Liczba wyświetleń: 1012
Francuskie władze uruchomiły w sobotę trzy śledztwa w sprawie badań klinicznych realizowanych przez prywatną klinikę, w wyniku których sześć osób doznało poważnych uszkodzeń neurologicznych. Uczestnikami najbardziej ryzykownych etapów testów są na ogół biedni ludzie, rozpaczliwie potrzebujący pieniędzy
Marisol Touraine, francuska Minister Spraw Socjalnych, Zdrowia i Praw Kobiet, potwierdziła, że jeden z uczestników badania klinicznego nowego leku jest w stanie śmierci mózgowej, u trzech zdiagnozowano potencjalnie nieodwracalne szkody w mózgu, a u kolejnego stwierdzono poważne zaburzenia neurologiczne.
Badanie kliniczne nowego eksperymentalnego leku, leczącego m.in. zaburzenia lękowe, realizowane były przez prywatną klinikę Biotrial w Renes (północno-zachodnia Francja) na zlecenie portugalskiego koncernu farmaceutycznego Bial. Lek miał działać na układ endokannabinoidowy regulujący u człowieka odczucie bólu, nastrój i apetyt. Jak podkreśliła Marisol Touraine, nowy lek był uprzednio testowany na zwierzętach, w tym szympansach.
W pierwszej, najbardziej ryzykownej fazie testów klinicznych, badającej reakcję organizmu na różne dawki leku, uczestniczyło 128 opłacanych ochotników, których kondycja fizyczna i zdrowotna była oceniona jako dobra. 28 osób otrzymywało placebo, a pozostałe 90 osób zażywało lek. Sześciu obecnie hospitalizowanych mężczyzn (w wieku od 28 do 49 lat), było w grupie, która otrzymywała regularne i coraz większe dawki leku. Ich stan zdrowia przed rozpoczęciem eksperymentu w dniu 7 stycznia, również został oceniony jako dobry.
Pierwszy wolontariusz, z objawami podobnymi do udaru, został przyjęty na oddział neurologiczny pobliskiego szpitala, już po 3 dniach od rozpoczęcia eksperymentu, pozostali dołączyli wkrótce.
„Nie znaliśmy antidotum dla tego leku, ponieważ nigdy nie był podawany ludziom w tak wysokiej dawce” – oświadczył szef oddziału neurologicznego Pierre-Gilles Edan. Wszystkie badania nad preparatem zostały zawieszone, a ochotnicy zwolnieni.
„Uczestnicy pierwszej fazy eksperymentów są na ogół bezrobotni i biedni, i biorą w niej udział ponieważ rozpaczliwie potrzebują pieniędzy. To oznacza, że łatwo ich wykorzystać” – mówi Carl Elliott, bioetyk z Uniwersytetu w Minnesocie, którego zdaniem śledczy powinni po pierwsze zbadać, czy badani zgodzili się na udział w eksperymencie oraz jakie było ich wynagrodzenie.
Autorstwo: TMS
Źródło: Strajk.eu
Straszne to i smutne, ale w końcu ci ludzie wiedzieli, że godzą się na podanie nieznanego środka chemicznego. Człowiek nie jest przystosowany do zjadania chemii.
@jeszcze
Dla tego większość korporacji farmaceutycznych przeprowadza badania kliniczne w krajach „3 świata”- w tym Indie( chyba najwięcej klinik wykonujących testy dla większych Korpo). Jak się coś nie uda to się człowieka wyrzuca na śmietnik , no a przecież to tacy sami ludzie jak MY wiec to tylko i wyłącznie ich wina …
@Dagome
Nie pisałam o winie. Raczej o odpowiedzialności za własne czyny (każdej ze stron).
@jeszcze
Średnia to odpowiedzialność gdy farmaceutyczne korpo świetnie sobie zdają sprawę ,że w biednych krajach gdzie przeprowadza się testy kliniczne, ludzi zmuszeni biedą zapisują się do kilku klinik aby jako tako zarobić.
Tak przeprowadzane testy nijak się mają do bezpieczeństwa , a chciwe korporacyjne hieny i tak lek poprowadzą na rynek, bo póki krew się nie leje z oczodołów lub odbytu to wszystko gra, no a papier poświadczający przeprowadzenie testów zawsze pokażą.
Z drugiej strony mamy ludzi wyedukowanych jak w średniowieczu (analfabeci) i dla nich łykanie jakiś pigułeczek to nic strasznego , znaczenia skutków ubocznych i tak by nie zrozumieli.
Bogata strona tej sprawy w 4 literach ma odpowiedzialności, ta biedniejsza strona nie rozumie definicji tego słowa , ale w obecnym świecie i tak się na nich zrzuci winę, a bogaci i tak nie poniosą konsekwencji.
I tak, i tak , i tak… w koło Macieju.
@Dagome
Wszystko się zgadza, ale zgodzisz się chyba, że jeden „zmuszony” biedą sprzeda się na ulicy, przehandluje nerki lub połknie truciznę (j.w.) a inny, mimo biedy tego nie zrobi? Zależy to od pewnych predyspozycji. Generalnie ludzie wolą iść na łatwiznę i nie dbają o konsekwencje własnych wyborów. A wybór każdy ma, choć czasem wydaje się że nie i konsekwencje ponieść też musi.
I nie bronię tu koncernów farmaceutycznych, bo to zło w czystej postaci.
@jeszcze
Dobrze, że zgadzamy się co do Korpo 😉
Zakładam (może mylnie) ,że piszesz o ludziach , którzy mają jako takie pojęcie o świecie i potrafią podjąć taką , a nie inną decyzje(owe „predyspozycje”) wynikającą choćby z edukacji.
Masy sprzedające własne ciała dla badań klinicznych w biednych krajach rywalizują miedzy sobą o miejsca w klinikach. W moim mniemaniu niema tu rozróżnienia na tych nieświadomych i świadomych, wszyscy są nieświadomi, tylko część miała więcej szczęścia i brakło dla nich miejsca na oddziale badawczym.
Inną inszością jest porównywanie dwóch osób i ich wyborów życiowych, gdy mają jakąś możliwość(świadomość) dokonania wyboru. Jedna wybierze powiedzmy prace na czarno za grosze , a druga dobrze płatna prostytucje. W takim przypadku nie ma o czym gadać.
Istotną sprawą jakiej nie poruszono w powyższym artykule jest coś takiego jak „zawody zaufania”.
Lekarze i naukowcy cieszą wielką estymą wśród społeczeństwa. Podejrzewam ,że 99% ludzi pomimo ostrzeżeń o niebezpieczeństwach badań klinicznych, zdecydowała by się na nie, tylko ze względu na wgrany tok myślowy: „Światowej klasy lekarz , biolog, chemik, no przecież oni by nie narazi mnie na jakieś straszne niebezpieczeństwo, te ostrzeżenia to tylko jakaś lipa mająca uwypuklić ich profesjonalizm”.
Jesteśmy w stanie bronić „swojego” tylko gdy wykasujemy to nagranie z naszych głów.
PZDR
Nie potrzeba szukac az tak daleko, w Azji.
Znajdziecie materialy na YT o tym,
jak to np. nasi rodacy dobrze zyja
z podobnych testow na wyspach.
Samemu mialem propozycje w ubieglym
roku w jednym ze szpitali, lecz za zupelna
darmoche i to wcale nie bez naciskow.
A czasami potrzeba sie do nich udac,
bo tak skonstruowany jest ten niewolniczy,
barbarzynski system.
@Dagome
Właśnie te „wdruki”, o których piszesz na końcu zawdzięczamy tzw. edukacji.
I zgadzam się, że tu jest największy problem, spotykam się na co dzień ze ślepą wręcz samobójczą wiarą w „autorytety” i takim ludziom nie wytłumaczysz. Nawet nie próbuj. Pozdrawiam 🙂