Liczba wyświetleń: 1249
Jak podaje Najwyższa Izba Kontroli, rzecznicy konsumentów zdecydowanie zbyt rzadko występują w ich imieniu przeciwko nieuczciwym przedsiębiorcom, a postępowania trwały zbyt długo.
„W ocenie NIK, Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów oraz rzecznicy konsumentów nie zapewniają pełnej ochrony wszystkim nabywcom dóbr i usług poza lokalami sprzedawców” – pisze w sprawozdaniu z raportu Izba. Jako czynniki, które szczególnie przyczyniają się do tego stanu rzeczy, wymieniono m.in. słabą dostępność rzeczników – ich siedziby nie są dostosowane dla osób starszych i niepełnosprawnych, które są szczególnie narażone na oszustwa ze strony sprzedawców bezpośrednich. Z kolei godziny funkcjonowania sprawiają, że bardzo trudno jest umówić się na spotkanie osobom pracującym. Rzecznicy nie prowadzą żadnych działań edukacyjnych, które pomagałyby ewentualnym klientom samodzielnie zauważać nieprawidłowości; UOKiK w żaden sposób tego nie monitoruje ani nie ewaluuje.
Izba zwróciła też uwagę na fakt, że w badanym okresie (styczeń 2014-wrzesień 2015) wciąż nie wprowadzono zalecanej przez NIK zmiany w “Rejestrze klauzul niedozwolonych”. Liczy on, jak się okazuje, ponad 5 tys. wpisów i dla przeciętnego człowieka jest całkowicie nieczytelny. Już w maju 2014 roku NIK skierował do UOKiK-u rekomendację na ten temat, jednak została ona zignorowana.
Wśród osób, które zwróciły się do rzeczników konsumenckich w związku ze sprzedażą bezpośrednią, NIK przeprowadził ankietę. Okazuje się, że znaczna większość z nich (80 proc.) nie była informowana przez sprzedawców o swoich prawach konsumenckich (m.in. o możliwości dokonania zwrotu każdego kupionego towaru w terminie 7 dni). 84 proc. sprzedawców nie pokazała klientom przed jej podpisaniem, a nawet jeśli, dla większości były to dokumenty niezrozumiałe – użyto zbyt małej czcionki bądź niejasnych sformułowań. Znaczna większość spraw, z którymi zwracano się do rzeczników, dotyczyła właśnie odstąpienia od umowy kupna bądź umowy kredytowej.
Ofiarami oszustów padają zwykle osoby starsze, które zwyczajnie łatwiej jest oszukać. Najczęściej wciskano im zbędne i bardzo kosztowne zestawy garnków, “lecznicze” kołdry czy sprzęt paramedyczny, który ma przynosić ulgę np. w bólach reumatycznych. Często opisywano sytuacje, w których do mieszkania przychodzili sprzedawcy usług komunikacyjnych o nazwach bardzo podobnych do firm, z których potencjalny klient korzystał, oferując znacznie bardziej przystępne warunki cenowe. Po podpisaniu umowy okazywało się, że konsument nie wiedząc o tym zmienił np. dostawcę telewizji, musi ponieść koszty przełączeń, a oferta jest znacznie mniej atrakcyjna, niż wynikałoby to z ustnych deklaracji.
Samą pracę rzeczników ankietowani oceniali zazwyczaj dobrze. O możliwości skorzystania z bezpłatnej porady dowiadywali się najczęściej od rodziny i znajomych, „pocztą pantoflową”, co jest niepokojące – oznacza bowiem, że informacja o działalności tych instytucji nie jest powszechnie dostępna.
Autorstwo: JS
Źródło: Strajk.eu
Dorośli ludzie a dają się tak oszukać. Tym bardziej nie wyobrażam sobie sytuacji, by kupic garnki za 6 tys. kiedy nie dysponuję taką kwotą.
Gdybyś kupiła 25 lat temu, tak jak ja, garnki Zeptera za ca 4 500 zł, byłabyś zadowolona do dziś. Podobnie ma się sprawa z garnkami Philipiaka.
Także przed trzema laty dokonałem udanego zakupu, za ca 5 000 zł, odkurzacza , a jednocześnie jonizatera, firmy Powermed.
Dzięki sprzedaży bezpośredniej, żeby była jasność.
Nie każdy jest oszustem.
Więc gremialnie nie narzekajmy. Trzeba wiedzieć, albo przedtem przemyśleć, czy warto zakupić to, co nam oferują.
A seniorzy przecież nierzadko konsultują się przed dokonaniem zakupu ze swoimi dziećmi bądź wnukami…
Jeśli więc potem zakup okaże się niepotrzebny, czyli zbyteczny, albo zbyt kosztowny, to kogo winić? Seniora czy młodsze dziecko bądź wnuczę?
P.S. Radzę rozważyć opcję, iż to młodsze pokolenie jest bardziej naiwne, głupie, pazerne i wyrachowane niż stare pierdziuchy…
Kolego, nie byłem nigdy akwizytorem, tylko kupującym. Czy to tak trudno wywnioskować z tego, co napisałem powyżej?
A że oszustów jest mnóstwo, choćby w przypadku umów o odbiór telewizji czy zakupu ichniejszych perfum, to prawda.
Ja kupowałem świadomie i jestem z tych zakupów zadowolony.
O tym napisałem. Nie o „katarynkach”.