Liczba wyświetleń: 1147
Gorączka nie występuje obecnie już u ok. 80 proc. chorujących na grypę – powiedział PAP prof. Wiesław Kozak z UMK w Toruniu, zajmujący się badaniem gorączki już od kilkudziesięciu lat. Dodał, że powstrzymując wysoką temperaturę znacząco wydłużamy czas groźnej infekcji wirusowej.
„Gorączka nie występuje obecnie już u ok. 80 procent chorujących na grypę. Szczególnie dotyczy to starszych pacjentów, bo u dzieci do 10. roku życia jest ona (…) obserwowana i wysoka. Jeżeli blokujemy jej wystąpienie, to w ten sposób pozwalamy wirusowi rozwinąć się w naszych komórkach i rozszerzyć infekcję” – zaznaczył ekspert.
Jego zdaniem blokowanie gorączki i zażywanie leków aspirynopodobnych przy infekcjach wirusowych jest bezsensowne.
„To nieracjonalne działanie z naszej strony. Oczywiście – blokujemy w ten sposób wszystkie elementy fazy ostrej – ból mięśni, spadek libido pacjenta, ale infekcja przebiega, rozszerza się. Bez przyblokowania syntezy cząsteczek wirusa, które (zablokowanie – PAP) powoduje wysoka temperatura, w naszych komórkach infekcja będzie bez przerwy się rozwijać” – dodał naukowiec.
Prof. Kozak wskazał, że w przypadku grypy należy wręcz przyjąć gorączkę jako sprzymierzeńca w zdrowieniu.
„Jest to nasza własna reakcja na zakażenie infekcją wirusową. Tak jest w przypadku wielu innych wirusów, np. ospy. Wirus ten również wywołuje gorączkę, ale pacjenci oczywiście od razu ją zbijają i wówczas ta infekcja trwa i trwa, ciągnie się dużo dłużej niż w przypadku, gdybyśmy gorączki nie zbijali” – dodał naukowiec.
Ekspert przypomniał, że przedłużająca się infekcja wywołana grypą może mieć bardzo poważne następstwa – m.in. może przerodzić się w autoimmunoagresję np. nerek czy osłabienie mięśni sercowych.
„Po prostu, gdy blokujemy gorączkę, wirus rozmnaża się bez kontroli, bez pierwszej reakcji na powstawanie infekcji. Zawsze lepiej zmierzyć się z tą gorączką – wyleżeć ją, wypocić, niż reagować farmakologicznie” – wspomniał prof. Kozak.
W jego ocenie Polacy zdecydowanie nadużywają środków przeciwgorączkowych i przeciwbólowych – nie poprawiają tym samym stanu swojego zdrowia, tylko je degradują.
Autorstwo: Tomasz Więcławski
Zdjęcie: gfhjkm123 (CC0)
Źródło: NaukawPolsce.PAP.pl
Poza tym leki przeciwzapalne, przeciwbólowe dostępne bez recepty dają rocznie w Polsce około 2 tys. zgonów. Więcej niż wszystkie narkotyki, dopalacze razem wzięte. Ale scenariusze popularnych niskobudżetowych produkcji z akcją w szpitalu na toksykologii tego nie przewidują. Widać kto je finansuje.
@gajowy
Dokładnie tak. Lekarze też ochoczo przepisują leki obniżające gorączkę czy też antybiotyki nawet jeśli nie jest ona u pacjenta niebezpieczna a antybiotyk nie jest niezbędny. Jak to mówią tworzymy problem reagujemy na uprzednio stworzony problem, rozwiązujemy a pieniążki na konta dochtorów lecą ;P.
Akurat w tym sezonie grypowym, zwłaszcza w okresie grudzień- marzec, prawie wszystkie znane mi zachorowania dorosłych (ok 60 sztuk) przebiegały z gwałtowną, bardzo wysoką i „niezbijalną” temperaturą. W sumie typowo dla grypy ( w przeciwieństwie do np. przeziębienia), ale nietypowe było to , że tak gorączkowali wszyscy. Nawet ci, którzy od lat gorączki nie mieli. I pytanie, czy wirus w tym sezonie był tak zjadliwy, że każdy organizm sięgał po najstarszą broń, czy tak „klasyczny”, że nawet zamulone systemy odpornościowe prawidłowo reagowały? Tego, że wszystkim nagle się „poprawiło” reagowanie na patogen raczej nie obstawiam.