Liczba wyświetleń: 811
Na polskim rynku pracy dochodzi dziś do wielu skrajnych przypadków. Jak się okazuje „zaradni przedsiębiorcy” potrafią nie tylko obciąć palce i zakopać żywcem za żądanie otrzymania płacy, ale także perfidnie okłamać i żądać z tego tytuły rekompensaty.
W takiej sytuacji znalazła się Pani Paulina Polak, która w łódzkiej agencji pracy tymczasowej podpisała, jak się potem okazało, umowę-zlecenie z haczykiem. Na czym ów haczyk polegał?
Pani Paulinie zaproponowano stawkę 6 zł za godzinę za pracę w magazynie. Wedle obietnic miała ona pracować nocami przez cały wrzesień i zarobić 1000 zł. Jednak na umowie, którą podpisała, w punkcie o wynagrodzeniu umieszczono kwotę 100 zł brutto. Miał być to standardowy zapis, jak ją usilnie przekonywano.
Po pierwszej nocy ciężkiej pracy dorobiła się problemów z kręgosłupem. Następnego dnia, mimo zwolnienia lekarskiego, została wezwana do zapłaty „rekompensaty z tytułu poniesionych strat” w wysokości 1500 zł za ukryty w umowie punkt, nakazujący przysłać zmiennika w wypadku niemożności stawienia się do pracy. W wypadku braku takiego zmuszona jest do zapłaty kary.
Państwowa Inspekcja Pracy nie jest w stanie nic na to poradzić, ponieważ osób pracujących na umowie-zlecenie, czyli na tak zwanej „śmieciówce”, nie obowiązuje Kodeks Pracy.
Tego typu drastyczne wydarzenia związane z desperacją młodego pokolenia przy szukaniu pracy mają miejsce codziennie w całym kraju. Jednak kapitalistyczne państwo polskie w dalszym ciągu staje murem po stronie coraz bardziej śmiałych i bezczelnych „pracodawców”, którzy wykorzystują trudne położenie młodych ludzi.
Źródło: Władza Rad
Powiem co ja bym zrobił. Zapłacił bym 1500 PLN po czym niezwłocznie wysłał bym w zastępstwie kogoś kto by „pracodawcy” złamał nos oraz lewą nogę w kolanie:-)
Ale najpierw trzeba mieć te 1500 złociszy na karę, bo to drugie niektórzy zrobią za pół litra.
Należy zacząć od tego drugiego aby przekonać, że powinien zapomnieć o tym pierwszym.
W dzisiejszych czasach samemu trzeba stanowić sprawiedliwość.
Prawo chroni bandytów czy złodziei ponieważ jest przez nich stanowione. Gdyby tak teoretycznie stworzyć społeczeństwo odpowiedzialne… Za zwykłą kradzież karać pracą w kopalni, kamieniołomie itp. Za przestępstwa seksualne kastracja np. Morderstwo z premedytacją śmierć. I tu dochodzimy do najważniejszego. Defraudacja majątku będącego wspólnym dobrem itp. – egzekucja na dzieciach, żonach, wnukach a następnie spalenie żywcem lub nabicie na pal. W niecałą dekadę otrzymujemy kilkudziesięcioprocentowy spadek przestępczości a w dwie max trzy zaczyna pukać do okienka dobrobycik;-)))
Co za bzdury. Kobieta powinna wystąpić do sądu pracy z pozwem przeciwko firmie o ustalenie istnienia stosunku pracy, gdyż owa umowa napweno zawiera znamiona umowy o pracę. I firma jest umoczona bo musi zapłacić conajmniej minimalne wynagrodzenie. Już były takie sprawy wygrane przez 'pracowników”.
W żaden sposób nie powinna płacić donlebens ma rację. W normalnym kraju prokuratura po takim artykule w prasie sama wszczęłaby śledztwo w sprawie o wyłudzenie. W naszym kraju trzeba się nastawić ,że po doniesieniu do Prokuratury trzeba się będzie odwołać w II instancjach od umorzenia.