania w ostatnim numerze prestiżowego czasopisma Proceedings of the Royal Society B.
Na podstawie: phys.org
Źródło: Zmiany na Ziemi
„…w jakiś sposób” i już wiadomo w jaki. Ha, ha. Uszkodzenie DNA powoduje krótsze życie o 5,4 lata życia. Ha, ha. To tak jakby zanieczyszczenie spermy powodowało utratę zdrowia.
Może źle jest postawione pytanie? Może korzystniej byłoby zapytać: Co powoduje nierówność pracy słońca i nierówność egzystencji ludzkiej?
Albo prościej co wiąże cykle pracy słońca z cyklicznymi zmianami nierówności w długości życia.
No właśnie.
Naukowcy, czyli pracownicy „aparatu”, są w stanie wmówić nam wszystko, jednak czy na pewno?