Liczba wyświetleń: 950
Zakaz wjazdu dla cyrku „Arena” do Słupska jest dziś szeroko dyskutowany w mediach. Czy to początek dyskusji o zmianach w prawie? Jak to wygląda na świecie?
Polskie przepisy dotyczące występów cyrków i tresury dzikich zwierząt są tak skonstruowane, że samorządowcy mają związane ręce. Odmowa pozwolenia na występy na terenie miasta wydana przez Roberta Biedronia to niewątpliwie przykład godny naśladowania, nie jest to jednakże pierwszy tego typu przypadek. W 2008 roku głośny był konflikt obrońców praw zwierząt ze stowarzyszenia Serfenta z cyrkiem „Korona”, który odwiedził Skoczów i Cieszyn. Ówczesny burmistrz miasta Bogdan Ficek konsultował się z prawnikami w sprawie całkowitego zakazu występów z udziałem dzikich zwierząt. Niestety okazuje się, że o ile włodarze miast mogą odmówić udostępnienia w tym celu terenów miejskich, to zakaz ten nie dotyczy już terenów będących prywatną własnością mieszkańców. – Zawsze znajdzie się właściciel prywatnego terenu, który chętnie udostępni grunt na takie występy – mówił wówczas Ficek, dając wyraz swojej bezradności. Podobne obawy, co Robert Biedroń, dotyczące tego samego cyrku, mieli również jakiś czas temu włodarze Bielska-Białej.
W Polsce działa legalnie około 18 dużych, prywatnych cyrków. „Na stanie” są niedźwiedzie, konie, osły, psy, jeżozwierze, zebry, wielbłądy, dromadery, lamy, kozy, małpy, psy, gęsi, koguty, byki i wiele innych gatunków zwierząt. W tresurze używa się ognia, prądu, narzędzi służących do bicia. Polska stanowi niechlubny punkt na mapie świata, gdzie występy te pomimo protestów ekologów wciąż są legalne. Jak na razie jedynymi światowej sławy alternatywami dla rozrywki z udziałem treserów są Cique de Soleil z Kanady oraz Cyrk Chiński.
Obecnie zakaz wykorzystywania zwierząt dzikich obowiązuje w Finlandii, Wielkiej Brytanii, Austrii, Szwecji, Chorwacji, Izraelu, Peru, Singapurze, Holandii, na Węgrzech, Kostaryce i Słowenii. W Grecji, Boliwii, Chinach i Brazylii zakaz obejmuje wszystkie zwierzęta bez wyjątku. Częściowe ograniczenia wprowadzono w Danii, Australii, USA, Szwajcarii, Kanadzie, Nowej Zelandii oraz Indiach.
W 1978 roku w Paryżu UNESCO uchwaliło Światową Deklarację Praw Zwierząt, która podkreśliła, że każde zwierzę ma prawo do życia na wolności oraz nie może służyć rozrywce człowieka.
Wiele miast na świecie wprowadziło lokalny zakaz wykorzystywania zwierząt w cyrku, pomimo iż prawo krajowe na nie zezwala. Dlatego inicjatywa Biedronia jest przykładem wprowadzenia dobrej praktyki i – miejmy nadzieję, zapoczątkuje dyskusję o zmianach w prawie jeszcze przed końcem kadencji rządu.
Autorstwo: WK
Źródło: Strajk.eu
No i takimi głupotami się będzie zajmował ten osobnik oraz obrzydzaniem Jowów i Kukiza.
„W 1978 roku w Paryżu UNESCO uchwaliło Światową Deklarację Praw Zwierząt, która podkreśliła, że każde zwierzę ma prawo do życia na wolności oraz nie może służyć rozrywce człowieka.”
a co z inwentarzem sklepów zoologicznych? Wszystkie zwierzęta , które można tam kupić służą rozrywce człowieka.
Tak samo miliardy zwierząt hodowanych na mięso. Ciężko nie zauważyć że zwierzęta z hodowli też nie mają prawa do życia na wolności(w ogóle do życia) i służą przyjemności języka człowieka. Norki hodowane na futra, żeby kobiety miały bajeranckie ciuszki. Większość ludzi jest jak takie pasożyty które wszystko wokół wykorzystują jak się da dla swojej przyjemności, ale mimo tych wszystkich starań nigdy im tej przyjemności nie starcza, a samo to chciwe dążenie do tej przyjemności przynosi im wiele nieprzyjemnych skutków ubocznych. Działanie pana Biedronia jest tutaj bardzo pozytywne, bo w małym stopniu(ale jednak) zmniejsza zaangażowanie w te chciwe działania.
U nas cyrk wpuszczają, ale i tak nikt nie chce iść. Także ledwo się rozbija, a się zwija, bo nie ma minimalnej sprzedaży biletów nawet. Małymi kroczkami i hodowle norek zlikwidują. Ale nie wszystko na raz. Rozwój empatii pro-zwierzęcej nie przebiega skokowo w populacji. Ciekawe kiedy będziemy odżywiać się energią słoneczną? Ja nie lubię cyrków, raz byłam i nigdy więcej. Widziałam za kulisami jak przebiegają próby – nie były już tak miłe dla oka jak występy. Z tego samego powodu ludzie nie chodzą do ubojni oglądać cierpienie i bezradność zwierząt prowadzonych n a rzeź.
Haha, gdyby Niemcy wygraly wojne, ten problem bylby od dawna rozwiazany, podobnie jak problem palenia i wiele innych: https://en.wikipedia.org/?title=Animal_welfare_in_Nazi_Germany