Liczba wyświetleń: 659
Tunezja, Egipt, Syria, Jemen, Bahrajn czy Libia. Trzęsienie ziemi przetacza się przez Bliski Wschód i Afrykę Północną. Rewolucja obejmuje ziemie zamieszkane przez ok. 400 milionów ludzi. Od Maroka aż po Syrię są antyrządowe demonstracje i co ciekawe nikt nie wymachuje Koranem. Religia jest tu na dalszym planie. Na zachodzie mówi się o cyber rewolucji. Ludzie na „dni gniewu” umawiają się przez portale internetowe typu Facebook. Dowiadują się o antyrządowych wystąpieniach przez internet. Większość osób zebranych na placu Tahrir to ludzie młodzi. Wybuch rewolucji w krajach arabskich był zaskoczeniem, ale rewolucja ta musiała w końcu nastąpić. Składa się na to wiele procesów gospodarczych, demograficznych czy politycznych.
Gdyby w Tunisie nie podpalił się człowiek, któremu policja zabrała wózek z owocami, zapewne w Tunezji czy Egipcie do niczego by nie doszło. Początkiem wystąpień było właśnie podpalenie się bezrobotnego Mohammeda Bouaziziego w Sidi Bu Said dnia 17 grudnia 2010 r. Powodem było zarekwirowanie przez policję straganu, na którym handlował nielegalnie owocami. Jego próba samobójcza miała być protestem przeciwko braku możliwości znalezienia pracy. Zmarł on później w szpitalu.
W Egipcie bezrobocie wynosi 25% a wśród ludzi poniżej 25 roku życia sięga nawet 80%. Główną przyczyną, dla jakiej zbuntowali się Egipcjanie czy Libijczycy, jest bieda i niesprawiedliwy podział dóbr.
Zachowanie zachodnich władz wobec wydarzeń w Egipcie czy innych krajów arabskich było zbyt miękkie typu „dobrze się dzieje, niech demokracja się tam rodzi”. Nie było zdecydowanego wsparcia dla opozycji. Gdy na Białorusi reżim Łukaszenki rozprawił się z opozycją (w o wiele łagodniejszy sposób niż w Egipcie czy Libii) przewodniczący Parlamentu Europejskiego pan Jerzy Buzek był bardzo oburzony a jego reakcja była natychmiastowa. Egipt to przede wszystkim bardzo ważny sojusznik Stanów Zjednoczonych. Od 1979 roku sponsorują egipską armię. Co roku Egipt otrzymuje pomoc wojskową wartą 1,3 mld dol. Kraj ten jest drugim największym odbiorcą amerykańskiej pomocy wojskowej i gospodarczej (na 1 miejscu jest oczywiście Izrael). Zaniepokojony wydarzeniami w krajach arabskich jest Izrael. Państwa Egipt oraz Izrael podpisali traktat pokojowy, który trwa już 30 lat. Jest to okres 30 lat współpracy między obydwoma krajami.
Zachód obawia się, kto obejmie teraz władze w Egipcie. Dużo osób wskazuje na Bractwo Muzułmańskie, lecz szanse, aby Bractwo objęło władzę w Egipcie są małe. Brakuje im charyzmatycznej postaci rangi Chomeiniego. W Libii wrze. Czy w rewolcie przeciw dyktatorom przyszła kolej na Kadafego? Szczerze mówiąc nie spodziewałem się, że po wydarzeniach w Tunezji i Egipcie rewolucja dotrze do tylko krajów, a tym bardziej do Libii. Zawsze uważałem, że reżim Kadafiego jest zbyt mocny, że opozycja za słaba żeby zorganizować i spowodować bunt przeciw Kadafiemu.
Kadafi, który doszedł do władzy, obalając w 1969 roku króla Idrisa i dwa lata później skazując go zaocznie na śmierć, określa się dumnie jako „król wszystkich afrykańskich królów” i wprowadził dyktaturę. Twierdzi, że będzie rządził do końca życia. Przed arabskimi terrorystami, Kadafiego chronią uzbrojone kobiety, twierdząc że Arab nie strzeli do kobiety. Kaddafi prowadził bardzo aktywną politykę zagraniczną wymierzoną przeciwko wpływom USA i Zachodowi. Obecnie ze Stanami Zjednoczonymi i Zachodem łączą go dobre stosunki. Zwłaszcza z włoskim premierem Berlusconim. Włosi baryłki ropy dostają właśnie od Libii, a także inne kraje osiągnęły korzystne umowy z Kadafim. „Libia to nie Tunezja czy Egipt” – zaznaczył syn libijskiego dyktatora. Libia to kraj zamieszkały przez ok. 6 milionów osób. Od 1969 roku kraj ten ma tylko jednego lidera – człowieka, który wykazał bezlitosne okrucieństwo wobec każdego, kto wypowiada się przeciw niemu. Dwie trzecie obywateli żyje poniżej granicy ubóstwa(choć sytuacja w Egipcie czy Tunezji jest jeszcze gorsza) europejskie stosunki z Libią rozwijają się szybko, w obecnej sytuacji Libia jest trzecim największym dostawcą ropy naftowej do Europy.
Twierdzenia Kadafiego i jego syna, że demonstracje ludzi Benghazi i Darnah zostały spowodowane przez pijanych i naćpanych młodych ludzi doprowadziła do jeszcze większej wściekłości. Ostrzeżenia Kadafiego o możliwości wystąpienia separatyzmu i wojny domowej jeszcze bardziej zjednoczył Libańczyków, podkreślając ich jedność i chęć wzajemnego wspierania się, póki nie osiągną zwycięstwa. Naród Libijski nie chce wojny, lecz ustąpienia dyktatora. To, że ludność libijska jest zjednoczona może świadczyć następujący przykład: dwaj piloci odmówili strzelania do protestujących czy zrezygnowanie ministra sprawiedliwości ze stanowiska.
Czas na zwycięstwo Libijczyków wydaje się bliski. Kadafi jest autorem również zielonej książeczki (która postuluje odrzucenie kapitalizmu i komunizmu; rozwiązaniem ma być trzecia droga), w której na stronie 181 pisze „Rozwścieczony lud ma prawo wygonić swoich przywódców”. Jak widać libijski naród dostosował się do słów Kadafiego. Dyktator powinien brać pod uwagę fakt, że nie każdy dyktator umiera śmiercią naturalną. Twierdzi, że nie ustąpi. Obecnie Kadafi ukrywa się w koszarach i jego koniec być może jest bliski.
Odwagi i determinacja i zaangażowanie demonstrantów jest niezwykła. I cokolwiek się stanie, są chwile, które nie zostaną zapomniane i na pewno ma długotrwałe konsekwencje w Libii jak i w całym świecie arabskim.
Autor: Tomasz Skowronek
Nadesłano do „Wolnych Mediów”
O AUTORZE
Tomasz Skowronek jest działaczem Młodych Socjalistów oraz studentem na kierunku Stosunki Międzynarodowe.
Taki sam koniec spotka lichwe banksterską ….