Liczba wyświetleń: 1334
Grzegorz Hajdarowicz, który jeszcze niedawno sponsorował prasowe zabawy tzw. nowej lewicy, okazuje się mistrzem obchodzenia praw pracowniczych.
„Dziennik Gazeta Prawna” pisze, że załoga tytułów wydawanych przez biznesmena (m.in. „Rzeczpospolita” i „Parkiet”) otrzymała na początku października „propozycję”: zwolnijcie się z pracy, a my zatrudnimy na nowych warunkach potrzebnych specjalistów w nowo utworzonych spółkach. Chodziło o to, by w ramach restrukturyzacji uniknąć zwolnień grupowych, gdyż ich przeprowadzenie wymaga negocjacji ze związkami zawodowymi. Poza tym, nawet utrzymanie planów co do zakresu zwolnień grupowych i wypłacenie odpraw jedynie na ustawowym poziomie oznacza dla firmy poważny wydatek.
Dlatego firma Gremi Media zawarła z potrzebnymi jej osobami „honorową” umowę: odchodzą z pracy za porozumieniem stron, a następnie dostają etaty w nowych spółkach, w których zatrudnienie nie przekracza 20 osób. Nowe wynagrodzenie ustalono jako bliskie płacy minimalnej, obowiązki zapisane w kilku zdaniowym kontrakcie dotyczą prac administracyjno-biurowych. Oczywiście głównym zajęciem dziennikarzy pozostanie zdobywanie informacji i pisanie tekstów, jednak będzie się to działo na podstawie odrębnej umowy o dzieło, ok. 25-stronicowej i zawierającej liczne kruczki prawne. Celem jest oczywiście uniknięcie oskładkowania. Umowa przewiduje ponadto m.in. zakaz konkurencji w trakcie swojego trwania i po jego zakończeniu oraz karę 5 tys. zł za ujawnienie jakichkolwiek informacji odnoszących się do zleceniodawcy, czyli spółki Gremi Business Communication.
W specyficznej sytuacji znalazły się osoby, które nie otrzymały propozycji przejścia do nowo utworzonych spółek i związania się umową o dzieło z Gremi Business Communication. Te osoby mają trafić do spółki Uważam Rze, której siedzibą mają być pomieszczenia byłej drukarni w Raszynie, czyli na odległych peryferiach Warszawy. Te osoby, aby znaleźć się we wspomnianej spółce, nie musiały czekać na wypowiedzenie dotychczasowych umów o pracę czy rozstać się z redakcją za porozumieniem stron. Właściciel postanowił, że zbędni pracownicy zmienią pracodawcę w trybie art. 231 Kodeksu pracy, czyli w następstwie przejścia zakładu pracy lub jego części na inny podmiot.
Ten punkt całej operacji budzi najwięcej emocji i protestów. Zatrudnieni otrzymali informację, że przejście do spółki wydającej „Uważam Rze” dotyczyć będzie części redakcji, która jest związana z wydawaniem periodyków „Uważam Rze” i „Uważam Rze Historia”, tymczasem zawiadomienia o przeniesieniu dostały także osoby pracujące w Gremi Media w innych częściach przedsiębiorstwa, m.in. w działach redakcji: online, ekonomia, prawo, sekretariat. Przeniesieni obawiają się, że wkrótce stracą zatrudnienie, bo ich nowy pracodawca może zostać zlikwidowany ze względu na złe wyniki.
Działający w redakcji NSZZ „Solidarność” protestował i pisał w tej sprawie do właścicieli. Jego zdaniem wybiórcze przekazywanie pracowników do innego pracodawcy jest niezgodne z prawem. Związkowcy powoływali się na orzecznictwo Sądu Najwyższego, zgodnie z którym w sytuacji, w której zatrudniony wykonuje zadania na rzecz różnych części (jednostek) dotychczasowego zakładu pracy, decydujące znaczenie ma stopień jego związania z poszczególnymi jednostkami. Nie można bowiem uznać, że skoro obowiązki pracownika wiążą się z całością przedsiębiorstwa dotychczasowej firmy, to decyzja o tym, czy nastąpiła zmiana zatrudniającego, zostaje pozostawiona uznaniu pracodawców. Zdaniem SN w przypadku, gdy ustalenie związania pracownika z przejętą częścią zakładu okaże się niemożliwe, należy przyjąć, że zmiana zatrudniającego go nie dotyczy. Protesty „Solidarności” nie przyniosły jednak efektu.
Sytuację w „Rzeczpospolitej” bada już Okręgowy Inspektorat Pracy w Warszawie. Niezależnie od wyników kontroli pracownicy, którzy uważają, że pracodawca naruszył w całej procedurze prawo, mogą skarżyć się do sądu pracy.
„Przeniesienie niewygodnych pracowników do jednej spółki, może przynieść wydawcy »Rzeczpospolitej« korzyści. Pozwoli pozbyć się związków zawodowych i rady pracowników. Nie ma ryzyka, by w nowych spółkach powstały choćby małe reprezentacje. Próby zawiązania związków będą mogły być łatwo spacyfikowane ze względu na rozbicie załogi” – pisze „Dziennik Gazeta Prawna”. Przypomina także, że rada pracowników nie odradza się w nowej spółce w przypadku przejścia części zakładu – zatrudnieni muszą ją wybrać od nowa. Przejmujący pracodawca ma obowiązek zorganizowania wyborów na wniosek 10 proc. pracowników, o ile zatrudnia co najmniej 50 osób.
Znalezione w necie :
,,Siedzą w pociągu ważni Unici, grubi, nadęci, lekko podpici, wiozą do Polski ustaw czterdzieści, każda w wagonie ledwo się mieści. Pierwsza zawiera setki koncesji, pewną przyczynę rychłej recesji. Druga przynosi drogą benzynę, kolejną naszych nieszczęść przyczynę. Trzecia wprowadza nowe podatki, podnosi VAT-y, akcyzy, składki, by „ludzie pracy” pieniądze mieli, w kieszeniach swoich przedstawicieli. Czwarta rozwala polskie mleczarnie, wszak smrodu i brudu to wylęgarnie. Piąta morderców od kary zwalnia, w więzieniach będzie miła sypialnia. Szósta pomnoży nam urzędników. W siódmej są wzory nowych pomników. W ósmej feminizm i parytety, wybierz cymbałów – byle kobiety. W dziewiątej instrukcja indoktrynacji, za hojną kasę z Eurodotacji, aktorzy, panienki i dziennikarze, wyklepią wszystko, co im się każe. A szkolnej dziatwie przyniesie chlubę, udział w błękitnym Eurojugend. Miłość do Unii w wierszu, w piosence, wszystko co robisz, nawet w łazience – robisz dla Unii, pamiętaj o tym, inaczej szybko wpadniesz w kłopoty. Nie skończysz studiów, wylecisz z pracy, eurogestapo zrobi cię na „cacy”. W dziesiątej i dalej, czytać się nie chce, można z pociągu wyskoczyć jeszcze…,, ..proszę tego nie kasować 😉
fajny wierszyk – tylko obwinianie o wszystko mityczną złowrogą „Unię” (wrrr!!!) to pójście na skróty i na łatwiznę. To raczej nie chodzi o to, jak się nazywa dany „twór” tylko kto i jak tym „zarządza” (przed i za kurtyną) – nie będzie Unii – będzie jakaś Unia-bis pod nazwą Związek Szczęśliwych Krajów Europejskich pewnie czy jakoś tak 😉 – kwestia, że jeśli ludzie spalają energię życiową ganiając za rzuconą im przez panów zza kurtyny kiełbasą, ścigając stworzone przez nich iluzoryczne fatamorgany – w ten sposób nie nastąpi cokolwiek, co miałoby znamiona jakiegoś realnego oświecenia i wzrostu świadomości – a tylko to zagwarantuje ludziom bardziej prawdziwe życie. Skamlenie i protesty o „lepsze warunki” czegokolwiek – to protest o powiększenie celi o 1m2 w naszym mentalnym więzieniu.
PS. i wcale nie miałęm na myśli jakiejś „żydo-komuny” – to jest też nie dość, że sporym uproszczeniem, to jest też żałosne. Tylko prawda nas wyzwoli – jakakolwiek by nie była. Jeśli ktoś święcie wierzy w jakąś swoją wersję prawdy – podtrzymuje ta samo po prostu iluzję.