Naukowe mity i nienaukowe fakty nt. zdrowia i choroby

Opublikowano: 09.12.2011 | Kategorie: Publicystyka, Zdrowie

Liczba wyświetleń: 991

Na marginesie omawiania serii telewizyjnej „Nieuleczalni” (Incurables, Zone Reality) przedstawię tu kilka słów wyjaśnienia dla osób, które dopiero zaczynają podejrzewać, że z medycyną alopatyczną coś jest nie tak, jak być powinno.

W szkole uczą nas naukowego, a więc materialistycznego sposobu patrzenia na rzeczywistość. Od spraw duchowych ma być religia. Jak we wszystkim, czym hipnotyzuje nas Matrix, mamy tu do czynienia z silnie zaznaczonym dualizmem, czyli w tym przypadku ustawieniem materii w opozycji do ducha.

Stali czytelnicy tego bloga wiedzą, że przeciwieństwa są tym samym (zafiksowanie na dowolnego rodzaju skrajności zawsze prowadzi do ekstremizmu, a więc fanatyzmu) i że prawda zwykle leży gdzieś w połowie drogi, albo wręcz zupełnie nie tam, gdzie fanatycy ją sytuują.

Współczesna nauka bada świat materii, całkowicie ignorując sprawy ducha. Naukowa medycyna również pomija kwestie duchowe, skupiając się wyłącznie na „mechanice” i procesach fizyko-chemicznych, zachodzących w organizmie. Lekarze, którzy ośmielają się dostrzegać metafizyczną stronę życia traktowani są jak szarlatani lub – w najlepszym razie – nieszkodliwi wariaci. Niejeden z takich lekarzy musiał pożegnać się z karierą tylko dlatego, że jego filozofia nie była zgodna z „nauką” medyczną (która w rzeczywistości nierzadko z prawdziwą nauką nie ma nic wspólnego i często przypomina kult pełen dogmatów).

Bezduszne, „naukowe” podejście sprawia, że pacjent traktowany jest jak biologiczna maszyna, którą należy naprawić podobnie, jak naprawia się każdy inny mechanizm, np. samochód czy komputer. Jeśli jakaś część działa nieprawidłowo i nie da się jej naprawić (zaszyć, skręcić śrubami, wstawić dreny itp.), to należy ją zastąpić nową (przeszczepem). Jeśli stwierdza się brak jakiegoś związku chemicznego, np. insuliny czy neuroprzekaźnika, podaje się go w postaci leku i wierzy, że to pomoże – zupełnie tak samo, jak wlanie do silnika samochodowego właściwego paliwa i oleju.

Czasem coś tam przebąkuje się na temat znaczenia serdeczności i troski, które pomagają pacjentom szybciej wrócić do zdrowia, ale zagłębianie się w metafizykę jest zdecydowanie źle widziane, bo nienaukowe.

Seria „Nieuleczalni” udowadnia, że nie tędy droga.

Wszystkie leki chemiczne mają mniej lub bardziej poważne skutki uboczne [1] (proszę uważnie czytać ulotki dołączone do leków – jeśli łykasz cokolwiek bez zapoznania się z treścią ulotki ryzykujesz śmiercią lub kalectwem!) i prawie zawsze uzależniają pacjenta na całe życie. Odstawienie leku nierzadko jest równoznaczne ze śmiercią! Koronnym przykładem jest cukrzyca, która sprawia, że pacjent stale musi mierzyć poziom cukru i aplikować sobie insulinę, a jeśli znajdzie się w sytuacji, że z jakiegoś losowego powodu nie może jej zdobyć, zaczyna się ścigać ze śmiercią.

Naukowa medycyna doskonale potrafi określić, ile białek, tłuszczów, mikroelementów i witamin potrzeba, aby zachować zdrowie, ale nie potrafi wyjaśnić, dlaczego człowiek, który teoretycznie dostarcza swojemu organizmowi wszystkiego, czego mu potrzeba choruje i marnieje w oczach.

Seria „Nieuleczalni” uświadamia nam, że wszyscy jesteśmy dziećmi natury i że bez natury nie jesteśmy w stanie żyć ani tym bardziej zachować pełni zdrowia. Udowadnia również siłę i skuteczność modlitwy i wiary.

Do zdrowego życia nie wystarczą same białka i witaminy. Żywność (zgodnie ze swoją nazwą) musi żywić, a więc być pełna życia i energii, czyli świeża i uprawiana w naturalny sposób.

W diecie makrobiotycznej (która jest „rekordzistką” w rankingu wszelkich znanych metod przywracania zdrowia) stosuje się żywe jedzenie, np. kiełkujące, całe ziarna i świeże warzywa i owoce, a jaja muszą być koniecznie zapłodnione. Jaja pochodzące z chowu klatkowego nie nadają się do jedzenia, bo nie dość, że kury są stłoczone i zestresowane, to jaja te nie są zapłodnione. Podobnie „martwe” (pozbawione energii chi) są mrożonki, a zwłaszcza potrawy przyrządzane w kuchenkach mikrofalowych – mogą mieć zachowane wszystkie witaminy i sole mineralne, ale nie ma w nich życia, więc zamiast oddawać organizmowi swoją energię, zużywają ją w procesie trawienia. Co więcej, według medycyny chińskiej (najstarszej, obok ajurwedy metody naturalnego leczenia i przywracania zdrowia) mrożonki [2], nawet podawane na gorąco, wychładzają organizm i powodują blokady w meridianach (szlakach przepływu energii życiowej), co powoduje bóle stawów (zwłaszcza kolan). Jeśli cierpisz z powodu problemów z kolanami natychmiast przestań kupować mrożonki dowolnego rodzaju!

Szczególnie niebezpieczne są szybkie dania („fast food”, hamburgery, gorące kubki (glutaminian!!!), dania do podgrzewania w mikrofalówkach itp.), chipsy (sama chemia!) i wszelkie dania „dietetyczne”, czyli odtłuszczone i zawierające słodziki (diet soda, diet Cola, jogurty i inne wyroby mleczne „0%”).

Biała mąka i cukier zaliczają się do TRUCIZN, których absolutnie i pod żadnym pozorem nie wolno jadać osobom chorym na raka! Rak żywi się cukrem (co wykorzystuje medycyna naturalna, ale o tym później) i białą mąką.

Uwaga! Rzekomo „dietetyczne” słodziki są jeszcze gorszą trucizną niż cukier!

Właściwe leczenie nie polega na wszczepianiu sztucznych organów ani na wlewaniu do krwi substancji chemicznych, których brakuje, lecz na naturalnym przywracaniu zachwianej równowagi (homeostazy). Takie działanie pozwala organizmowi powrócić do pełni zdrowia i utrzymać je.

Niech Cię nie przeraża perspektywa „tracenia czasu i energii” na gotowanie w domu, bo to właśnie dzięki właściwej diecie i unikaniu wszelkiej chemii możesz odzyskać pełnię wolności od cierpienia fizycznego i psychicznego spowodowanego chorobą lub kalectwem. Uwolni Cię to również od wydatków i uzależnienia od leków.

Co najważniejsze, zdrowy organizm oznacza również zdrowy, a więc sprawnie pracujący mózg. Tylko dzięki niezależnemu myśleniu możesz wyzwolić się z sieci kłamstw i manipulacji, którymi karmią ludzi media, politycy i sprzedajne mamonie „autorytety” medyczne (i wszelkie inne).

Bruce Lipton, lekarz i naukowiec udowodnił, że duch góruje nad materią i że to nie geny rządzą organizmem, lecz że to świadomość (duch) rządzi genami. Dlatego nie ma chorób nieuleczalnych (poza bardzo nielicznymi wadami wrodzonymi), chyba, że ktoś w nie wierzy. W co wierzysz, to dostajesz. Jeśli pragniesz zdrowia, musisz przestać wierzyć w choroby i lekarzy i zacząć wierzyć w naturę, zdrowie i własną moc sprawczą. Bez tego nie odniesiesz sukcesu na drodze ku zdrowiu i szczęściu.

Japoński badacz Masaru Emoto udowodnił naukowo pamięć wody, a więc zasadę działania homeopatii. Woda przekazuje organizmowi informację, która została w niej zapisana, a to znaczy, że nie potrzeba dodawać do niej żadnych substancji chemicznych, żeby nią leczyć. Wystarczy jedynie informacja o tej substancji.

Na zakończenie: proszę mi nie zarzucać generalizacji ani jednostronnego postrzegania medycyny. Piszę tu o medycynie alopatycznej, która truje, a nie o medycynie ratunkowej czy chirurgii urazowej, które ratują życie i przywracają sprawność po wypadkach.

Autor: Maria Sobolewska
Źródło: Jestem za, a nawet przeciw

PRZYPISY

[1] Wyjątkiem są warzywa i owoce, które w naturze narażone są na działanie mrozu, który ich nie zabija, np. brukselka, pory, rokitnik czy owoce jałowca. Jeśli nie mamy wyjścia i musimy skorzystać z mrożonek można je „rozgrzać” odpowiednimi przyprawami. Więcej informacji o energetyzowaniu potraw i fatalnych skutkach stosowania mikrofal można znaleźć w Internecie, na stronach z przepisami zdrowej kuchni.

[2] Przykład skutków ubocznych (stąd). Lek na cholesterol Sortis oprócz tego, że ma mnie leczyć do śmierci, to ma takie efekty uboczne: “Częste: zaparcia, wzdęcia, dyspepsja, nudności, biegunka; reakcje alergiczne; bezsenność; ból głowy, zawroty, parestezje; wysypka, świąd; bóle mięśni, bóle stawów; osłabienie, bóle w klatce piersiowej, bóle pleców, obrzęki obwodowe. Nieczęste: jadłowstręt, wymioty; małopłytkowość; łysienie, hiperglikemia, hipoglikemia, zapalenie trzustki; niepamięć; neuropatia obwodowa; pokrzywka; miopatia; impotencja; złe samopoczucie, przyrost masy ciała. Rzadkie: zapalenie wątroby, żółtaczka cholestatyczna; zapalenie mięśni, rabdomioliza. Bardzo rzadkie: anafilaksja; obrzęk naczynioruchowy, wysypka pęcherzowa (w tym rumień wielopostaciowy, zespół Stevens-Johnsona i toksyczne złuszczanie się naskórka). Zwiększenie aktywności aminotransferaz w surowicy i zwiększenie aktywności kinazy kreatynowej (CK).”


TAGI: , , , ,

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

5 komentarzy

  1. dfg 09.12.2011 16:41

    Nie bez przyczyny święte księgi mówią o świecie materialnym jako przejawie Natury, Boga. Aż dziw bierze, że współczesna nauka nie chce brać pod uwagę związków ducha z materią. Dlaczego tak jest? Dlatego, że nie daje się wykazać tego związku za pomocą przyrządów?

  2. Tomek13 09.12.2011 23:30

    Zgadzam się, że najlepszym lekarstwem jest nasz własny organizm. Trzeba go tylko odpowiednio zmotywować. I może, że podejście lekarzy do pacjentów czasem bywa zbyt naukowo chłodne, jak do maszyny którą trzeba naprawić.
    Później niestety autor rzuca jakimiś danymi np. że leki prawie zawsze uzależniają i nierzadko odstawienie leku powoduje śmierć. A może po prostu człowieka uzależnia wszystko co wykonujemy dość często i daje nam to choć trochę przyjemności lub ulgi w cierpieniu.
    Autor z tego powodu stawia krzyżyk na medycynie konwencjonalnej jakby to była jakaś szarlatańska pseudonauka, samemu powołując się na “energię chi” i metafizykę.
    Następnie przekonuje nas, żebyśmy jedli żywe jedzenie. Słyszałem, że na wschodzie co niektórzy traktują to bardzo poważnie i konsumują żywe kurczaki w stanie embrionalnym albo żywą ośmiornice, choć konsumpcja tej ostatniej może zakończyć się śmiercią konsumenta.
    Później autor rzuca kilkoma faktami – fastfoody są niezdrowe. Serio? Pierwsze słyszę. Bo pani w telewizji mówiła, że frytki z McShitu są dobre na wątrobę, a chipsy obniżają zły cholesterol.
    Ogólnie ledwo dotrwałem do końcu tekstu, gdzie autor prosi o wyrozumiałość i żeby go nie krytykować, coś tam po drodze napominając o sile ducha i jego panowaniu nad ciałem. Na prawdę bardzo fajnie, tylko szkoda, że to tak nie do końca działa. Gdyby nie medycyna zachodnia dziś bym leżał pod powierzchnią ziemi. Próbuj sobie medytować mając gorączkę 41*C i wirusy atakujące płuca oraz wmawiać, że wszystko jest w porządku, że choroba nie istnieje.
    Oczywiście pozytywnym myśleniem można sobie trochę pomóc w chorobie, ale nie widzę tu żadnej mocy “ducha”, tylko normalne reakcje chemiczne i biologiczne zachodzące w organizmie.

  3. guarana 10.12.2011 22:34

    “Oczywiście pozytywnym myśleniem można sobie trochę pomóc w chorobie, ale nie widzę tu żadnej mocy „ducha”, tylko normalne reakcje chemiczne i biologiczne zachodzące w organizmie.”

    Nie widzisz tu żadnej mocy ducha… i nie zobaczysz. Z twoim “zachodnim” podejściem do medycyny pozostaje ci Bayer, GlaxoSmithKline i Pradaxa… Zdrowia życzę.

  4. Kotylandia 11.12.2011 12:53

    Również się zgadzam. Uciekłam od medycyny alopatycznej po pobycie w szpitalu, gdzie trafiłam z dusznościami na tle astmatycznym. Wprawdzie sterydy tam podawane nieco mi ulżyły, i to trzeba przyznać, ale nawet po tym żaden z lekarzy nie może mnie przekonać, że trzeba brać sterydy do końca życia. Podczas pobytu w szpitalu czułam wyraźnie skutki uboczne sterydów podawanych w kroplówkach. I gdy lekarze odpowiadali mi, że “to normalne” utwierdzałam się w przekonaniu, że mają klapki na oczach i że ślepo wierzą temu, co ich nauczono na akademii medycznej. Najśmieszniejsze i za razem najbardziej irytujące było spotkanie z panią “doktor” na kontroli poszpitalnej, kiedy opowiadałam o skutkach ubocznych sterydów, przez które nie mogę normalnie funkcjonować. Odpowiadała, że to niemożliwe, żeby wywoływały takie skutki i że prawdopodobnie to po innym leku, który mi przepisano. Z tym, że tego leku nie brałam, ale nie oświecałam jej i pozwoliłam jej trwać we własnej głupocie, bo nawet nie trafiał do niej argument, że znajomy również odczuwa takie skutki uboczne po tym samym leku.
    Czym prędzej wybrałam się do homeopaty-irydologa. Już nie biorę sterydów, bo nie muszę. Ponadto poczytałam o metodzie Butejki na oddychanie, żeby pozbyć się duszności i one działają. Nieświadomie stosowałam je wcześniej nie znając jeszcze tej metody. Teraz mogę stosować ją z większą uwagą. Pomaga. Może to tylko siła wiary, ale to tylko dowodzi, jak wiele może zdziałać ludzki duch.

  5. rebo3 15.12.2011 18:55

    Uważam i zresztą od zawsze tak było,iż organizma każdego człowieka jest silnym skomplikowanym narzędziem,że świetnie dałby sobie radę z każdą chorobą…nawet śmiertelną.Nasz mózg,to cudony potężny komputer,który jest w stanie analizować wszystkie krzywdy i niepożądane zmiany jakie zachodzą w organizmie.Człowiek,nigdy do końca nie zbada,a co za tym idzie,nie pozna wszystkich możliwości naszego super komputera.Dlatego chrońmy go od wszelakich zatrutych i chorych bzdur,jakie każdego jednego dnia zapodawane są,dosłownie wszędzie.Chemia,którą aplikuje się nam,w nasze organizmy ma za zadanie ulżyć…masz to czuć,ponieważ masz być napędowym kołem całej chorej farmacji.Ale tak naprawdę ten cały syf ma za zadanie osłabić układ immunologiczny.A to z kolei wpędzą każdego “śpiącego” w jeszcze poważniejsze konsekwencje.Pewnie znajdzie się ktoś,któ stwierdz,że nie napisałem niczego nowego,ale może warto bębnić o tym na okrągło,aby w końcu przemówiło to do wszystkich.Dobrym przykładem tego co tu napisałem,jest mój stary ojciec.Swojego czasu uległ wypadkowi…uderzył głową w krawężnik.Stwierdzono,że ma w mózgu kilkucentymetrowego krwiaka.Doprowadziło to do tego,że stracił mowę (zresztą do dziś nie mówi…uraz był poważny).Wcześniej choroby znały mojego ojca na pamięć.Nadciśnienie,silnie postępująca miażdżyca,choroba wieńcowa,problemy z kręgosłupem i w którymś momencie nowotwór węzłów chłonnych.Na choroby,dolegliwości z jakimi borykał się wcześniej przyjmował cały syf jaki wypisywali mu lekarze…czuł sę po tym potwornie.Buntował się,nie chciał tego gówna brać.Po drodze przypałętała się prostata…na tyle dokuczliwa,że szanowne “jurry” stwierdziło,że ojciec musi być cewnikowany już do końca swych dni.W Szczecinie zaczął przyjmować pierwsze dawki chemi na nowotwór jaki go dopadł.Po tym syfie był tak zniszczony,że przygotowywałem matkę na najgorsze…wyglądał naprawdę “rozpaczliwie”ZBUNTOWAŁ SIĘ…PŁAKAŁ,DAWAŁ ZNAĆ,ŻE JUŻ TAM NIE JEDZIE.Dawał nam ewidentny sygnał,że już więcej tego ścierwa nie przyjmie…Mama załamywała ręce,ale przystała na jego S.O.S.DZISIAJ….? :)Ojciec,się uśmiecha,nowotwór nie wrócił,prostata nie dokucza.Cewnikowanie zakończona…Potrzeby fizjologiczne załatwia jak każdy zdrowy człowiek.Uśmiecha się,żartuje,nie złości się,współpracuje z nami.Jest zupełnie inaczej.I co jest tego wszystkiego powodem…”Ojciec zasugerował sam,że odstępuje od wszelakich lekarstw.I faktycznie tak jest…to całe gówno jakie mu przepisywano,niszczyło jego układ immunologiczny.NARZĘDZIE,KTÓRE ODPOWIEDZIALNE JEST ZA ZWALCZANIE JAKIEGOKOLWIEK CHOLERSTWA JAKIE PRZYPAŁĘTA SIĘ DO ORGANIZMU..Pani Mari serdeczna prośba do Pani:proszę mi powiedzieć,czy mógłby korzystać z Pani artykułów zamieszczając je na swojej stronie.Oczywiści zachowując wszelakie opcje kultury i odnośników do Pani osoby istrony.
    Serdecznie pozdrawiam…
    Robert

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.