Liczba wyświetleń: 951
Ciemna materia może być nieco naelektryzowana – twierdzą naukowcy.
Superszybkie chłodzenie się widocznej materii Wszechświata i niedawno odkryte niezwykle wczesne formowanie gwiazd i galaktyk można wyjaśnić tym, że ciemna materia ma bardzo słaby, lecz nie zerowy ładunek elektryczny — twierdzą astronomowie w artykule opublikowanym w czasopiśmie „Nature”.
„Ustaliliśmy, że cząstki ciemnej materii mogą mieć niewielki ładunek elektryczny, mniej więcej milion razy mniejszy niż elektron. Tak małego ładunku nie da się ustalić za pomocą LHC i innych akceleratorów cząstek. Z drugiej strony odebrane przez naszych kolegów sygnały radiowe podczas obserwowania młodego Wszechświata wskazują na ich istnienie” — oznajmił Abraham Loeb z Uniwersytetu Harvarda (USA).
Loeb i jego kolega Julian Munoz znaleźli wyjaśnienie dla tej anomalii, przypuszczając, że ciemna materia w dalekiej przeszłości zachowywała się nie tak, jak teraz. Według naukowców część jej „atomów” mogła nie przypominać jonów zwykłej materii i mieć częściowy dodatni lub ujemny ładunek elektryczny.
Jak pokazują obliczenia kosmologów, w takim razie „współczesna” ciemna materia będzie zachowywać się mniej więcej tak, jak pokazują obserwacje najbliższych galaktyk, ale jednocześnie zupełnie inaczej wpływać na materię w pierwszych dniach Wszechświata.
Nawet jeśli „naładowana” ciemna materia będzie miała bardzo mały ładunek, jej współdziałanie elektryczne z protonami, elektronami i innymi cząstkami, które istniały przed powstaniem gwiazd, musiało znacznie je „hamować”, spowalniając ich ruch. W rezultacie ten Wszechświat musiał ostygnąć o wiele szybciej niż sugerują klasyczne teorie kosmologiczne.
Jak podkreśla Loeb, proces ich współdziałania zostawił szczególne ślady w promieniowaniu radiowym gwiazd, które odnotowali astronomowie z projektu EDGES oraz w mikrofalowym „echu” Wielkiego Wybuchu.
Autorzy tej idei mają nadzieję, że poszukiwania tych wibracji za pomocą radioteleskopów nowej generacji pomogą w zrozumieniu tego, czy ciemna materia rzeczywiście może być naładowana, co zwiastuje istnienie „nowej fizyki” czy też kosmolodzy poprzestaną na standardowym modelu Wielkiego Wybuchu.
Źródło: pl.SputnikNews.com
„Loeb i jego kolega Julian Munoz znaleźli wyjaśnienie dla tej anomalii, przypuszczając, że ciemna materia w dalekiej przeszłości zachowywała się nie tak, jak teraz. Według naukowców część jej „atomów” mogła nie przypominać jonów zwykłej materii i mieć częściowy dodatni lub ujemny ładunek elektryczny.”
Co za bzdury!
Najpierw astrofizycy wmawiają nam, że ciemna materia w niczym nie przypomina zwykłej materii, a jedyne co ma wspólnego to oddziaływanie grawitacyjne, a teraz spodziewali się dalszych podobieństw, które ustąpiły z czasem.
Gdy to ode mnie zależało przeksięgowałbym pieniądze, które marnują na ważniejsze badania. Z tego powyżej nigdy nic nie będzie dopóki astrofizyka nie odrzuci dogmatów.
a co ty wiesz o astrofizyce?… .. .
Wiem, że astrofizyką rządzą dogmaty, w dodatku silniejsze niż te religijne.
Obowiązujący model komet tzw. dirty snowball model jest sprzeczny z najnowszymi danymi. W 2005 roku sonda Deep Impact wystrzeliła miedziany pocisk w kierunku komety Tempel 1. Wszystko co zarejestrowano po uderzeniu przeczy temu modelowi.
Ruszyła lawina produkująca historie-przykrywki, byle tylko ciemny lud się nie kapnął, a co gorsza frajerski rząd, który sponsoruje badania nie cofnął funduszy.
Jedna z najlepszych przykrywek to „samoleczący” się krater po uderzeniu, który był zbyt płytki. Wymyślili, dosłownie, że odpryski z krateru wystrzelone z ogromną siłą w skutek uderzenia opadły na dno krateru w prawie zerowej grawitacji! Przecież te odłamki uzyskały prędkość ucieczki i tyle ich kometa widziała!
Tu masz film, specjalnie dla ciebie wyszukałem:
https://youtu.be/n_ZX6LReaMw?t=465
Minęło prawie 13 lat a model nadal obowiązuje.